Strona główna I. Formacja SERCA ŚWIĘTOŚĆ W CODZIENNOŚCI Kalendarz, czas i wieczność

Kalendarz, czas i wieczność

630
0

Rozpoczynamy nowy rok kalendarzowy. Nowy czas, który przynosi ze sobą nowe wyzwania, postanowienia, nadzieje oraz oczekiwania. Jest wielką niewiadomą, jakby koszem wypełnionym często zaskakującymi prezentami. Niektóre sprawią wiele radości, ale też niektóre przyniosą smutek i łzy. Dla wierzących nowy rok jest okazją do podsumowania minionego czasu a także wyciągnięcia wniosków i zawierzenia przyszłego czasu Temu, który jest Władcą wszelkiego czasu. A wszystko to można uczynić w świetle Bożego Słowa, które uczy nas, jak owocnie przejść swoje życie.

Czas zatrzymany w kamieniu

Nie mając wpływu na czas, człowiek stara się go choć trochę oswoić, konstruując kalendarze. Najpierw, miały one swoistą formę osobistej i grupowej obserwacji zmieniających się naturalnych fenomenów na niebie i na ziemi. Obserwacja gwiazd i zmian w przyrodzie, ich powtarzalności, wyznaczały rytm życia ludzkiego od zarania dziejów. Ta rachuba czasu ułatwiała codzienne życie, w tym nieodzowny jego aspekt religijny. Wielkie cywilizacje szczyciły się posiadaniem swoich kalendarzy. Przykładem tego mogą być chociażby indiańskie, pierwotne ludy zamieszkujące tereny Ameryki Środkowej. Po dziś dzień ich rachuby czasu zadziwiają współczesnych naukowców i nadal stanowią nieodkrytą zagadkę.

Przemierzając największe na świecie muzeum antropologiczne w Meksyku (znajdujące się w stolicy, w parku Chapultepec), stanąłem przed ogromnym, kamiennym kołem, pokrytym dziesiątkami reliefów. Na żywo wygląda bardziej imponująco niż na setkach obrazków i zdjęć, które wcześniej widziałem. Ten kamień to słynny „Kamień Słońca” (Piedra del Sol), aztecki kalendarz, który m.in. ma przepowiadać koniec świata. Dla Indian Azteków był to jeden z dwóch kalendarzy, jakie posiadali. Na podstawie kalendarza słonecznego (Xiuhpohualli) planowano prace polowe, obserwowano rozwój roślinności, składano ofiary i obchodzono doroczne święta. Czas dla Indian miał wymiar mistyczny. Posiadali więc pełen symboli kalendarz wróżbiarski (Tonalpohualli). Służył m.in. do przepowiadania przyszłości. „Kamień Słońca” pochodzi z XV w., a został odnaleziony w centrum stolicy (plac Zócalo) w roku 1790. Ulotny czas Aztekowie próbowali zobrazować w ważącym 25 ton kamiennym dysku. Może to symbol tego, jak bardzo przytłacza nas czas swoim pędem, jakby narastającym dla dojrzewającego człowieka?

Stojąc przed oryginalnym kalendarzem, zacząłem rozmyślać o czasie. Wiedząc, że i tak go nie pojmę. Od dawna wiem to i staram się bardziej skupiać na tym, jak najlepiej przeżyć mój czas na ziemi, wypełnić go w pełni. Po to został mi dany, a jako dar jest jednocześnie wezwaniem do konkretnej odpowiedzi. Nasze wpisanie w czasowość sprawia, iż nie potrafimy wyobrazić sobie życia poza czasem. Tego, co nazywamy wiecznością. W tę rzeczywistość człowiek wierzy i pragnie jej od zarania dziejów. Wieczność zniszczy potrzebę tworzenia kalendarzy oraz konstruowania coraz to precyzyjniejszych zegarków.

Kult pogrzebowy i cmentarny jest nie tylko wyrazem pragnienia wieczności, ale wpisaniem w nieznane wiary oraz nadziei. Wielkie piramidy egipskie, mumifikacja zwłok w różnych kulturach we wszystkich zakątkach świata, rytuały pogrzebowe, które głośno wołają o pozaczasową wieczność dla człowieka. I cmentarze, które dla jednych są dowodem na ograniczoność ludzkiego bytu a dla innych swoistymi drzwiami do nowego świata, który również ze względu na nieistnienie czasu, jest zupełnie inny niż ten, na którym przyszło nam żyć. Dla Żydów cmentarz bowiem to: „dom życia”, „święte miejsce” lub „dobre miejsce”, „podwórze zmarłego”, „dom grobów”. Bywa też nazywany „wiecznym domem”.

Dawca bezczasowości

Dla chrześcijan Panem wszelkiego czasu jest Bóg. Wielokrotnie i bardzo wyraźnie wskazuje to Biblia. W Chrystusie zaistniał w czasie Ten, który jest poza czasem. Chrystus to Alfa i Omega, Początek i Koniec. Chrystus to wypełnienie naszego czasu i Brama do wieczności. Życie więc Jezusową Ewangelią przynosi nam dotknięcie pozaczasowości, która kiedyś urzeczywistni się dla każdego z nas w całej swojej pełni. Zdążamy ku życiu, choć poprzez śmierć. Ku wieczności, choć poprzez czas. Trzeba jednak powiedzieć, że w swojej istocie człowiek nosi już w sobie oddech wieczności, który jest darem Ducha Świętego, zresztą nazwanego w Piśmie św. Ruah, tj. Boskim Tchnieniem, Oddechem, Powiewem. I w konsekwencji, przyjmując, że Jahwe jest Bogiem wszelkiego życia, ten oddech zawiera w sobie całą dynamikę nieśmiertelności.

Dajmy czasowi czas

Podczas pielgrzymki do Ojczyzny w czerwcu 1999 r., podczas spotkania w rodzinnych Wadowicach, Jan Paweł II wspomniał motto, które widniało na zegarze słonecznym na murze kościoła naprzeciwko jego domu: „Czas ucieka, wieczność czeka”. Te słowa zapadły głęboko w pamięć młodego Karola, kiedy każdego ranka spoglądał na nie z okna swojego pokoju. W poetyckim „Tryptyku Rzymskim” (2003) napisze później, że „przemijanie ma sens… ma sens… ma sens!”. A we fragmencie  „Pieśni o Bogu ukrytym” zanotuje:

 

„[…] A tutaj nie ma nic prócz drżenia,

oprócz słów odszukanych z nicości –

ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia,

które będzie całą treścią wieczności”.

 

Takie miłosne, proste, dziecięce zadziwianie się przemijającym życiem prowadzi wprost w ramiona wieczności, obiecanego dla każdego bez wyjątku człowieka daru Stwórcy. Wiedzieli to Aztekowie, wiedział to święty Jan Paweł II, podświadomie wie to każdy z nas. Jeszcze tylko pozostaje wcielać w życie tę wiedzę, w oczekiwaniu na wypełnienie się w nas wieczności.

Jeden z Ojców Kościoła, Fulgencjusz z Ruspe napisał, że czasu do zdobycia wieczności Bóg udzielił ludziom tylko w tym życiu. Stąd człowiek „wyrzekłszy się zła, może żyć dobrze i zmieniwszy swą występną wolę, odmienić swe winy i postępowanie, a bojąc się Boga (tzn. szanując; cnota bojaźni) uczynić to, co Bogu jest miłe” (O wierze, 36). A więc… na co czekamy? Ruszajmy w drogę ku wiecznemu życiu!

x. Tomasz J. Chlebowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here