Panama – niewielki, wąski kraj otoczony dwoma oceanami, słynący z Kanału Panamskiego i łączący obie Ameryki. W styczniu tego roku połączył coś więcej. Połączył młodych ludzi ze wszystkich kontynentów, którzy chcieli spotkać się z papieżem Franciszkiem na wspólnej modlitwie. Światowe Dni Młodzieży to wyjątkowe rekolekcje i czas mobilizujący nas do podjęcia ważnych decyzji. Razem z Maryją pielgrzymowaliśmy za ocean, by nauczyć się, jak mówić każdego dnia „Oto ja, służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego”. Chrześcijaństwo to przede wszystkim podążanie za Bożą wolą z radością i entuzjazmem. Wstaliśmy z kanap, o co prosił nas trzy lata temu w Krakowie papież Franciszek. Obecnie Ojciec Święty mówi nam: Jesteście Bożym teraz. Czas wyruszyć w drogę!
W drogę!
Po pięknie przeżytych pięciu dniach, po wymianie numerów kontaktowych z gospodarzami i uronieniu kilku łez wzruszeń opuściliśmy Santo Domingo i wyruszyliśmy do stolicy Panamy – Panama City. To tutaj odbywały się wydarzenia centralne i to tutaj za kilka dni miał przybyć papież Franciszek. Stolica ukazała nam swoje dwa oblicza. Pierwsze – dzielnice biedy, slumsy i drugie – całe osiedla drapaczy chmur oraz szklanych, ekskluzywnych biurowców. Choć już na pierwszy rzut oka widać rozwarstwienie ekonomiczne mieszkańców, znaczna większość z nich jest tak samo dobra i życzliwa. 700 000 pielgrzymów z całego świata znalazło dach nad głową w tym 1,5-milionowym mieście. Zarówno biedni, jak i bogaci Panamczycy otworzyli swoje serca i domy na pielgrzymów. Nasza grupa, choć deklarowała, że bez problemu możemy spać w namiotach, została przydzielona do kościoła, w którym parafianami było wiele ważnych osób w kraju. Otrzymaliśmy noclegi w bogatych domach wpływowych ludzi, którzy nie zatracili się dla kariery. Dali nam piękne świadectwo podążania za Chrystusem, a nie za światem. Oni wiedzą, że bycie wpływowym w XXI wieku oznacza bycie stróżami korzeni i tradycji wiary. W domach nie tylko obrazy informowały o tym, że mieszkają tu chrześcijanie. Mówiły o tym specjalne pokoje do modlitwy i czytania Biblii, mówiły o tym sześcienne kostki, na których na każdej ściance zapisana jest inna modlitwa. Przed posiłkiem dziecko rzuca kostką i wybiera, którą modlitwą podziękujemy dziś Bogu za te dary, które otrzymaliśmy. Prawdziwa, szczera wiara, w miarę możliwości codzienna Eucharystia i Chrystus towarzyszący w każdym momencie dnia… Nawet najmądrzejsze poradniki nie dadzą tyle inspiracji, ile może dać nam spotkanie z drugim człowiekiem.
Każdy z nas jest Pielgrzymem…
Cóż, nad bogactwem doświadczeń Światowych Dni Młodzieży można rozpisywać się jeszcze długo. Wielu aspektów nawet nie poruszę, bo powstałaby z tego książka, ale zapewniam, że na ulicach, na których mieniły się flagi wszystkich kontynentów, uderzała i zachwycała nas różnorodność kultur i języków. Tysiące skaczących, śpiewających dla Jezusa i uśmiechniętych młodych ludzi to niesamowicie budujący widok. Nie mogłabym jednak pisać o ŚDM, nie przekazując tego, co towarzyszyło nam przez cały czas i było esencją oraz celem pobytu w Panamie.
Każdy dzień w stolicy rozpoczynaliśmy wraz z polską młodzieżą od wspólnej modlitwy, uwielbienia Boga śpiewem oraz katechezami. Biskupi pomagali nam zrozumieć, co oznacza otwieranie się na wolę Boga, mówienie „FIAT” każdego dnia, tak jak powiedziała to Maryja podczas zwiastowania. Chrystus ma dla nas najpiękniejszą wersję naszego życia. Wystarczy mu pozwolić je poprowadzić, czytać znaki i iść za tym, co podpowiada nam Duch Święty. Życie w świętości jest możliwe niezależnie od kultury, płci, czy wieku. Zatem powinniśmy mieć odwagę do bycia świętymi, ale co ważne, zostając przy tym radosnymi.
Jedną z katechez wygłosił prymas Polski, abp Wojciech Polak. Mówił o konieczności odpowiedzialnego wyboru naszej życiowej drogi. Wybór nie jest czymś kończącym życie młodego człowieka, nie gasi go, przeciwnie – sprawia, że życie rozpoczyna się na nowo. Zaznaczył też: “Pamiętajcie, jeśli chcecie iść szybko, idźcie sami. Jeśli chcecie iść daleko, idźcie razem”. Bóg daje nam siebie każdego dnia w drugim człowieku. Dostrzeżmy go i wspólnie razem z nim dążmy do świętości.
Światowe Dni Młodzieży się nie kończą… to dopiero początek!
Po każdej z katechez, razem wyruszaliśmy pieszo w kilkukilometrową drogę na spotkanie z papieżem Franciszkiem. W piątek – wspólna Droga Krzyżowa, w której w sposób szczególny modliliśmy się za osoby cierpiące z powodu wojen i głodu, za prześladowanych Chrześcijan, za ofiary gwałtów, przemocy i handlu. W sobotę – czuwanie, czas modlitwy, adoracji, uwielbienia. A w niedzielę już ostatnia Msza święta – Msza Posłania. A dlaczego posłania? Bo Chrystus posyła każdego z nas na misję. Mamy być misjonarzami, nie gdzieś daleko, w egzotycznych krajach. W homilii papież Franciszek mówił: „Drodzy młodzi, nie jesteście przyszłością, nie jesteście międzyczasem. Jesteście teraźniejszością. Jesteście gotowi do życia Chrystusem i głoszenia Ewangelii już teraz! W domu, we własnej parafii i wśród swoich najbliższych…” Papież wielokrotnie podkreślał, że nigdy nie możemy stać w miejscu. Chrześcijaństwo polega na stałym dążeniu do świętości. Uczeń to ten, kto wyrusza w drogę i ta droga jest największą nagrodą. Dlatego teraz, kiedy kończy się ten wyjątkowy czas ŚDM, nie możemy zakończyć swojej wędrówki, mamy iść dalej, mamy być stale w drodze do żywej relacji z Chrystusem. A tę możemy rozwijać poprzez modlitwę i służbę, jak Maryja. Chęci służenia mają być silniejsze niż trudności i przeciwności. Co jeśli nie umiem służyć? Nie musisz udawać, że jesteś super, że wszystko potrafisz. Masz Zbawiciela. Weź go ze sobą, a On Cię uzdolni i obdarzy pokorą. Przynośmy owoce tam, gdzie jesteśmy, z kim jesteśmy i jacy jesteśmy. To Pan Bóg pierwszy mówi tak!
Do zobaczenia w Lisbonie!