W niedzielę, 1 marca, z Ełku do Wiecznego Miasta w samotną pielgrzymkę wyruszył Rafał Kozikowski. Towarzyszymy mu duchowo, pamiętamy w modlitwie. Niestety, ze względu na zaostrzenia związane z pandemią koronawirusa w kraju i na świecie nasz pielgrzym po I etapie przerwie pielgrzymkę.
Zdobywca nie tylko gór
Szczęść Boże i Czuwaj! Tak zaczynam rozmowę, bo to już wiele mówi o mnie. Jestem studentem, a od siedmiu lat również czynnym instruktorem Związku Harcerstwa Polskiego, bardzo zaangażowanym w Szczepie Pokolenie JP II w Ełku. Bardzo lubię podróże, wędrówki z harcerzami, chodzenie po górach. Dlatego też dołączyłem do klubu Zdobywców Korony Gór Polski. Na pierwszym miejscu stawiam, jednak, pielgrzymowanie i w taki sposób traktuję swoje podróże, które nie polegają tylko na przemierzaniu wielu kilometrów, lecz prowadzą do głębszych doświadczeń duchowych.
Po drodze ze św. Janem Pawłem II
Święty Jan Paweł II jest patronem naszego szczepu i parafii, przy której działamy. W harcerstwie „pracujemy” z naszymi bohaterami, organizujemy często rajdy oraz biwaki. W jakiś sposób staramy się ich uczcić. Jako harcerze opiekujemy się także Szlakiem Papieskim – „Tajemnice Światła” z Ełku do Wigier. Co parę lat jeździmy i poprawiamy oznaczenia, jak również organizujemy rajdy rowerowe albo piesze Szlakiem Papieskim.
Pamiętam czas, gdy nasz papież umierał, wówczas miałem dziewięć lat. Bardzo to przeżyłem. Cztery lata po tym wydarzeniu dołączyłem do harcerstwa i wtedy moja ciekawość wzrosła. Jesteśmy wychowywani w duchu wartości i nauczania św. Jana Pawła II. Nasi wychowawcy wraz z ks. hm. Tadeuszem Białousem, komendantem szczepu, w ciekawy sposób przekazywali nam szczegóły z życia świętego. W 2011 roku brałem udział w harcerskiej, autokarowej pielgrzymce, która wyruszyła do Rzymu na beatyfikację papieża, a w 2014 roku już ze znajomymi pojechaliśmy autostopem na kanonizację. W tym roku jest piękna rocznica 100-lecia urodzin Karola Wojtyły obchodzona w Rzymie 17 maja, dlatego też wyruszam teraz, bo planuję na ten dzień tam dotrzeć.
Myśl św. Jana Pawła II, która mi od dawna towarzyszy, brzmi: „Wczoraj do ciebie nie należy. Jutro niepewne… Tylko dziś jest twoje.” Te słowa mówią mi, że już nie mam wpływu na to, co było, na przemijającą młodość, lecz to, jakie podejmę decyzje dziś, zaważą na mojej przyszłości. W to także wpisuje się człowieczeństwo i wiara. Trzeba bronić życia, wartości chrześcijańskich każdego dnia – każdego dziś. Pielgrzymami jesteśmy i trzeba troszczyć się o wiarę, aby zasłużyć na nieprzemijającą nagrodę.
To nie pierwsza tak długa pielgrzymka
W 2017 roku przebyłem szlak Camino de Santiago del Norte. Jest to hiszpański szlak prowadzący do grobu apostoła św. Jakuba Starszego. Można odnaleźć wiele szlaków wiodących do tego miejsca, a niektóre prowadzą również przez Polskę. Wybrałem szlak północny, górzysty biegnący przy samym wybrzeżu Hiszpanii. Ruszyłem z Miejscowości Irun do Santiago de Compostela i Finisterra. Mój szlak miał ok. 1000 km i przejście zajęło mi miesiąc.
Wśród pielgrzymów funkcjonuje przekonanie, że są trzy miejsca pielgrzymowania: do Ziemi Świętej, Santiago de Compostela, gdzie byłem i do Rzymu, gdzie mam nadzieję dojść. Idę w bardzo dla mnie ważnych intencjach i czuję, że były one bardzo ważne dla św. Jana Pawła II. Pielgrzymuję w intencji obrony życia poczętego i powrotu Europy do chrześcijańskich korzeni. Pragnę poszanowania, życia każdego człowieka od narodzenia do naturalnej śmierci. Dzisiaj, potrzeba Europie ojczyzn ze swoim bogactwem duchowym, a nie ideologiami, które niszczą społeczność i rodzinę.
Pielgrzymka uczy i wychowuje
Moja idea pielgrzymowania jest bardzo szeroka. Z jednej strony wędruje się do Boga z prośbami lub aby dziękować, z drugiej strony bardzo ważny jest trud wędrowania. Często zamiast miejsca docelowego naszej wyprawy liczy się droga, a dokładnie to co na tej drodze się wydarzy, czego się dowiemy i jaki to będzie miało na nas wpływ. Przychodzi mi na myśl nasz harcerski kodeks wędrowniczy, który w jakiś sposób odzwierciedla to, jak ja postrzegam pielgrzymowanie: „Wędrowanie to znacznie więcej niż przemierzanie kilometrów czy wytrwałość fizyczna. To sztuka wchłaniania życia, które nas otacza, to oczy i uszy otwarte, to tajemnica współodczuwania przyrody i człowieka.”
