Słoik w domu każdy ma –
na skarbonkę się przyda.
Gdy wracasz z każdych zakupów, to możesz –
podzielić się resztą na misje z ubogim!
Ochrzczeni więc posłani
Dla wszystkich katolików na świecie październik jest miesiącem misyjnym. W wielu krajach w tym okresie przygotowywane są różne inicjatywy mające rozbudzać świadomość i poczucie misyjnego obowiązku. Coroczna tradycja poświęcania w tym miesiącu szczególnej uwagi misjom wypracowała się na przełomie siedemdziesiątych – osiemdziesiątych lat dwudziestego wieku. Zaś październik w 2019 r. papież Franciszek ogłosił nadzwyczajnym miesiącem misyjnym. Rokrocznie w każdą przedostatnią niedzielę października jest też obchodzony dzień szczególnej solidarności z misjonarzami. Pierwszy taki Światowy Dzień Misyjny ogłosił Pius XI po pierwszej wojnie światowej. To był rok 1926. Ten sam papież w 1927 r. ustanowił patronami misji dwoje świętych: Franciszka Ksawerego i Teresę od Dzieciątka Jezus. Pierwszy, osobiście przemierzał kontynenty, niosąc Chrystusa mieszkańcom odległych krain. Druga, nigdy nie opuściła swego klasztoru, jednak gorliwie modliła się i ofiarowała za misjonarzy. Oboje są przykładem realizacji pragnienia misyjnego, i chociaż każde w odmiennej, to przecież w tak samo istotnej formie. Wzmocnienie powszechnej świadomości misyjnej w Kościele nastąpiło po Soborze Watykańskim II, który mocno akcentował prawdę, iż wypływa ona ze Świętego Chrztu.
Misje trwają cały rok
Październik za nami, ale misje trwają nieustannie. Tę świadomość mamy mieć w sobie stale. I potrzebna jest także stała pomoc, wypływająca z poczucia braterstwa z misyjnymi placówkami Kościoła powszechnego. Paweł VI mówił: „Jak oddychanie nie zatrzymuje się, dopóki człowiek jest żywy, tak i zapał misjonarski nie może ograniczyć się do jednego dnia w roku […]”. Nie może się ograniczyć także do jednego w roku miesiąca. Kościół Chrystusowy z samej swojej natury jest przecież posłany do nieustannego głoszenia Ewangelii wszystkim ludom świata. I wprawdzie deleguje on wybrane osoby do bezpośredniej realizacji tego dzieła, jednak każda parafia jest wspólnotą niejako zobowiązaną do wypełniania misji. Podobnie każdy ochrzczony, będąc członkiem tego Kościoła, jest powołany do uczestnictwa w tej misji, jaką on prowadzi. Uświadamiając sobie swoje, wypływające z Chrztu Świętego, misyjne powołanie możemy włączyć się bezpośrednio w ewangelizację świata. Papież Franciszek zachęca, by wszyscy wierzący uczestniczyli w niej aktywnie, nie oglądając się na innych. W tym duchu możemy towarzyszyć misjonarzom codzienną modlitwą i ofiarą swojego cierpienia. Jeśli stać nas na to, dodajmy do nich jakieś konkretne uczynki miłosierdzia mające przełożenie na poprawę życia ubogich, jakimi opiekują się placówki misyjne. Będzie to wspaniały wyraz hojności naszego serca oraz solidarności z misjonarzami pracującymi na krańcach świata.
Zacznijmy od drobnych
Akcja reszta na misje polega na tym, żeby wracając z każdych zakupów, umieścić w przeznaczonym na to słoiku ustaloną przez siebie wcześniej kwotę. Najprościej wrzucać wszystkie nominały poniżej złotówki, jakie będą znajdować się akurat w naszym portfelu. Oddanie takiej kwoty raczej nas nie zaboli, a znaczenie mieć może wielkie, wg staropolskich przysłów: „grosz do grosza a będzie kokosza” lub „ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka”. Można taką akcję praktykować na przykład przez okres jeden rok lub nawet przez całe życie. Jeśli kogoś stać na więcej, to może sobie postanowić, że będzie wrzucać do słoika cały bilon pozostały po zakupach albo wszystkie monety z określonym nominałem (np. znajdujące się wydanej reszcie jednozłotówki, lub dwuzłotówki, czy pięciozłotówki). Przyjmujemy tu pełną dowolność wyboru. W proponowanej akcji ważna jest nie tyle ilość wrzucanych pieniędzy czy kwota nominału, co regularność i wierność postanowieniu. Wkładając pieniądze do słoika, zmówmy jedną Zdrowaśkę w intencji misjonarzy. Możemy wzbudzić przy tym ogólną intencję lub wybrać jakiegoś konkretnego misjonarza czy jeden kraj, za który będziemy się modlili misyjnie. W wielu parafiach taca zbierana w pierwszy piątek miesiąca jest przeznaczana na pomoc misjonarzom pochodzącym z naszej diecezji. „Słoikowe” pieniądze możemy przynosić do kościoła w ten dzień lub w inny, gdy ogłaszane są zbiórki na misje (jest przynajmniej kilka takich dni w roku). Oprócz tego w każdej chwili można poprosić pracujących w parafii kapłanów, by przekazali je na diecezjalny fundusz misyjny lub samemu oddać bezpośrednio do Wydziału Misyjnego ełckiej kurii. Możemy zachęcić rodzinę i znajomych do aktywnego udziału w akcji, pamiętając o starej prawdzie, że „jałmużna gładzi wiele grzechów” (Syr 3, 30).
Jeszcze o słoikach
Być może chodząc po zakupy, widujemy bezdomnych. Czasem żebrzą przed sklepami o pieniądze, innym znów razem proszą, byśmy im coś kupili. Niektórzy z nich krążą bez celu po ulicach, kolejni grzebią w koszach na śmieci. Wykluczonym społecznie nie tak łatwo wrócić do normalnego życia. Często nie potrafią lub nawet nie chcą. Niosą w sobie tajemnicę niewyobrażalnie trudnej przeszłości i ran, które nie pozwalają im na nowo ludziom zaufać, nawet na tyle by dać sobie pomóc. Nie zawsze są w stanie spełnić warunki przebywania w noclegowniach czy ogrzewalniach, przeszkadzają im w tym silne uzależnienia oraz zadawnione aspołeczne zachowania. Zimne miesiące w roku są dla nich najtrudniejszym czasem. Są zmarznięci i głodni. Jeśli damy im pieniądze, przepiją. Sprawdzającym się pomysłem jest, więc zostawianie im słoików z jedzeniem. W innej formie jedzenie im się popsuje, gdy nie zdążą go zjeść w odpowiednim terminie. Domowe przetwory, a równie dobrze jedzenie, które zostaje nam z posiłków, bo nagotowaliśmy za dużo zupy czy bigosu – wystarczy zawekować i podarować spotkanemu na drodze bezdomnemu (jeśli mamy pod ręką plastikową łyżkę i zapałki, to dołączmy je również). Weki z domowymi przetworami możemy również dostarczać do przeznaczonych dla bezdomnych jadłodajni, noclegowni, czy ogrzewalni. Bezdomnym w chłodne dni i noce przydają się również nieużywane już przez nas kurtki i koce. Nas to nie obciąży dodatkowymi kosztami, jedzenie i rzeczy nie będą się marnować, a im mogą ratować zdrowie i życie
Joanna Kalisty