Strona główna II. Formacja SUMIENIA NASZ ŚWIĘTY Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

417
0

Księdza Prałata Kazimierza Hamerszmita poznałam w 1947 roku w Grajewie, dokąd przyjechałam z mężem Wacławem. Mąż mój podjął pracę jako organista u księdza prał. Balukiewicza. Ksiądz Hamerszmit wrócił z obozu koncentracyjnego, był bardzo mizerny, na plebanii bardzo troszczono się o niego. W roku 1958 ks. Bolukiewicz  został przeniesiony do Suwałk, nam również zaproponowano tam pracę. W 1959 roku ks. Hamerszmit przyjechał do Suwałk i został administratorem w byłym kościele garnizonowym pod wezwaniem św. Piotra i Pawła przy ul. Wojska Polskiego. Kościół był bardzo zniszczony. Niemcy wysadzili wieże. Odszkodowanie, które otrzymał Ksiądz za przeprowadzone na nim doświadczenia medyczne w obozie koncentracyjnym, przekazał na odbudowę wież i budowę organów. W 1966 roku, gdy ks. prał. Balukiewicz przeszedł na emeryturę, ks. K. Hamerszmit został mianowany proboszczem i dziekanem parafii św. Aleksandra w Suwałkach. Dla wikariuszy i pracowników był bardzo dobry. Wszyscy traktowali go jak opiekuna i „ojca”. Każdemu potrzebującemu udzielał pomocy, każdemu, kto zwrócił się o wsparcie.
Ksiądz dziekan bardzo lubił dzieci, zawsze miał dla nich w kieszeni cukierki, dzieci też go darzyły sympatią. Chodząc po kolędzie, wzruszał się na ludzką biedę, stwierdzając stan majątkowy swoich parafian. Raz, będąc na kolędzie u jednej z rodzin spytał domowników, czy wszyscy chodzą do kościoła. Ojciec rodziny odpowiedział, że owszem, wszyscy chodzą, oprócz niego. On nie może iść, bo nie ma ciepłej odzieży, a szczególnie palta. Ksiądz Hamerszmit po powrocie do domu zapakował swoje futro i  posłał temu człowiekowi. Sam przez całą zimę chodził w jesionce, szczególnie zimno mu było w trakcie prowadzenia ulicami pogrzebów i na cmentarzu grzebalnym. Był to człowiek wielkiego serca.
Opiekował się staruszką – p. Jadwigą, która była osobą samotną. Pozbawiona bliskich miała problemy, by wyżyć. Przez kilka lat ks. dziekan opiekował się nią. Często przesyłał przeze mnie pieniądze i paczki żywnościowe. Po jakimś czasie, gdy p. Jadwiga zaczęła źle widzieć (miała kataraktę), załatwił jej pobyt w szpitalu dla nieuleczalnie chorych. Miała tam stałą opiekę i leczenie. Co tydzień z polecenia ks. Hamerszmita nosiłam jej paczuszki. Gdy zmarła, zajął się jej pogrzebem.
Drugą podopieczną była p. Józefa, która sprzątała w kościele. Gdy już nie mogła pracować, ks. prałat przez kilka lat, aż do  jej śmierci pomagał materialnie. Byłam doręczycielką paczek i pieniędzy.
Jeszcze jeden przykład pomocy ks. Hamerszmita dotyczy rodziny wielodzietnej. W rodzinie tej było szesnaścioro dzieci. Rodzina była bardzo biedna, dzieci – niedożywione i anemiczne, blade. Ksiądz utrzymywał tych ludzi w nadziei na lepsze jutro. Tak też się stało, bo dzieci wyrosły i zaczęły pracować, odpłacając sercem rodzicom. Znam tę sprawę bardzo dobrze oraz wiele, wiele innych.
Ksiądz prałat w swojej dobroci nie zawsze analizował, czy nie jest oszukiwany. Były przypadki nieuczciwości ludzkiej oraz wykorzystywania dobroci serca darczyńcy. Niektórzy nieuczciwi parafianie pożyczali pieniądze, których nigdy nie oddali. Opowiadali w czasie pożyczki nieprawdziwe historie o ich tragicznym losie, o swoich rzekomych nieszczęściach. Bez skrupułów przyjmując nienależną się im pomoc.
W charakterze księdza prałata było tyle dobroci, że brak mi słów, aby można było wszystko o nim opowiedzieć. Jego zasługi, jako pasterza w parafii św. Aleksandra w Suwałkach oraz wieloletnie świątobliwe życie jest ciągle przykładem prawdziwej wiary i wzorem powołania kapłańskiego. Chociaż odszedł od nas ten człowiek, to całe pokolenia parafian mają jego w sercach i ciągłej pamięci.
Ps. Nie mogę jeszcze pominąć jednego faktu. A mianowicie, ks. prałat Hamerszmit nigdy nie uchylał się od pracy fizycznej. Na przykład, gdy była budowa przy kościele i przyjeżdżały ciężarówki z cegłą, ks. prałat nakładał gorszą sutannę i wraz z robotnikami wyładowywał cegłę. Wikariusze zaglądali zza firanek, ale żaden nie kwapił się, żeby pomóc. Można by przytoczyć wiele takich przykładów, nie zważał na to, że miał chore serce. Poświęcał się z całym oddaniem.

Wanda, Suwałki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here