Rok 2020 jest Rokiem Kardynała Stefana Wyszyńskiego. 7 czerwca miała mieć miejsce beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia, jednak z powodu pandemii koronawirusa została odłożona. Parę miesięcy temu w „Martyrii” zamieściłem tekst pt. Prymasa Tysiąclecia troska o piękno języka. Obecny artykuł jest jego kontynuacją.
Biblijne korzenie słowa
Francuski filozof Paul Ricoeur dostrzega i dowartościowuje ontologiczne korzenie mowy, wzajemne przenikanie rzeczywistości Słowa i słowa. Prymas, na podobieństwo tropów myślowych Ricoeura, nieraz sięga do biblijnych korzeni słowa, do semantyki słowa pisanego małą literą i jego związków ze Słowem przedwiecznym, pisanym dużą literą.
Takie ontologiczne rozumienie słowa wiedzie ku kulturze słowa, którą kard. Wyszyński sam realizuje i propaguje przy najrozmaitszych sposobnościach. Swoją miłość do mowy polskiej przenosi na ambonę i do ołtarzy, żąda od kapłanów starannego posługiwania się językiem polskim. Sam mówi piękną polszczyzną, o czym świadczy język jego kazań, przemówień, homilii, a także Zapisków więziennych i dziennika Pro memoria..
Język w świetle wiary
W pisarstwie Prymasa mamy język religijny. Od rodzaju wypowiedzi zależy, jak duży jest w nim komponent religijności – największy będzie w tekstach modlitewnych. I właśnie w nich kardynał szczególnie poszukuje – poprzez język – własnej ekspresji wiary. Zdaniem ks. Jana Sochonia, poety i filozofa, nie ma obiektywnego języka wiary. Są, oczywiście, formuły dogmatyczne, ustalone tradycją sposoby wypowiadania prawd Objawienia, są wreszcie dokumenty kościelne, lecz wszystkie one nabierają znaczenia dopiero w głębi jednostkowego przeżycia, kiedy zostają włączone w osobiste perspektywy wiary. W tym i tylko w tym znaczeniu każdy człowiek powinien tworzyć swój, jedyny i niepowtarzalny język porozumienia z Bogiem. Język naszego odniesienia do Boga wyznacza więc nasza egzystencjalna sytuacja.
Śledząc pisarstwo Prymasa Tysiąclecia, zauważamy, że autor ten – oczywiście w pewnym stopniu – stworzył swój własny język wypowiedzi, zwłaszcza tych o charakterze modlitewnym, szczególnie maryjnym. Ponadto konkretna sytuacja egzystencjalna, w postaci więziennego odosobnienia, wpłynęła na taki a nie inny sposób „ogarnięcia językiem” i poradzenia sobie w świetle wiary z tym wycinkiem wyizolowanego życia, co uwidacznia się w Zapiskach więziennych.
Prymasowskie zmagania z językiem, ograniczone zaufanie do słowa świadczą o aktywnym, charakterystycznym dla pisarzy – pracujących w słowie – podejściu do języka. Trudno jest mówić zwłaszcza o transcendentnym Bogu. Przekracza On wszelkie byty – z językiem włącznie.
Słuchać, słuchać i tylko słuchać
Kardynał stara się o referencyjność słowa, czyli przystawalność do rzeczywistości. Mówi o jego potędze, ale zarazem nędzy. O nadprodukcji i dewaluacji słów. O tym, że zbyt dużo jest daremnych, w których nie ma nic – prócz dźwięku. W tym kontekście raz po raz pojawiają się nobilitujące refleksje o milczeniu, chociażby zanotowane podczas rekolekcji w Częstochowie: „Wielka łaska milczenia nawiedza człowieka; sama myśl, że przez trzy dni można nie mówić, tylko milczeć, można być tylko «dla siebie», dla Boga w duszy, tak zazwyczaj osamotnionego – jest już radością i rozkoszą rekolekcyjną. To wielki dar najlepszego Boga. To chyba nawet rozkosz dla człowieka tak zgadanego jak ja. Nieraz dusza krzyczy o to, by zamknąć usta, by pogrążyć się po uszy w milczeniu, by «nie musieć» tak wiele mówić. Nareszcie mówi ktoś inny, a nie ja. Nareszcie ktoś do mnie mówi, a ja sobie milczę. Nareszcie mogę słuchać, słuchać i tylko słuchać”.
U Prymasa występuje wyraźna potrzeba słuchania słów, a nie jedynie ich wypowiadania, które nazywa „produkowaniem”. Oczywiście, częste używanie słowa, w postaci mówionej i pisanej, było koniecznością, wiązało się z wypełnianiem kościelnego urzędu. Trzeba było znaleźć język jak najbardziej usłużny, adekwatny do rodzaju wypowiedzi i sytuacji komunikacyjnej. Dotyczyło to zwłaszcza takiej formy wypowiedzi jak kazania. One były najczęstszym urzędowym komunikowaniem się Prymasa z wiernymi i jednocześnie miały największą liczbę odbiorców. Kard. Wyszyński mówił dobitnie, emocjonalnie, zrozumiale.
Niniejszy artykuł jest fragmentem przygotowywanej do druku książki ks. Jerzego Sikory pt. Pisarstwo Prymasa Tysiąclecia, która ukaże się w serii wydawniczej Literatura i pamięć w Instytucie Pamięci Narodowej i Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji.
ks. Jerzy Sikora