Zachwyca mnie trafność oceny sytuacji dokonywana przez małe dzieci. W ostatnim czasie miałam okazję więcej z nimi poprzebywać. Podczas spacerku z pięciolatkiem spotkałam koleżankę, która w kilku zdaniach opowiedziała o przykrościach, jakie ostatnio ją spotkały. Kiedy układałam w głowie już słowa pocieszenia, wtrąciło się dziecko z tekstem: – „Takie to życie, ciociu”. Można powiedzieć: krótko i na temat. Jak pozwolimy sobie, żeby to usłyszeć, to faktycznie trzeba przyznać, że cokolwiek nas spotyka, jest wpisane w nasze życie. Najtrudniej jest wówczas, kiedy staramy się wszystko wytłumaczyć i chcemy każdą sytuację zrozumieć. Być może w danej chwili jesteśmy zaproszeni do przyjęcia tych trudnych aspektów codzienności.
Po chrześcijańsku – znaczy właściwie
Uwielbiam czytać książki i często się zdarza, że pożyczam je od znajomych. Zauważam, że stosujemy różne oznakowania fragmentów, zdań czy stron, które chcielibyśmy zapamiętać, czy jeszcze do nich wrócić. Na ten konkretny czas, były dla nas ważne. Jedni podkreślają wybrany tekst na kolorowo, inni zaginają rogi kartek, a jeszcze inni wklejają oznaczniki. W jednej z takich wartościowych książek znalazłam podkreślone zdanie: „Twoim powołaniem jest właściwa reakcja na niewłaściwe traktowanie.” Na początku nie bardzo do mnie docierał jego sens. Dlatego kilka razy je przeczytałam, jednak nie mogąc jakoś go wczepić w swoją rzeczywistość, powróciłam do codzienności. Po przeczytaniu, książkę zakopałam w bezkresie innych. Aż tu nadszedł czas, że sama musiałam zmierzyć się z sytuacją, w której zostałam niewłaściwie potraktowana. Jak bumerang, wróciło do mnie to zdanie, którego sens przyniósł mi ogromną ulgę i pocieszenie, że w takiej sytuacji jest jakaś właściwa reakcja. W pierwszym odruchu chciałam dociekać sprawiedliwości, a nawet zawstydzić publicznie osobę, która tak postąpiła wobec mnie. Jednak jestem chrześcijanką i mam najlepszego Nauczyciela – Jezusa Chrystusa. On doskonale wskazuje jak w takich sytuacjach mam właściwie postępować. Może dzisiaj jeszcze nie nadaję temu rangi „powołania”, ale na pewno jest to ogromne wyzwanie, aby dać sobie czas na poszukiwanie „właściwej reakcji na niewłaściwe traktowanie”.
Wymyślne etykietki myśli
Bł. kard. Stefan Wyszyński uczy: „Chrońmy się od pogardy dla kogokolwiek, nawet dla najgorszego człowieka, bo to jeszcze człowiek, aż… człowiek”. A my, mamy wyrobione własne zdanie o wszystkich. Często na ludzi patrzymy przez pryzmat własnych doświadczeń, swoich, bądź cudzych opinii, obserwacji, a także uprzedzeń. Nadajemy ludziom etykietki: ta plotkara, tamten pijaczyna, a tamten – cwaniak, ta dziwaczka, a tamta dewotka, tamten to złodziej, ten to głupek, tamten żartowniś, a ten to gbur… Przylepiamy bardzo hojnie etykietki w myślach. Możemy się z tym nie zgadzać, ale przynajmniej się sprawdźmy, czy rzeczywiście jest to nam obce. Przeżyjmy jeden dzień świadomego myślenia: kiedy na naszym horyzoncie pojawi się jakiś człowiek, uświadommy sobie, co o nim pomyśleliśmy, jak go zaszufladkowaliśmy. Ale przecież to tylko myśli, które nie krzywdzą nikogo. Czy faktycznie nikogo nie boli to, co mam w głowie na jego temat? Niestety, myśli też mają swoje konsekwencje, bo myśli i uczucia kształtują nasze postępowanie oraz decyzje. Żyjemy między ludźmi. Każdy z nas jest inny. Pewnie, że nie zawsze się ze sobą zgadzamy i trudno o wszystkich dobrze myśleć, jednak warto nie pielęgnować w sobie złych myśli. Jak mówi starodawne przysłowie: „W każdym jest jakieś dobro”. Warto próbować doszukiwać się dobra w drugim człowieku. Czasem może się okazać, że jakieś złe czy głupie zachowania to wynik bardzo trudnej historii życia. Jeśli nie umiemy doszukać się w kimś dobra, to chociaż pomódlmy się za niego…
Miłosierdzie na wszelkie udręczenia
Św. s. Faustyna w swoim „Dzienniczku” zapisała słowa modlitwy, które pozwalają powrócić na właściwe tory w tych trudnych, chociaż jakże życiowych doświadczeniach przykrości, niezrozumienia, pomówienia…, by wypraszać i pielęgnować w sobie „powołanie do właściwych reakcji w niewłaściwym traktowaniu”. Bo przecież dobro jest właściwe dla ludzi Boga.
Modlitwa o łaskę pełnienia miłosierdzia względem bliźnich
Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich.
Dopomóż mi do tego, o Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich, i przychodziła im z pomocą.
Dopomóż mi, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.
Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.
Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Dopomóż mi, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze śpieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim…
Monika Rogińska