W czasie sakramentu Bierzmowania otrzymacie pełnię darów Ducha Świętego. Czy prosicie o te dary już teraz w czasie przygotowania do sakramentu? Przeczytajmy o tym, jak sam Jezus uczy prosić.
Przypowieść o natrętnym przyjacielu:
Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: „Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje”. (Łk 11, 5-8)
Ta przypowieść opowiada o natarczywej modlitwie, która została wysłuchana. Chcę Was dziś zaprosić do tego, abyście już teraz, kiedy trwa Wasze przygotowanie do Sakramentu Dojrzałości Chrześcijańskiej prosili Boga w modlitwie osobistej o dary Ducha Świętego. Jeśli jednak pojawiają się u Was trudności w modlitwie, modlicie się mało lub wcale, zachęcam do tego, aby małymi krokami to zmieniać.
Myślę, że słyszeliście już wiele razy o tym, że w sakramentach spotykamy się z Jezusem. Ja też to słyszałam, będąc w Waszym wieku. Mimo, że otrzymałam katolickie wychowanie i byłam blisko Kościoła, te słowa wydawały mi się nieco tajemnicze. Z jednej strony rozumiałam, co oznaczają, a z drugiej nie do końca wiedziałam, co ten sakrament ma sprawić dla mnie osobiście. To moje niezrozumienie mogło wynikać z tego, że nie miałam wtedy bliskiej relacji z Jezusem. Nie wiedziałam, kim dla mnie jest, nie widziałam Go jako kogoś, kto jest ważny w moim życiu. Tylko wtedy, kiedy Jezus jest naprawdę i na poważnie kimś dla nas bliskim, jesteśmy w stanie dostrzec całe bogactwo, którym chce nas obdarować. Tylko wtedy sakramenty są spotkaniem z Bogiem, jako osobą.
Osobista relacja z Jezusem. Jak to zrobić?
Ciągle słyszysz na religii i w czasie wizyt w kościele o tym, że Jezus na Ciebie czeka, spotkaj się z Nim, posłuchaj, co Bóg do ciebie mówi, ale nie do końca wiesz, co to znaczy? Ja również opowiadam o tym swoim uczniom na lekcjach religii. Tylko jak to zrobić? Co to wszystko znaczy? Jezus jest osobą. Jeśli więc z innymi osobami tworzymy relacje, to z Chrystusem też się da.
Pierwszym krokiem jest zrobienie Jezusowi trochę miejsca w swoim życiu, przeznaczenie czasu w ciągu dnia na to, by się z Nim spotkać. Nie musi to być długi czas, na początek wystarczy kilka lub kilkanaście minut, jeśli mamy niewielkie doświadczenie z modlitwą osobistą.
Drugi krok to wytrwałość. Tak, jak nie da się zbudować prawdziwej przyjaźni z drugim człowiekiem w krótkim czasie, tak nie jest możliwe stworzenie bliskiej więzi z Bogiem w czasie kilku dni. Nie znaczy to, że Bóg nas nie słucha lub nie czeka z daleka, aż poświęcimy Mu tyle czasu, ile się Mu należy i dopiero wtedy zaprosi nas do bliższej relacji. To my jesteśmy niedoskonali i potrzebujemy czasu, żeby się otworzyć na tę relację, żeby oswoić się z bliskością drugiej osoby. Bóg zna nas lepiej, niż my sami siebie znamy i ma nam o wiele więcej do zaoferowania, niż jesteśmy w stanie przyjąć w czasie jednej modlitwy. Nie możemy też oczekiwać, że w ciągu krótkiego czasu nadrobimy często wieloletnie braki w spotkaniach z Bogiem. Potrzeba cierpliwości.
Trzecim krokiem jest otwartość i prostota. Ważne, by być przed Bogiem szczerym w swojej niedoskonałości. Nie starajmy się być lepszymi, niż jesteśmy. Wiadomo, że każdy chciałby siebie samego widzieć jako bohatera swojego życia przynajmniej w jakiejś małej dziedzinie. Pozwólmy to Chrystusowi być bohaterem naszego życia. Jeśli będziemy przed Nim stawać w całkowitej szczerości i otwartości, On nam z czasem udzieli również ze swego bohaterstwa. Wtedy będziemy też gotowi świadomie przyjąć wszystkie łaski, którymi zechce nas obdarować.
Na koniec życzę odwagi w stawianiu pierwszych kroków w osobistej modlitwie. Może dla kogoś będzie to z kolei bodziec do odnowienia relacji z Bogiem po okresie oddalenia od Niego. Z pewnością jesteśmy przez Niego oczekiwani z otwartymi ramionami.
Magda Frąckiewicz