Obdarowany, umocniony, gotowy na szlak
Swoją pielgrzymkę zacząłem od przygotowań duchowym czyli od modlitwy i medytacji. Musiałem się parę razy zastanowić, czy jest to odpowiedni czas na pielgrzymkę, aby nie zaniedbywać swoich innych obowiązków. Gdy oceniłem, że jest to możliwe, postawiłem sobie intencje pielgrzymki. W parafii pw. św. Jana Pawła II w Ełku, z której będę ruszał 1 marca, ksiądz proboszcz ogłosił wiernym możliwość przekazania mi swoich intencji, które będę powierzał w modlitwie w czasie drogi, zwłaszcza w miejscach związanych z Papieżem Polakiem. Skierowałem też prośbę do księdza bp. Jerzego Mazura, biskupa ełckiego o Boże błogosławieństwo na czas pielgrzymki oraz o zaświadczenie, że jestem autentycznym pielgrzymem. Ksiądz Biskup udzielił mi pasterskiego błogosławieństwa oraz podarował mi figurkę Matki Bożej z Kibeho, krzyż z Peru oraz cudowne medaliki Matki Bożej, które będę rozdawał dobroczyńcom w czasie mojej pielgrzymki. Jednocześnie nasz biskup poprosił, abym otoczył modlitwą wszystkie intencje Diecezji Ełckiej. Obiecałem, że będę o nich pamiętał. W przygotowaniu trasy pielgrzymki pomógł mi ks. Łukasz Kordowski, organizator corocznej diecezjalnej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę oraz ks. Henryk Śmiarowski, który w 2008 r. pieszo doszedł do Rzymu. Teraz, gdy już mam niezbędny ekwipunek, czyli to, co będę niósł na plecach przez całą drogę, z błogosławieństwem księdza biskupa, mojego proboszcza, rodziców i dobrym słowem od przyjaciół, wyruszam na pielgrzymi szlak.
Szlakiem ełckiej pielgrzymki na Jasna Górę
Z Ełku wyruszyłem szlakiem diecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę. Przez Nową Wieś Ełcką, Bajtkowo, Drygały i Białą Piską, gdzie zakończyłem swój pierwszy etap pielgrzymki. Noc spędziłem na plebanii. Kolejny dzień rozpocząłem Mszą św. i zaraz po śniadaniu wyruszyłem do Kolna, miejscowości w diecezji łomżyńskiej. Pierwsze dni to bardzo trudny czas pielgrzymowania do momentu, aż przyzwyczaję się do ciągłego wysiłku. Na tym etapie również złapał mnie deszcz, przed którym nie miałem się gdzie schronić. Noc spędziłem u rodziny, która przygarnęła mnie pod swój dach. Nowy dzień również rozpocząłem planowo Eucharystią. Z każdym dniem w mojej książeczce pielgrzyma coraz więcej jest pieczątek z parafii, do których przybyłem. W Dąbrówce nawiedziłem Sanktuarium Matki Bożej Królowej Ludu Kurpiowskiego. Proboszcz parafii udzielił mi noclegu oraz opowiedział historię z 1850 r., gdy Matka Boża z Dzieciątkiem ukazała się w barci, za obecnym kościołem, dwóm kurpiankom Marcynie i Rozynie. Teraz znajduje się tam murowana kaplica z obrazem przedstawiającym scenę objawień Matki Bożej. Każdego dnia Pan Bóg roztacza nade mną swoją opiekę.
Pan Bóg jest nad wszystkim co na spotyka
Niedzielę 15 marca przeżyłem w Częstochowie przed obliczem Pani Jasnogórskiej. Pomimo bólu nóg dobrze mi się pielgrzymuje. Jednak w porównaniu do mojej ostatniej pielgrzymki, szlakiem św. Jakuba, jest trudniej. Tłumaczę to sobie intencjami, które zostały mi powierzone i za które ofiarowuję trudy pielgrzymie. Po całodniowym etapie pielgrzymki spotykam wspaniałych ludzi, którzy przyjmują mnie do swoich domów jak osobę z rodziny. Ta życzliwość i okazana pomoc bardzo mnie wzmacnia na dalsza drogę. Obserwuję w wiadomościach przebieg epidemii. Sytuacja jest na tyle niebezpieczna, że uniemożliwia mi pielgrzymowanie za granicami Polski. Jestem zmuszony podzielić pielgrzymkę na etapy. Po dotarciu do Wadowic będę musiał zakończyć I jej etap. Kontynuację pielgrzymki rozpocznę, gdy sytuacja z panującym wirusem zostanie w Europie opanowana. Dziękuję wszystkim za towarzyszenie mi w pielgrzymowaniu. Wierzę, że Pan Bóg czuwa nad wszystkim, co nas spotyka. Niech ten czas zaowocuje naszym spotkaniem z Bogiem.
mr