Strona główna ZGŁĘBIAJĄC LITURGIĘ Powołanie do Służby Ołtarza

Powołanie do Służby Ołtarza

596
0

Słowo powołanie najczęściej kojarzy nam się z kapłaństwem, jednak nie jest to jedyna rzeczywistość, w której jest ono używane. Spotykamy je chociażby w piłce nożnej, gdy tworzona jest kadra narodowa, wtedy słyszymy, że jakiś piłkarz został do niej powołany. Mówi się też, że np. lekarz czy nauczyciel są „z powołania”, co oznacza, że ta osoba bardzo dobrze wykonuje swój zawód, tak jakby została do niego stworzona. W bieżącym artykule podejmę temat powołania do Służby Ołtarza, czyli do tego, by służyć Panu Bogu i wspólnocie Kościoła w czasie liturgii.

Warunki przynależności

Żeby dostać się do kadry reprezentującej kraj w piłce nożnej, zawodnik musi spełnić pewne warunki. Podobnie młody chłopak, który chce zostać ministrantem, również musi posiadać pewne trzy atrybuty.

Jak myślicie? Kto może zostać ministrantem? Zapewne większość pomyśli sobie, że musi to być grzeczny chłopiec, który ciągle się modli i jest bez skazy… Absolutnie nie! W przeciwnym razie przy ołtarzu nie byłoby żadnego ministranta. Ministrant to chłopak, jak każdy inny, który lubi czasem pożartować, jest pełen pomysłów i ma nieskończone zasoby energii. Konieczne jest jednak, by był ochrzczony, ale o to, w przypadku zdecydowanej większości, zatroszczyli się już rodzice zaraz po narodzeniu swojego dziecka. Drugim warunkiem, który podpowiadają nam dokumenty Kościoła, jest możliwość przystępowania do Komunii Świętej. Ostatnie kryterium to chęć wstąpienia do tej wspólnoty. Motywy mogą być różne, ale do Służby Ołtarza nie można przynależeć wbrew własnej woli. Posługa ministranta wiąże się z pełnieniem zaszczytnych funkcji przy ołtarzu, na którym jest Pan Jezus, dlatego ważne jest, by spełniać te trzy warunki, by dobrze wypełniać swoje zadania. Pomyśl, czy ministrant, który nie wierzy i nie przystępuje do Komunii Świętej, pomimo iż dobrze wykonywałby swoje zadania, byłby dobrym ministrantem? Chłopiec, który wierzy i szczerze kocha Pana Boga, może z czystym sumieniem uważać się za dobrego ministranta, który przez swoją posługę przybliża się do Pana Boga i staje się coraz lepszym człowiekiem, nawet jeśli nie zawsze mu to wychodzi.

Dar posługi

W Piśmie Świętym jest wielu młodych, którzy mogliby posłużyć nam jako przykład służby Bogu. Jednym z nich jest Samuel. Nie był on z królewskiego rodu, ani nie wyróżniał się żadnymi szczególnymi zdolnościami. Był jednym z wielu chłopców, pochodzącym z Narodu Wybranego. Znamy go jako tego, który, służąc Panu Bogu, w swoim życiu dokonał wielkich rzeczy. To prorok, który zaczynając swoją służbę jako młodzieniec, stał się wielkim człowiekiem i Prorokiem Pańskim. Również i dzisiaj Pan Bóg obdarza wielu młodych pięknym i zaszczytnym powołaniem do pomocy w świętych obrzędach. To, w pewnym stopniu, tajemnica i wielki dar. Wielu starszych ministrantów i lektorów przyznaje po latach, że ich początki w tej wspólnocie były różne. Ostatecznie jednak odczytują to jako wielką łaskę od Pana Boga. Patrząc na to po ludzku, możemy powiedzieć, że ministranci mają najlepsze miejsca w kościele, gdyż są najbliżej cudu przemienienia chleba i wina w Ciało i Krew Pana Jezusa. Za tę łaskę, każdy ministrant powinien być bardzo wdzięczny Panu, gdyż jest wielu ludzi na świecie, którzy chcieliby, a nie mogą, uczestniczyć we Mszy świętej.

Motywacje

Wspomniałem już, co nieco, o powodach wstępowania do Służby Ołtarza. W każdym przypadku wygląda to inaczej. Motywy nie muszą być od początku szlachetne, przepełnione głęboką wiarą i miłością do Boga – na to przyjdzie czas. Chłopcy zostają ministrantami z różnych powodów, np.: zawsze chcieli dzwonić dzwonkami, podoba im się strój ministranta, chcą brać udział w różnych dodatkowych atrakcjach organizowanych dla ministrantów lub po prostu liczą na nagrody za służenie. Niektórzy wstępują w ministranckie szeregi bez niczyjej namowy, a inni są zachęceni przez rodziców, dziadków, księdza czy kolegów. Nie jest ważna motywacja, ważne jest to, że szczerze chcą pomagać kapłanom sprawującym Mszę świętą, a przez to również samemu przybliżać się do Pana Boga.

Pamiętam, kiedy sam zostałem powołany do tej wspólnoty. Stało się to za sprawą mojego dawnego ks. proboszcza Czesława Gizy, który zapytał mnie, czy nie chciałbym służyć przy ołtarzu. Wówczas wystraszony odpowiedziałem, że chcę, ale nie wiem, jak się tam dostać. Wtedy zaprosił mnie na zbiórkę ministrantów i tak zaczęła się moja przygoda w Służbie Ołtarza. Warto podkreślić, że do dzisiaj trwają przyjaźnie, które zawarłem w tamtych latach.

Zachęcajmy młodych chłopców do służby przy ołtarzu. Niech te latorośle naszej Ojczyzny, kwiat dzisiejszego społeczeństwa, wzrasta w najlepszych warunkach, jakie możemy im zapewnić, czyli przy Panu Bogu.

ks.Piotr Bączyński

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here