Tak, istny horror! Z nazwiskami, a konkretnie z brakiem odmiany nazwisk. Nieodmienianie nazwisk zatacza coraz szersze kręgi. Skąd się ta maniera, a nawet zjawisko, bierze? Z wpływu innych języków, w których nie ma rozwiniętego deklinowania, ale chyba przede wszystkim z niechlujności użytkowników polskiego języka, z lenistwa, a także z niewiedzy.
Najpierw imię
Zanim przejdziemy do zasugerowanego już we wstępie problemu, chcę zwrócić uwagę na kolejność występowania względem siebie imienia i nazwiska. Jeszcze kilka tygodni temu na niektórych wyborczych plakatach można było zauważyć błędną kolejność: nazwisko, imię. To po prostu zły szyk wyrazów. Na pierwszym miejscu wymienia się imię, potem nazwisko. Oczywiście, w różnych formularzach znajdujemy rubryki do wypełnienia w kolejności: nazwisko, imię. Jest to uzasadnione jedynie w wypadku, gdy owe dane stanowią pozycję w urzędowych spisach, wykazach itp., w których rejestruje się nazwiska w porządku alfabetycznym. Ale na przykład, kiedy przedstawiamy się komuś, mówimy: Nazywam się Jan Kowalski, a nie Kowalski Jan.
Nie wyręczajmy się mianownikiem
W kościele najczęściej popełnianym „nazwiskowym” błędem jest pozostawianie formy mianownikowej nazwiska w dopełniaczu. Występuje to we wstępie do mszy św. (zapowiadanie intencji), w modlitwie powszechnej oraz w tzw. wypominkach – modlitwie za zmarłych. Na przykład ostatnio w pewnych parafiach – diecezji ełckiej oraz łomżyńskiej – usłyszałem: msza św. sprawowana w intencji śp. Tadeusza Łada (zamiast Łady), za duszę Mieczysława Gulan (zamiast Gulana). Dzisiaj modlimy się o Boże błogosławieństwo dla Jana i Barbary Nowak (zamiast dla Barbary i Jana Nowaków). Stosujemy liczbę mnogą w odmienianiu nazwiska małżonków. Grzecznościowo najpierw wymieniamy imię kobiety, a później mężczyzny.
Niedawno w jednej z parafii zapytałem wikariusza, któremu kilka lat temu jako klerykowi wpajałem potrzebę odmiany nazwisk: Dlaczego nie odmieniasz nazwisk? Odpowiedział: Bo proboszcz nie odmienia. Cóż za posłuszeństwo. Ciekawe, czy we wszystkim.
Co z nazwiskami obcymi?
Rozpowszechnił się szczególnie zwyczaj nieodmieniania obcych imion i nazwisk. Czy zawsze należy odmieniać nazwiska obce? Nie zawsze, gdyż są wśród nich takie nazwiska, których się nie deklinuje. Na przykład należą do nich francuskie nazwiska zakończone na: -o, -oi, -au, -ou (po zakończeniach tych mogą znaleźć się nie wymawiane litery: s lub x), na przykład: Hugo [Igọ], Dubois [Dibuạ], Marivaux [Marivọ].
Pomocny może się nam okazać Słownik wymowy i odmiany nazwisk obcych. Jego autorzy we wstępie piszą „[…] obcych nazwisk – i obcych nazw własnych w ogóle – uczymy się równocześnie wraz z nabywaniem wiedzy o obcej literaturze, kulturze, sztuce, osiągnięciach nauki i cywilizacji i dlatego w społecznym odczuciu znajomość poprawnej wymowy oraz poniekąd odmiany nazwisk słynnych pisarzy, muzyków, naukowców, reżyserów, aktorów, piosenkarzy (może mniej – sportowców i polityków) staje się miernikiem znajomości spraw reprezentowanych przez nosicieli nazwisk. Błędy w posługiwaniu się nazwiskami osób powszechnie znanych są szybko postrzegane, ocenia się je negatywnie jako przejaw nieuctwa, wręcz ośmiesza”.
Nie twórzmy indywidualnej gramatyki
Pogłębia się kryzys fleksyjności (odmiany) nazwisk funkcjonujących w polszczyźnie. Szczególnie utrwala się zwyczaj nieodmieniania nazwisk kończących się samogłoską -o, na przykład: Popiełuszko, Klimuszko, Siemaszko, Ziobro, Strumiłło. A tego typu konstrukcje są jak najbardziej odmienne, np. Strumiłło, Strumiłły, Strumille, Strumiłłę, Strumiłłą, Strumille, Strumiłło.
Na spotkaniach autorskich przy wpisywaniu dedykacji czasami spotykam stwierdzenie: moje nazwisko jest nieodmienne. Jak to? Pan czy pani sami ustalają gramatykę, wyłamując się z ogólnie panujących reguł w języku polskim. Czy tak postępując (mówiąc), są wtedy oryginalni? Nie sądzę. Raczej niedouczeni. Fleksyjność nazwisk jest historyczną cechą języka polskiego.