Szkoła to nie tylko nowoczesne technologie czy rewolucyjne zmiany w nauczaniu. To przede wszystkim wiele prostych prawd skupionych wokół właściwych relacji z drugim człowiekiem. Podczas codziennych szkolnych zmagań szukamy odpowiedzi na pytanie, co jest ważniejsze: nasza racja czy budowanie właściwych relacji z uczniem? To nie jest takie proste. Z własnego doświadczenia wiem, że wymaga to wiele wysiłku, a czasem pojawiają się również chwile zwątpienia. Mogłoby wydawać się, że ,,rządy silnej ręki’’ załatwią wszystko, z rodzicami nie należy spoufalać się, kolegów nauczycieli traktować jak zło konieczne i można samotnie pchać swój szkolny wózek. Wtedy wiele rzeczy można osiągnąć szybciej i łatwiej. Tylko czy wyłącznie o to chodzi w naszej pracy? Czy możemy sobie na to pozwolić zwłaszcza na katechezie?
Jak zbudować właściwe relacje na katechezie?
Często jesteśmy przekonani, że mamy z kimś dobre relacje – a tak naprawdę to jest trudna praca i codzienny wysiłek. Oczywiście, że każdy z nas ma umiejętność szybkiego nawiązywania kontaktu, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, co to znaczy budowanie właściwych relacji. Co znaczy, że skupiamy się na budowaniu wspólnoty na katechezie? Myślę sobie, że gdy mówimy o więzi z uczniem, ważne jest zejście do podstaw – do kontaktu, do obserwacji bez oceny, do skupienia uwagi na tym, co się z nim dzieje – jakie są jego potrzeby i oczekiwania, co chciałby wybrać, jakie trudne decyzje podjąć… Zastanówmy się, czy nas na to stać? Czy możemy sobie na to pozwolić? Czy mamy tyle siły, by na tym oprzeć relacje z naszymi uczniami? Jestem pewna, że tam gdzie stawia się na ciekawość drugiego człowieka i na asertywną komunikację opartą na szacunku – tam możliwe są właściwe relacje. Żeby zbudować wspólnotę z dziećmi czy młodzieżą, trzeba zwrócić uwagę na trzy elementy: poświęcić im swój czas, dać im swoje zainteresowanie i empatię oraz zaoferować pomoc i wsparcie. Myślę, że w prostocie siła. Budować relację można zawsze i wszędzie, a zależy to od naszego nastawienia.
Co chcę osiągnąć, budując relacje z uczniami?
Na koniec osobista refleksja – po co ja to robię? Co chcę osiągnąć, budując relacje? Na czym mi bardziej zależy: na wynikach uczniów czy na ich postawie? Jaką katechezę chcę tworzyć? Co jest dla mnie wartością w moim byciu katechetą?
Zapewne, większość edukacyjnych i wychowawczych celów da się zrealizować bez relacji, trzymając uczniów ,,za twarz’’. Tylko czy o to chodzi? Myślę, że dobra katecheza musi wyjść od relacji i na końcu powinna do niej powrócić.
Hanna Gutowska