Wszyscy na coś czekamy. Zasadniczo, chyba nie ma człowieka, który nie znałby, czym jest oczekiwanie. Może tylko są ludzie mniej i bardziej cierpliwi, czyli tacy, którzy potrafią oczekiwać oraz ci, którzy chcieliby osiągnąć cel jak najszybciej. Bywa, że te nasze oczekiwania są nieznaczące, lecz czasami to prawdziwy Adwent – oczekiwanie na przyjście Pana.
Niełatwe czekanie
Na Syberii i Dalekim Wschodzie ludzie przeżyli bardzo długi okres oczekiwania na spotkanie z Bogiem. Dziesiątki lat byli pozbawieni elementarnej opieki duchowej, gdyż był systematycznie realizowany plan tworzenia ziemi bez Kościoła i bez wiary. Od początku lat 30-tych aż do lat 90-tych ubiegłego stulecia wielomilionowe rzesze ludzi nie miały możliwości usłyszeć o Bogu i spotkać kapłana. I choć wielu z nich wydawało się, że szatański plan się powiódł i już nigdy na tej ziemi nie zabrzmi Słowo Boże, byli ci, którzy trwali w wierze, cierpliwie czekali i głęboko wierzyli, że Bóg zwycięży.
Głębokie świadectwo
W listopadzie b.r. uczestniczyłem w obchodach Dni Papieskich w Diecezji świętego Józefa, które były obchodzone we Władywostoku w parafii Najświętszej Bożej Rodzicielki. Powodów było kilka – Dni Papieskie, ale też świętowanie 100-lecia konsekracji świątyni. Kulminacyjną częścią świętowania była uroczysta Eucharystia, a po niej spotkanie Polonii i Polaków. Jeden z naszych rodaków – pan Michał – wspominał swoją ś.p. babcię. Człowiek bardzo szacowny, znany biznesmen, nie wstydził się mówić: „Jesteśmy z Wami szczęśliwymi ludźmi, bo dziś mamy możliwość przyjść do kościoła i przyjąć Chrystusa. Dziś możemy znów przyprowadzać do świątyni nasze dzieci”. Wspominał kobietę, która go wychowała, nauczyła się modlić i która nauczyła go czekać. Głęboko wierzyła w to, że przyjdą czasy, kiedy zakończą się szykany i prześladowania. Gdy wnuki pytały ją, o czym najbardziej marzy, mówiła o swoim odejściu z tej ziemi, by mogła sie pojednać z Panem Bogiem i przyjąć Komunię św. „Ona się nie doczekała – kontynuował pan Michał – to jej marzenie się nie spełniło. Ale wychowała nas. Dopiero po latach zrozumiałem jej słowa, wtedy jakoś umknęły mojej uwadze. Jednak doczekaliśmy się. Dziś ja i moja córka przychodzimy tu i przyjmujemy Chrystusa, którego ona tak pragnęła”.
Wyjść na spotkanie Pana
Przeżywamy czas oczekiwania na przyjście Pana. Może dla wielu z nas ten Adwent będzie kolejnym „formalnym” wydarzeniem, które musi nastąpić, zanim zaczniemy świętować Boże Narodzenie. A może będzie to okazja do refleksji, że czas oczekiwania wymaga wielu wysiłków i starań. Adwent wymaga naszego uczestnictwa, gdyż nie wszystko przychodzi samo. Dlatego, nawet dziś wielu ludzi oczekuje i nie doczeka się spotkania z Tym, który nadchodzi, bowiem nie są gotowi na zaangażowanie i wysiłek duchowy.
Wspomniany pan Michał opowiadał o swoim pragnieniu spotkania Chrystusa. „Gdy kościoły były zamknięte, część swojego urlopu brałem w okolicy Wielkanocy i latałem na Zachodnią Ukrainę do swoich krewnych, bo tam nie zamknęli parafii, żeby choć raz w roku się wyspowiadać i przyjąć Komunię św.” Corocznie gotów był pokonywać dystans 10. tysięcy kilometrów w jedną stronę, bo nie miał najmniejszych wątpliwości, że powinien to uczynić. I nie było szkoda ni czasu, ni środków, bo cel był ważniejszy. Co znaczy, wyjść naprzeciw przychodzącego Pana…
Misyjna cierpliwość
Gdy jako misjonarz pokonuję „misyjne drogi”, często myślę o czekających na mnie ludziach. Przypominam sobie zdarzenie, gdy po wyjeździe do jednej z kaplic zaczęła się straszna śnieżyca. Tego dnia droga, którą pokonywałem w ciągu dwóch godzin, zabrała mi więcej czasu. I myślałem o tym, czy jeszcze będzie dla kogo sprawować Mszę św. Okazało się, że nikt z parafian nie zrezygnował i nie odszedł do domu, wszyscy czekali, cały czas się modląc, by kapłan szczęśliwie dotarł.
Nagroda za oczekiwanie
Kilka lat temu w Irkucku miało miejsce historyczne wydarzenie – dotarł do naszego miasta z koncertami zespół „Mazowsze”. Oprócz koncertów w Teatrze Muzycznym, w naszej katedrze odbyła się uroczysta Msza św. z towarzyszeniem zespołu. Gdy modlitwa się zakończyła i ludzie dzielili się przeżyciami, jeden z miejscowych Polaków powiedział: ”Wreszcie się doczekaliśmy, że przyszła do nas Polska. Bo przyszedł do nas nasz polski Kościół i w tych pobożnych śpiewach mogliśmy dotknąć cząstki Ojczyzny.”
Pan Michał mi przypomniał, że warto oczekiwać cierpliwie i twórczo. Nie czekać, aż przyjdzie noc pełna cudów, ale raczej samemu te cuda tworzyć i już w okresie oczekiwania wychodzić naprzeciw Temu, który ma przyjść. A On przychodzi w zwyczajnych sytuacjach, w ludziach, którzy mnie otaczają. Przepiękne modlitwy i starotestamentalne symbole, którymi nacechowany jest czas Adwentu, przypominają o ludzkiej tęsknocie i oczekiwaniu.
Człowiek samotny pragnie spotkania z Emmanuelem – Bogiem z nami…
Człowiek zagubiony pragnie spotkania z Mądrością, która wyszła z ust Najwyższego i która nas wszystkiego nauczy…
Człowiek zalękniony oczekuje Pasterza Izraela, który powiedzie lud wybrany, jak owce, wśród trudów i niebezpieczeństw…
Człowiek nie widzący wyjścia z trudnej sytuacji pragnie, by przyszedł Klucz Dawida, który otworzy, to co zamknięte i wywiedzie tych, co siedzą w ciemności…
Człowiek, tracący nadzieję pragnie spotkania ze Światłem, które wzejdzie, by ukazać drogę, rozświetlić przyszłość i dodać otuchy…
Wszyscy oczekujemy upragnionego Króla narodów, który zjednoczy rozdzielony świat i przyniesie nam zbawienie. Dlatego oczekujemy, by zszedł do nas jak rosa, z obfitością swojej łaski i pełnią miłości.
Ty, Panie naucz nas aktywnego oczekiwania, które sprawi, że wyjdziemy Ci na spotkanie z naręczem dobrych dzieł i otwartym sercem. Niech ten Adwent będzie czasem głębokiej modlitwy i oczyszczenia w sakramencie pojednania. Niech też będzie okresem pełnym dobra, które przybiera konkretne formy i które jawi się nam z konkretną twarzą człowieka, z którym mogliśmy rozdzielić naszą miłość i życzliwość.
o. Włodzimierz Siek, werbista