Całe dzieciństwo spędziłem w Suwałkach. Mnóstwo zagrożonych zawaleniem budynków, auta z PRLowskich fabryk FSO, w drogach więcej dziur niż asfaltu. Dzisiaj jest to jedno z najpiękniejszych polskich miast – wyremontowane zabytki, piękne ulice i ścieżki, nowe niemieckie auta, coraz większe domy na przedmieściach. Czy to znaczy, że jest lepiej? I tak, i nie.
Manipulacyjna bańka
W poprzednim miesiącu pisałem nieco o pierwszej przyczynie problemów społecznych – niepohamowanej żądzy posiadania. W jednym z wcześniejszych tekstów (luty 2020) wskazałem nawet głównego winowajcę nadbudowywania owej żądzy – twórców reklam i kampanii promocyjnych. To, że reklama miesza nam w głowach, nie oferując de facto niczego w zamian, jest już nader oczywiste. Dziś zastanowimy się, dlaczego my sami nie potrafimy (nie chcemy?) podejmować właściwych decyzji.
Kup więcej, będzie na zapas
Jesteśmy w Polsce fetyszystami własności. Synonimem sukcesu jest dla nas jak największy dom, jak największy samochód, jak najwięcej elektroniki, jak najwięcej pieniędzy. To nam wychodzi całkiem nieźle – od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej małe i średnie miasta, ale również obszary wiejskie, rozwijają się w tym wymiarze w niezwykłym tempie. To dobrze, rośnie bowiem nasze bezpieczeństwo.
Rośnie jednak również komfort. Tym razem nie jest to wyrażenie pozytywne. Dlaczego? Dlatego, że wraz z owym komfortem rośnie nasza gnuśność i lenistwo. Coraz mocniej topimy się (można topić się słabiej?) w morzu indywidualizacji, kultu materii i ogólnej wygody.
Sukces
Zdradzę Ci sekret. To, że masz większego SUVa, buduje jedynie Twoje ego. Ze społecznego punktu widzenia przysparza to jedynie strat – ekologicznych, relacyjnych, gospodarczych. Każdy człowiek, niezależnie od poziomu zepsucia moralnego, ma wrodzoną godność osobistą. Z godnością wiąże się jednak również odpowiedzialność. Tę z kolei uświadamiają sobie już nieliczni.
Nie, to, że wyślesz dzieci na Oxford, kupisz im mieszkanie w Warszawie czy przekażesz 10 jednostek uczestnictwa zamkniętego funduszu inwestycyjnego, w żaden sposób nie świadczy o Tobie jako o rodzicu. Jedyną obiektywną miarą jakości rodzicielstwa jest chęć budowania z Tobą relacji wyrażana i praktykowana przez Twoje dzieci. Nie zastąpisz ani nie kupisz tego, niezależnie od liczby zer na koncie. Ostatecznie pieniądz jest wszak tylko fikcją opartą na zaufaniu.
Hit – perełka
Teraz najciekawsze. Może Ci się wydawać, że pieniądze czy jakakolwiek inna materia, którą gromadzisz w wyższym celu (np. przekazanie dzieciom), funkcjonują w oparciu o makiawelistyczną frazę pt. „cel uświęca środki”.
Zaskoczę Cię. Jeśli traktujesz swoich pracowników (sąsiadów lub kogokolwiek innego) jak śmieci, płacisz im stawkę poniżej racjonalnej kwoty miesięcznego utrzymania rodziny, wyznaczasz zwierzęce (nocne) godziny pracy, to w żaden sposób nie pomoże Ci fakt, że w niedzielę usiądziesz w pierwszej ławce w kościele. Pieniądze są jedynie narzędziem, jednak również jako narzędzie niosą za sobą ładunek moralny.
Możesz powiedzieć – gdy zgromadzę środki na wygodne ustawienie się, będę mógł efektywniej pomagać innym. Nie, proszę Państwa, to tak nie działa. Nieważne, jak wielkie nie byłoby „dobro”, które zorganizować można dzięki pieniądzom, to jeśli do zdobycia tych pieniędzy zaprzęgnięte zostały siły zła, nic z tego nie będzie.
Skończ z tym
Przestańmy się zatem ekscytować najbogatszymi Polakami, najgłośniejszymi celebrytami czy filantropami, mającymi krew na rękach. Zadbajmy o to, co jest naprawdę ważne – tu i teraz, nie kiedyś w przyszłości. Jedyna przyszłość, na jaką powinniśmy liczyć, jest i tak poza naszą kontrolą. Jest nią Raj, którego nigdy nie osiągniemy na Ziemi.
Mniej miejmy. Więcej bądźmy. Być znaczy więcej niż mieć.