Strona główna III. Formacja UMYSŁU POKAŻ JĘZYK! Słowo literackie według Prymasa Tysiąclecia

Słowo literackie według Prymasa Tysiąclecia

750
0

Zdaniem kard. Stefana Wyszyńskiego słowo literackie ma pomagać w zgłębianiu tajemnicy istnienia. Prymas Tysiąclecia literaturę pojmuje jako świadczenie o czymś egzystencjalnie ważnym, a nie jedynie zanurzenie w fikcji i fantazjowaniu. Dostrzega w niej zbliżony do religii kierunek dążeń, uważa ją za „młodszą siostrę religii”.

Pisarz jako pies liżący rany

Kardynał Stefan Wyszyński uprawiał „teologię moralną” słowa literackiego. W kazaniu do pisarzy nauczał obrazowo w oparciu o ewangeliczną przypowieść o Łazarzu: „Język leczący rany nędzarza. […] Macie być psami, może jedynymi, którym została jeszcze odrobina miłości do człowieka pokaleczonego i poranionego! Wasz język musi wam służyć […] To jest zadanie literatury, twórczości słowa: rany leczyć, a nie rozgrzebywać!”.

Mówiąc o pisarzu, najczęściej powinnościowo  – kim ma być – Prymas miał na myśli przede wszystkim pisarza z określnikiem „katolicki”. Podkreślał, że bycie takim pisarzem jest nie profesją, ale posłannictwem: „Dziś bodajże raczej mówić trzeba o posłannictwie, o powołaniu pisarza katolickiego niż o zawodzie pisarskim. Zapewne nie jest to posłannictwo hierarchiczne, ale jest ono wyrazem odczuwanej potrzeby społeczeństwa katolickiego, które pozostaje nadal pod czarem prawdy: «Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo» (J 1,1)”.

Słowo przewodnikiem do prawdy

Pisarz katolicki poprzez słowo służy społeczeństwu i narodowi: „Skoro istnieje tak niepokojące pokrewieństwo między Słowem a Bogiem, czyż nie jest to wiążące dla każdego, kto zbliża się do słowa? Ileż trzeba mieć szacunku dla słowa? Ileż troski należy włożyć w to, by w dobranym starannie słowie pomieścić całą wewnętrzną prawdę, która ma być przekazana pod postacią właśnie tego, a nie innego słowa! Czyż słowo nie jest tym najlepszym – tradycją wielowiekowej posługi uświęconym – przewodnikiem do prawdy? Czyż nie uderza nas, ludzi oswojonych ze słowem, oczywistość odpowiednika słowa – zawartej w nim treści, zawartej prawdy? Czyż nie gnębi rozbieżność między źle użytym słowem a prawdą? Czyż ludzkość cała nie domaga się rehabilitacji słowa? Służba słowu jest więc posłannictwem społecznym! Ktokolwiek bowiem posługuje się słowem, musi w nie wkładać tę treść, którą społeczeństwo przywykło w nim odnajdywać. A cóż rzec trzeba o służbie słowu, które brzemienne jest prawdą Bożą? Pisarz katolicki bowiem ostatecznie takiemu służy słowu!”.

Czy pokazywać zło?

Literatura chrześcijańska nie ma bezwzględnego obowiązku tworzenia bohaterów jedynie pozytywnych. Warto w tym miejscu przywołać biblijno-teologiczną opinię Hansa Ursa von Balthasara. Otóż ten szwajcarski teolog, w oparciu o tzw. zasadę paulińską rozważa zależności między pisarzem, i szerzej –  artystą, tworzonym przez niego dziełem, a grzechem i zbawieniem. Przyznaje twórcom prawo do pokazywania zła, „do tworzenia literatury nie-budującej” (w powszechnym, pejoratywnym i zbanalizowanym znaczeniu tego terminu). Chodzi o przyznawanie literaturze prawa do pokazywania zła. Obecny w dziele literackim element chrześcijańskiego sacrum nie musi być wyłącznie „pisany światłami”. Wyjaśnijmy, na czym polega zasada paulińska. Otóż chodzi o odniesienie do św. Pawła Apostoła, który w Liście do Efezjan pisze: […] wszystkie te rzeczy [czyny ciemności – JS] piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem” (Ef 5, 13).

W świetle wspomnianej zasady paulińskiej poglądy na literaturę  głoszone przez Prymasa Tysiąclecia raczej umieszczają, wręcz spychają, „chrześcijańskość” w literaturze na pozycjach skrajnie „budujących”. Wyszyński wyraźnie przeciwstawia literaturę dobrą, pisaną samymi „światłami”, literaturze złej, czyli takiej która „tworzy zło”, „zostawia brud w książkach”, „znieważa i poniewiera człowieka”, „obraża zmysł estetyczny” (U stóp Matki Słowa Wcielonego; Piszcie samymi światłami i inne wypowiedzi Prymasa). Takich poglądów Prymasa Tysiąclecia nie można interpretować ani oceniać w oderwaniu od specyfiki polskiej sytuacji historyczno-politycznej, w jakiej były głoszone.

ks. dr Jerzy Sikora

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here