Strona główna III. Formacja UMYSŁU NASZ GOŚĆ Szczęśliwi w małżeństwie i nie tylko…

Szczęśliwi w małżeństwie i nie tylko…

1080
0

Pod koniec kwietnia br. w Ełku odbyło się spotkanie z dr inż. Jackiem Pulikowskim. Katolicki specjalista od spraw rodziny i małżeństwa poruszył wiele zagadnień ujętych tematem: „Małżeństwo, dobre relacje – silna rodzina”. Zamieszczamy fragmenty konferencji, które warto przemyśleć.

 

Coraz więcej rozwodów

Dlaczego? Z małżeństwami pracuję już ponad 40 lat i wiem, dlaczego małżeństwa się rozpadają. Zauważono pewną prawidłowość, że te małżeństwa, które trzymają się Boga i jego przykazań, zasad funkcjonowania Bożego – ci się trzymają. Natomiast małżonkowie,  którzy odchodzą od Boga, upadają, nieraz straszliwie. Jeżeli powrócą do wartości – najlepiej jak od spowiedzi zaczną i powrócą do modlitwy, sakramentów – to się podnoszą, nawet w sytuacjach po ludzku nieprawdopodobnych. Nie chcę opowiadać teraz o konkretnych przykładach małżeństw, które tak żyły i się pozbierały, ale dostrzeżmy główną myśl, że jeżeli odejdziemy od zasad –  nie dotyczy to tylko ludzi wierzących – wchodzimy na płaszczyznę, która nas niszczy. Gdyby społeczeństwa były konstruowane według zasad drugiej tablicy Dekalogu, to wszyscy byliby szczęśliwi. Dla wierzących jest dodatkowo łaska sakramentalna. Same nasze siły, wiadomo słabe, nie wystarczają. To co mówię, mogę poprzeć konkretnymi danymi. Obecnie, mamy już w Polsce 50 % rozwodów. To jest dużo. Jako ciekawostkę podam, że zrobiono również badania szczegółowe i zauważono, że małżonkowie, którzy są w pierwszym związku –  przypada 40 % , a jak ktoś był już w drugim to liczba wzrasta do 60% rozpadów. Natomiast, kiedy jedno z małżonków było już w trzecim związku, to rozwody dochodziły do 80%. Zatem, powtarzane opinie, że w drugim związku już jestem mądrzejszy, będę wiedział, jak uchronić się przed rozpadem i te „cukrowe” scenariusze filmowe, że druga żona jest już taka idealna – to jest fikcja. Koleżanki serialowe zapewniają: dobrze, że tamtą małpę zostawił. Ten mąż taki cudowny…Czy: fajnie, że tego dziada wyrzuciła, należało mu się… Kto te scenariusze pisze? Na pewno nie jest to Duch Święty.

 

Siła w modlitwie i konsekwencji

Badania pokazują jeszcze jedną prawdę, że wśród małżeństw, które tylko na poziomie mierzalnej praktyki chodzą w niedziele do kościoła –  procent rozwodów nie wynosi 50 tylko 2 % – dwadzieścia pięć razy rzadziej. Małżonkowie, którzy co niedziela chodzą do kościoła i codziennie wspólnie się modlą – w tej grupie procent rozwodów wynosi 0,06. Pamiętam, jak młody człowiek protestował, przeciwko temu, co mówiłem. Mówił: Coś tu się nie zgadza, bo modliliśmy się wspólnie, a jesteśmy po rozwodzie. Jeszcze chodzę do poradni, może pan ma jakiś pomysł, bo mi się wydaje, że już wszystko zrobiłem, a jednak rozpadło mi się małżeństwo. Zapytałem: Proszę pana, a jak dawno przestaliście się modlić. Zaskoczony zapytał – skąd pan wie? Tak jakoś – od półtora roku. I to wystarczyło!

A dlaczego przestali się wspólnie modlić? Wszyscy wiemy, mamy przykłady z życia – bo życie za daleko zaczęło odbiegać od przykazań. Zamiast się nawrócić do przykazań, zmienili kierunek. Inaczej, ludzie od Boga nie odchodzą, jak tylko będąc „na bakier” z przykazaniami.

