Strona główna II. Formacja SUMIENIA NASZ ŚWIĘTY Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

761
0

Świadectwo

Bóg dał mi to szczęście, że wraz z mężem i 9-rgiem dzieci przynależałam do parafii pw. św. Aleksandra w Suwałkach, której proboszczem przez długie lata był śp. ks. Kazimierz Hamerszmit. Był człowiekiem o wielkim szlachetnym sercu, Kapłanem oddanym całą duszą Bogu i ludziom. Był On nie tylko Proboszczem naszej parafii – był ojcem naszego miasta. Wiem, że pomagał nie tylko ludziom wierzącym, ale każdemu człowiekowi, który zwrócił się do niego o pomoc. Ja oraz moje dzieci braliśmy czynny udział w życiu parafii, a zawsze przewodnikiem był nam śp. ks. Hamerszmit. Bardzo często widziałam go modlącego się z różańcem w ręku podczas spaceru. To on był dla mnie wzorem, jak należy modlić się. Od niego otrzymałam I Nowennę do Bożego Miłosierdzia i Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, które odmawiam do dziś.

Szczególną troską otaczał rodziny wielodzietne – wspomagał finansowo, dawał żywność, ubrania, kupował lekarstwa. Wiem, że dla jednej rodziny, w której było 11-ro dzieci, ojciec nadużywał alkoholu, a matka była kobietą mało zaradną, przez pewien okres dawał codziennie zupy gotowane na plebanii. Wiele zwaśnionych rodzin doprowadził do zgody, wiele nieformalnych związków doprowadził do zawarcia ślubu.

Gdy zwracałam się do niego z jakimś problemem życiowym, rodzinnym, zawsze służył radą. Był bardzo sprawiedliwy, zawsze starał się wysłuchać obie strony i wyciągnąć obiektywną prawdę.

Śp. ks. Kazimierz Hamerszmit bardzo kochał i lubił młodzież oraz dzieci. Moje trzy córki były bielankami, należały też do ruchu oazowego; sześciu synów było ministrantami, a obecnie czterej są organistami i uczą się. Stąd też wiem, że gorliwym ministrantom z chwilą rozpoczęcia roku szkolnego dawał pieniążki na książki i zeszyty, dofinansowywał letni wypoczynek oazowy, wycieczki ministrantów, czy też bielanek.

Czasami, w rozmowie pytałam ks. Hamerszmita, skąd na to wszystko ma pieniądze. On zaś mówił – ja nigdy nie proszę, tylko mówię, co mam do zrobienia i ludzie mi przynoszą ofiary. Bardzo cieszył się, gdy mógł przekazać ofiary na KUL, czy też na Radio Maryja.

Największą radością dla śp. ks. Hamerszmita było to, gdy mógł doprowadzić do sakramentu pokuty człowieka niewierzącego. Miał miejsce w moim życiu taki fakt – jedna z moich córek leżała w szpitalu w Suwałkach nieprzytomna przez cztery doby, lekarze nie mogli postawić diagnozy, w związku z tym zdecydowali przewieźć ją do Białegostoku. Poprosiłam więc śp. ks. Hamerszmita, aby udzielił jej sakramentu namaszczenia chorych. W tym dniu, po udzieleniu sakramentu mojej córce, pielęgniarka poprosiła księdza, aby wyspowiadał chorego człowieka. Kiedy już wracaliśmy ze szpitala, oświadczył nam, że właśnie wyspowiadał człowieka, który przez wiele lat nie był u spowiedzi świętej. Ogromna radość gościła na księdza twarzy.

Śp. ksiądz Kazimierz był zawsze ojcem duchownym dla kleryków; służył swoją radą i przykładem kapłanom; nigdy nie starał się nikogo potępiać, ale zawsze chciał pomóc.

Jeden z kapłanów, który miał możliwość przebywania dłuższy czas z ks. Hamerszmitem, powiedział po jego śmierci, że był on człowiekiem i kapłanem niepowtarzalnym.

Uważam, że są to prawdziwe słowa, na jakie zasłużył śp. ks. Kazimierz Hamerszmit. Mam nadzieję, że kiedyś będzie wyniesiony przez Kościół do Chwały świętych.

 

Zofia, Suwałki 1997.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here