Strona główna NIE-KŁÓTNIE KONFLIKT NA HORYZONCIE

KONFLIKT NA HORYZONCIE

578
0

Ostatnio postanowiliśmy zastanowić się wspólnie, co nas łączy i jakie rzeczy lubimy razem robić. Musimy przyznać, że na naszej roboczej liście udało się uzyskać całkiem sporo punktów. Bardzo płynnie przeszliśmy od tego tematu do różnic, jakie są między nami. Kiedy zaczęliśmy się w to wgłębiać, okazało się, że tego również jest niemało. Zauważyliśmy wiele rzeczy, które nas dzielą. Albo inaczej – w czym jesteśmy inni, co nas różni. Bo to, że jesteśmy inni, nie budzi najmniejszej wątpliwości. Na całe szczęście nie jest to przeszkoda, która nie pozwala nam się do siebie zbliżać. I tym właśnie chcielibyśmy się w tym miesiącu podzielić.

OD BŁAHOSTKI DO KONFLIKTU

Jedną z kwestii, które od razu zauważyliśmy są wyjścia z domu i kontakty z ludźmi. W tym temacie jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami i na początku naszej znajomości musieliśmy włożyć trochę sił i zaangażowania, by się „dotrzeć”. Ania uwielbia spędzać czas aktywnie, wychodzić na spacery, spotykać się ze znajomymi. Z kolei dla mnie wyjście z domu do sklepu i z powrotem w pełni zaspokaja potrzebę aktywności i spaceru, a „spotkania” za pośrednictwem internetu są tymi, na których czuję się najlepiej. Podczas, gdy Ania lubi zjeść coś na mieście, a najlepsza kawa to ta wypita w jakiejś przytulnej kawiarni, ja swój ideał upatruję w jedzeniu zamówionym z dowozem do domu, a kawa najbardziej smakuje mi w salonie (oczywiście trochę koloryzujemy, co by dobitniej zaznaczyć różnice, jakie są w tej materii między namiZdarza się, że jest dokładnie odwrotnie i to ja mam ochotę na wspólne wyjście, a Ania wolałaby zostać w domu). Nie ma co ukrywać, rodzi to co jakiś czas małe konflikty.

Zdarzają się sytuacje, kiedy chcielibyśmy spędzić razem czas, jednak z różnych przyczyn nie możemy się dogadać co do sposobu, w jaki chcemy to zrobić. Powody są najczęściej prozaiczne – gorszy dzień, zły humor, lenistwo. Przez ten czas, w którym jesteśmy razem, udało nam się wypracować pewną technikę, która pozwala nam nie kłócić się ze sobą. Kiedy widzimy, że drugie z nas nie jest w danej chwili skłonne do przełamywania swoich ograniczeń, po prostu odpuszczamy na ten moment temat. Każde z nas idzie do swoich zajęć. Bywały takie sytuacje, że jedno z nas wychodziło na spacer samo, a drugie zostawało w domu i piło przysłowiową kawę w samotności.

DOSTRZEC DRUGĄ STRONĘ – KLUCZ DO SUKCESU

Znając siebie, umiemy dobrać odpowiednie reakcje do danej sytuacji. Nigdy nie chcemy doprowadzić do eskalacji konfliktu, który zaczyna krążyć gdzieś na horyzoncie naszego związku. Nie zależy nam też na tym, aby wymóc określone zachowania na drugiej stronie. Wydaje nam się, że jesteśmy w stanie tak działać dlatego, że staramy się być cały czas zwróceni na siebie nawzajem i na potrzeby drugiej osoby. Bardzo dużo czasu poświęcamy też na rozmowę i ciągłe poznawanie drugiej połówki. Przerabialiśmy to już wiele razy i za każdym razem, gdy emocje opadną i spędzimy trochę czasu osobno, jesteśmy znów bliżej siebie niż byliśmy przed „sprzeczką”. Zauważyliśmy, że rozładowywane w ten sposób emocje, początkowo negatywne, nie są wcale przeszkodą w budowaniu coraz bardziej zażyłej relacji. Różnice również. Zawsze jednak staramy się być czujni i obserwować swoje reakcje – do czego nas prowadzą i czy motywem naszego działania jest zadowolenie nas samych, czy drugiej strony.

Często jest tak, że proponuję Ani jakieś wspólne wyjście, choć akurat nie mam na to ochoty, wiem jednak, że Ania to lubi. I co najlepsze, czuję się wtedy naprawdę dobrze. Widząc, że sprawia jej to przyjemność, i mi ochota na wyjście jakoś sama przychodzi. I na odwrót, Ania często proponuje, żebyśmy zostali w domu, bo widzi, że najchętniej nigdzie bym się tego dnia nie ruszał, choć sama z chęcią wypiłaby kawę w fajnej kawiarni.

PRZECIWIEŃSTWA SIĘ PRZYCIĄGAJĄ… I UPODABNIAJĄ

Wiemy, że jesteśmy różni. Kawa i wyjścia na miasto to tylko jeden z wielu przykładów. Wiemy też, że to nie jest nic złego. Wydaje nam się, że w sytuacjach, które mogą rodzić konflikty, kluczowe jest zauważenie, czy w konkretnej chwili bardziej staramy się zadowolić samych siebie czy drugą stronę. Jakkolwiek oboje podzielamy zdanie, że zawsze przede wszystkim trzeba walczyć o siebie, to jesteśmy też zgodni, że w związku warto być bardzo mocno otwartym na potrzeby drugiej strony. I jeśli oboje będziemy zaspokajać swoje potrzeby nawzajem, to oboje będziemy po prostu szczęśliwi.

A jak zauważyliśmy – i tak stajemy się do siebie coraz bardziej podobni, zaczynamy lubić te same rzeczy, o których wcześniej nawet nie myśleliśmy. Przede wszystkim dajemy sobie wolność i od drugiej strony tej wolności oczekujemy. A jak to sobie damy, to i wszystko inne.

Ania i Łukasz Pieczyńscy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here