Strona główna III. Formacja UMYSŁU Z HISTORYCZNEJ TEKI „Szanowny Panie Romanie”

„Szanowny Panie Romanie”

504
0

Pożółkła karka papieru. Zapisał ją 21 grudnia 1918 r. Józef Piłsudski podczas pobytu w Przemyślu, które to miasto stanowiło wtedy bezpośrednie zaplecze walk polsko –ukraińskich o Lwów. List jednak nie dotyczył kwestii konfliktu we wschodniej Galicji. Zaczynał się od słów: „Szanowny Panie Romanie!”

Pierwszy miesiąc Niepodległej

Kilka tygodni po listopadowym objęciu władzy w Warszawie przez Józefa Piłsudskiego zaistniała sytuacja, grożąca swoistą dwuwładzą. Z jednej strony Piłsudski – kontrolujący sytuację nad Wisłą, ale nieuznawany przez mocarstwa zwycięskiej Ententy. Z drugiej – Komitet Narodowy Polski w Paryżu, kierowany przez Romana Dmowskiego – świetnie ustosunkowanego i zorientowanego w polityce mocarstw tworzących zwycięską Ententę. Już w początkach listopada działacze KNP rozważali, czy nie należy ogłosić komitetu za faktyczny polski rząd. Wydawało się, że przynajmniej Francja i Włochy gotowe są uznać taki krok polskiego przedstawicielstwa nad Sekwaną. Politycy skupieni wokół Dmowskiego rozważali nawet obalenie Piłsudskiego drogą zbrojnego zamachu!

Politycy na antypodach

Tak zapowiadała się groźba wielkiego politycznego podziału i wewnątrzpolskiego konfliktu u zarania niepodległości. Na dodatek obu polityków – nie tylko ich polityczne zaplecza – dzieliło praktycznie wszystko. Jeden wywodził się z idei socjalistyczno –niepodległościowych, drugi – był narodowym demokratą. Wpisywali się więc w trwały podział na lewicę i prawicę. Piłsudski już przed Wielką Wojną (1914 – 1918) odwoływał się do tradycji powstańczych, głosząc konieczność walki zbrojnej przeciwko głównemu zaborcy i ciemiężycielowi sprawy polskiej, za jakiego uważał Rosję.

Dmowski zaś z ostrożnością podchodził do idei powstań, widząc w nich niebezpieczeństwo rozlewu polskiej krwi nie przynoszącego nic, poza dotychczasowymi klęskami. Uważał się za polityka odległego od romantycznego pojmowania sprawy niepodległości, choć przecież nie odrzucał samej idei odbudowy państwa. Chciał tworzyć nowoczesny, silny i pragmatyczny w swych zamiarach naród. Głównego wroga widział w Niemczech, skutecznie realizujących politykę germanizacyjną w Wielkopolsce, Pomorzu czy na Śląsku. Większe sukcesy zdawał się dostrzegać we wspieraniu Rosji, Anglii i Francji. Natomiast Piłsudski swoją polityczno -wojskową akcję opierał na taktycznej współpracy z Austro-Węgrami, państwie wobec Niemiec sojuszniczym. Ta okresowa orientacja ukierunkowana początkowo na Wiedeń, potem na Wiedeń i Berlin, choć zakończona przez twórcę Legionów wraz z kryzysem przysięgowym w lipcu 1917 r. – wtedy Piłsudski trafił do niemieckiego więzienia w Magdeburgu – była mu jednak pamiętana w Paryżu i Londynie.

Kwestie osobiste

Nie tylko poglądy i polityczne biografie różniły Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Nawet osobisty los postawił obydwu polityków po przeciwnych stronach barykady, każąc im w przeszłości rywalizować o względy jednej kobiety Marii primo voto Juszkiewiczowej. Spotkali się niegdyś w salonie „Pięknej Pani” i to socjalista, który później wysiadł „na przystanku Niepodległość”, okazał się bardziej skuteczny. Dmowski, który nigdy nie założył rodziny, z pewnością o tym pamiętał…

List Piłsudskiego

Wszystko więc zdawało się wskazywać, że w tej szczególnej chwili, jaką była jesień 1918 r., porozumienia między tymi dwoma wielkimi Polakami nie będzie. Nawet gdy Dmowski wysłał do Warszawy swego bliskiego współpracownika – i byłego socjalistę – Stanisława Grabskiego, to Piłsudski unikał w rozmowach wiążących deklaracji. Ale okoliczności zmieniały się jak w kalejdoskopie. Naczelnik dostrzegł, że chcąc nawiązać stosunki dyplomatyczne z Ententą, zapewne będzie musiał uregulować wzajemne relacje z KNP. I dlatego właśnie w grudniu 1918 r. Piłsudski pisze list do Romana Dmowskiego, zaczynający się od słów: „Szanowny Panie Romanie”. Pisze, bo wie, że by utrzymać świeżutką niepodległość, musi się wznieść ponad podziały i szukać porozumienia: „Opierając się na naszej starej znajomości, mam nadzieję że w tym wypadku i w chwili tak poważnej, co najmniej kilku ludzi – jeśli, niestety, nie cała Polska – potrafi wznieść ponad interesy partii, klik i grup. Chciałbym bardzo widzieć Pana między tymi ludźmi”. Żadnych zobowiązań, obietnic ale i warunków. Dmowski może tę propozycję odrzucić. Ma ku temu wiele powodów. Ma też świadomość, że od jego decyzji zależy coś więcej – niż zwykłe „postawienie na swoim”. I propozycje współpracy przyjmuje!!!!

Ten moment to przykład politycznego kompromisu. Umiejętności wychodzenia poza partykularne interesy partii politycznych. Nawet, jeśli wymuszonego okolicznościami. Przynosi to sprawie polskiej ogromne korzyści. I wprawdzie nie jest to kompromis trwały, bo przecież polityka rządzi się swoimi prawami – ale w tym najważniejszym momencie – był to kompromis możliwy.

Waldemar Brenda

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here