Strona główna II. Formacja SUMIENIA POKOCHAĆ MISJE Prawdziwy pokój to wdzięczność za tę chwilę

Prawdziwy pokój to wdzięczność za tę chwilę

584
0

Kilka historii

Pewien chłopiec, Benedykt, został znaleziony na pustyni z licznymi ranami. Trafił do Domu Pokoju. Poznałam go jako 4-latniego aniołeczka. Był oczkiem w głowie u wszystkich. Z szerokim uśmiechem na twarzy, wojowniczy, bardzo mądry. Potrafił zainicjować zabawę i dobrze się uczył. Nie było widać, że jest ofiarą wojny.

Inny chłopiec, Albert, ukradł ugali – to jest potrawę z mąki i wody – i za to maczetą została mu obcięta jedna ręka i okaleczona druga w taki sposób, że zostały mu dwa palce. Do Domu Pokoju trafił jako 14-latek, którego cudem uratowano. Poznałam go ledwo po zdjęciu opatrunków. Smutny, nie znający ani jednego używanego w tamtym miejscu języka. Musiał się uczyć wszystkiego na nowo.

Beti – piękna, nieśmiała nastolatka. Jej rodziców kilka lat wcześniej ktoś zastrzelił. Od kilku lat nie opuszczała Domu Pokoju.

Jej starsza imienniczka straciła ojca, mieszkała z matką. Do Domu Pokoju przyjeżdżała do szkoły. Jako jedna z nielicznych wiedziała, co to spaghetti czy pizza.

Najważniejsze miejsce na Ziemi to Dom

Ponad 700 dzieci, liczni pracownicy i wolontariusze. Do Domu Pokoju może przyjechać każdy, kto czuje taką potrzebę i zawsze jest tam mile przyjęty. To miejsce, które uważam za swój Dom.

Dziś można adoptować dzieci, tym samym sponsorując im lepsze warunki nauki i życia.

Ich dzień zaczyna się od około 5 rano, a kończy około 22/23 (czasem 21, w zależności czy jest światło i czy mogą się uczyć).

To tam spędziłam najlepsze chwile mojego życia. Mimo że nie było bieżącej wody, wiele osób było pogryzionych przez robactwo, a dzieci miały liczne stany zapalne, ameby i inne pasożyty i w jedzeniu między zębami zgrzytały mi kamienie i piasek.

Do domu pełnego miłości i ciepła zawsze chętnie się wraca. Ja już z utęsknieniem czekam na dzień, w którym  przekroczę bramę Domu.

Małe cuda

Podana przez męża herbata, uśmiech dziecka, miły spacer z psem, przeczytany kawałek wartościowej książki… -To są małe, ale najwartościowsze cuda. Cuda, które tworzę ja i tworzą moi najbliżsi. To daje prawdziwą radość i pokój – obecność i cieszenie się sobą.

By odważnie stanąć w obliczu cierpienia, przygotowuję się każdego dnia. Moim antidotum na przetrwanie jest Spotkanie z Jezusem.

Po dwukrotnym pobycie w Afryce w celach misyjnych śmiało mogę stwierdzić, że jestem wdzięczna za to, co mam, nauczyłam się doceniać najpierw ciepłą wodę, a później, że w ogóle jest. Kiedy jestem wdzięczna jest dobrze, wdzięczność rodzi pokój.

Anna Ilwicka – Waraksa

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here