Towarzyszyłem setkom sytuacji „okołorozwodowych” i wiem z całą pewnością: tam, gdzie ludzie padają na kolana, idą do spowiedzi, wracają do sakramentów, ponownie zaczynają się modlić, udaje im się podnieść, chociaż po ludzku wydaje się to już niemożliwie. Miejmy trochę pokory, żeby uznać, że o własnych siłach nie damy rady.

 

Od małego czynu trzeba zacząć

Jest tylko jeden sposób przemiany człowieka. Pisał o tym św. Jan Paweł II. Osoba staje się taka, jakie są jej czyny. Jeśli chcesz cokolwiek w swoim życiu zmienić, ustal sekwencję dobrych czynów, zacznij je wypełniać, a one ciebie „wyrzeźbią”. Nie wielkie i krótkotrwałe, ale małe i trwałe. Jedno wspólne „Ojcze nasz”. Pocałunek przed wyjściem do pracy. Kwiatek. Uśmiech. Dobre słowo. Cierpliwe realizowanie drobnych gestów i czynów przemieni na lepsze każdą relację. Weźmy banalny przykład: ktoś jest wielkim skąpcem. Postanawia sobie, że od dzisiaj, każdemu napotkanemu żebrakowi, da dychę. (To nie znaczy, że ja nawołuję do dawania pieniędzy żebrakom, akurat jestem zdania, że inaczej należy im pomagać, choć zdarzało mi się, że kupioną przeze mnie kanapkę wyrzucał do kosza, po zjedzeniu szynki). Oczywiście, za pierwszym razem skąpiec będzie bardzo cierpiał. Jednak po kilku razach ten czyn go wyleczy. Zobaczy, że chociaż wydał – to żyje… Znałem takiego, co miał miliony na koncie i nie chciał dać złotówki żonie na toaletę, żeby wiedziała, że to są ciężko zarobione pieniądze. Te pieniądze budowały jego pozycję we własnych oczach. Niestety, nie da się myślami przemienić człowieka. Myślami można zrobić plan, ale plan musi być zamieniony w czyn. Ten czyn odpowiednio dobrany przemieni relacje i rzeczywiście będą efekty.

 

Najważniejszą relacją jest relacja z żoną
Ważnym czynnikiem wpływającym na szczęście są nasze relacje z innymi. Jednak, jeśli mówimy o relacjach, to oprócz międzyludzkich, trzeba przypomnieć o istnieniu relacji człowieka ze Stwórcą, o czym wielu nie chce pamiętać. A dla mężczyzny, małżonka i ojca, pierwszą i podstawową relacją międzyludzką, najważniejszą ze wszystkich na świecie, jest jego relacja z żoną. Dopiero potem relacje z dziećmi. I tej kolejności nie można zmieniać. Mężczyznom trzeba wciąż uświadamiać, że dobra relacja z żoną jest dla ich rodzin ważniejsza nawet niż zarabiane przez nich pieniądze i podejmowane wielkie dzieła. Gdyby mężczyźni to rozumieli, myślę, że ich małżeństwa byłyby szczęśliwsze. Dzieci potrzebują miłości mamy i taty, której nie da się niczym zastąpić. Ale bardziej niż tej miłości potrzebują one miłości rodziców do siebie. Dziecko musi wiedzieć, że mama i tata są dla siebie najważniejsi. Jeśli natomiast relacja rodziców lub chociażby jednego z nich z dzieckiem staje się dla nich ważniejsza niż ze współmałżonkiem, to dzieje się tragedia. Dziecko szybko orientuje się w sytuacji i za chwilę stanie się domowym tyranem.

Pełna gwarancja szczęścia

Zamiast przerażać się liczbą rozwodów i wątpić w sens małżeństwa, należy po prostu oprócz dobrego wyboru współmałżonka, poważnie zainwestować we własny rozwój, dbając szczególnie o czystość seksualną i życie w zgodzie ze swą człowieczą naturą czyli – z dziesięciorgiem Przykazań Bożych. Gdy dołączymy do tego codzienną, wspólną modlitwę małżonków i regularne korzystanie z łask sakramentalnych – mamy pełną gwarancję szczęścia małżeńskiego. Gwarancję wierności, wyłączności i dozgonności, bez względu na statystyki rozwodów.

oprac. mr

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here