Strona główna III. Formacja UMYSŁU OTWÓRZ OCZY, ZACZNIJ MYŚLEĆ O niszczącym nas plastikowym badziewiu

O niszczącym nas plastikowym badziewiu

505
0

Prawdziwa ekologia to nie papierowe słomki i elektryczne samochody. Prawdziwa ekologia to ekologia integralna – ekologia ludzka. Każdy z nas codziennie stoi przed wyborem – schowam się za plastikowym badziewiem, czy jednak podejmę trud życia w prawdzie?

Pisząc te słowa w połowie stycznia, rozpoczynam właśnie półroczne stypendium na Papieskim Uniwersytecie im. św. Tomasza z Akwinu w Rzymie, podczas którego zgłębiać będę arkana sztuki, jaką jest katolicka nauka społeczna. Od przyszłego miesiąca wrócę więc do przybliżania czytelnikom Martyrii zawiłości KNS, którą wszyscy powinniśmy się wszak kierować. Chciałem zatem teraz jeszcze znaleźć temat, który będzie połączeniem teorii z naszą codziennością. Takim tematem jest ekologia.

Demonizowana, mimo tradycyjności

Jeśli ktokolwiek – również w Kościele – powie Wam, że ekologia to wymysł lewicowych aktywistów, którzy chcą nas oddalić od Boga, nie wierzcie mu – nie ma pojęcia, o czym mówi. Ekologia jest faktycznie w kręgach prawicowych wciąż ciężkim tematem, często odrzucanym tylko dlatego, że tak często widniejącym na sztandarach lewicy. Tak jednak nie było zawsze – to raczej pokłosie ostatnich lat. Przez całą niemal dotychczasową historię chrześcijanie byli dogłębnie „ekologicznie” nastawieni do świata.

Natura jest w DNA naszej rzeczywistości

Mimo braku rozwiniętej klimatologii, nasi przodkowie przez wieki rozumieli, jak mocno ich życie związane jest z naturą i światem zewnętrznym. Traktowali środowisko z pokorą, w sposób zrównoważony korzystając z jego bogactw. Chrześcijanie mają wszak w swym „DNA” umiarkowanie. To oznacza również odpowiednie podejście do dóbr materialnych i szkód jakie wyrządza ich produkcja.

Zbyt dużo antydóbr

Szkodę wyrządzamy sobie, już nazywając wszystkie przedmioty, którymi się otaczamy mianem „dóbr”. W przeważającej mierze są one antydobrami. Spójrzcie, ile z przedmiotów, które widzicie w tej chwili, czytając ten tekst, służy budowaniu jakościowych relacji z innymi ludźmi, dążeniu do prawdy, stawaniu się lepszym człowiekiem, podziwianiu piękna czy gloryfikacji prawdy. Ile z tych przedmiotów służy dobru? Ile zaś ma za zadanie jedynie odwrócić naszą uwagę od dóbr prawdziwych, sprawić, że w sposób lekki, łatwy i przyjemny oddamy się zgubnej pseudoprzyjemności konsumpcji, zapominając o rzeczach prawdziwie ważnych?

Prawdziwa ekologia

I teraz najważniejsze – moje wyznanie, przesłanie, jakie chciałbym skierować do Was jako „katolicki ekolog”. Ekologia to nie są papierowe słomki, kubeczki, szare – niewygodne, nietrwałe, niepraktyczne – torby w sklepie, elektryczne samochody, więcej starych francuskich wiatraków na Suwalszczyźnie czy przywiązywanie się do drzew, które ktoś chce tak naprawdę uratować. Absolutnie nie, to są działania głęboko antyekologiczne. Ich celem jest podtrzymanie naszej absurdalnej konsumpcji na stałym poziomie, przy jednoczesnym uśpieniu naszej czujności i poczucia winy, jakie zaczyna się w nas rodzić, gdy znowu bierzemy w markecie pojedynczo foliowane pomidory.

Prawdziwa ekologia jest dogłębnie chrześcijańska. Prawdziwa ekologia to UMIAR. Umiar, wsparty refleksją – nad sobą, swoimi wyborami, decyzjami, które – czy tego chcemy czy nie, świadomie lub nieświadomie – kształtują również nasze relacje. Prawdziwa ekologia jest ekologią ludzką, ekologią integralną. Każdy z nas powinien być prawdziwym ekologiem. Każdy z nas powinien zastanowić się nad swoimi decyzjami – czy nie kupuję za dużo, czy nie próbuję pójść na łatwiznę i zamiast budować z kimś relację, zastąpić ją kolejnym plastikowym badziewiem? Czy jestem naprawdę tak słaby, by zasłaniać się niepotrzebnymi śmieciami? Nie. Każdy z nas ma moc – moc portfela.

Kupujmy mniej, rozmawiajmy więcej.

 

Kawko M.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here