Mija czterdzieści lat od pierwszej pielgrzymki polskiego Papieża do Ojczyzny i dwadzieścia od wizyty w diecezji ełckiej. Powszechnie mówi się o jego wyjątkowości w rozmaitych aspektach, między innymi jako mówcy. Tak charakteryzuje go jako mówcę aktor Andrzej Seweryn: „Pełne słowo. Słowo docierające do słuchacza. Poczucie czasu, rytmu. Zaangażowanie. Umiejętność zwieńczania fragmentów wypowiedzi. Wiadomo, kiedy koniec, kiedy początek. Nawiązywanie kontaktu z ludźmi, do których mówi, a nie tylko wygłaszanie”. Papież osiągnął mistrzostwo w posługiwaniu się językiem – jako poeta, dramaturg, mówca.
Pierwszym słowem był pocałunek ojczystej ziemi
Na styl i jakość kazań i innych przemówień Jana Pawła II, a także na cały pontyfikat, rzutuje jego wyobraźnia artysty. Rzeczywiście Karol Wojtyła miał zapewne przymioty dobrego kapłana i bogatą osobowość, ale nie zapominajmy, że na wszystkich etapach swego życia był także artystą – poetą, dramaturgiem, aktorem. Jako kaznodzieja, i aktor, w obręb słów włącza bardzo wymowne gesty. Znosi granice między kodem sensu stricto językowym a pozajęzykowym: „Przybywam do Ojczyzny. Pierwszym słowem, wypowiedzianym w milczeniu i na klęczkach, był pocałunek tej ziemi: ojczystej ziemi. […] Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki – albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską”.
Jakie najlepsze kazanie o Polsce usłyszeliśmy na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat? Na pierwszym miejscu postawiłbym kazanie nie usłyszane, ale ujrzane, zobaczone. Ponawiane co kilka lat i ciągle aktualne. Właśnie ucałowanie ojczystej ziemi podczas pielgrzymek do Polski – najwymowniejsze i najkrótsze, pozawerbalne kazanie patriotyczne. Tak to kazanie, będące wymownym gestem, przemawiało, że trzeba było podjąć próbę jego dyskredytacji, ośmieszenia. Uczynił to Marek Siwiec – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Czy podważył wartość tego wyjątkowego kazania? Wręcz przeciwnie. Uwydatnił!
Dialog miłości i siła autorytetu
Jan Paweł II w rozmaitych formach wypowiedzi, nie tylko kaznodziejskiej, i w języku mówionym, i pisanym posługuje się słowem w piękny sposób, zna jego wagę. Również przez pryzmat języka patrzy na świat i go opisuje, używając kategorii lingwistycznych. Na przykład prawo moralne porównuje do gramatyki. W świetle teolingwistyki język ludzki staje się ucieleśnieniem języka Boga, który objawia swoją prawdę „zniżając się” przedziwnie do naszego poziomu, zgodnie z logiką Wcielenia. Papież mówił dynamicznie, dopiero gdy był starszy i cierpiący, wtedy zauważamy w jego języku mniej dynamizmu. Ale nawet, gdy mówił ciszej, to i tak wypowiadane przez niego słowo żyło, pulsowało, mieniło się barwą.
Ulubionym środkiem oratorskiej ekspresji papieża jest pytanie retoryczne. Szczególnie często stosował powtórzenia, przeważnie w zakończeniach kazań. Szybko wchodził w interakcje z otoczeniem. W kazaniach, zwłaszcza wygłaszanych podczas pielgrzymek do Polski, budował kategorie bliskości chociażby przez wykorzystywanie napisów na transparentach pielgrzymów, przez co dowartościowywał słuchaczy, a wypowiedź wzbogacał o spontaniczność.
Mocą swego urzędu mógłby nakazywać, ale on często unika trybu rozkazującego i zamiast nakazywania prosi, nakłania słuchacza do przyjęcia określonych postaw moralnych. Nie nakazuje jak zwierzchnik, ale jak brat zwraca się z prośbą, a gdy używa imperatywu, często przyporządkowuje go pierwszej osobie liczby mnogiej. W zakres powinności włącza więc i siebie samego.
Mówi całym sobą. Dochodzą pogoda, humor, żart. Jego język jest po części językiem kreacyjnym, nieraz słowem poetyckim. To język religijny, a więc nawiązujący do symboli. Język Karola Wojtyły nie tylko opisuje, ale także – według rapsodycznej idei – ukazuje, odsłania, wprowadza w świat – czyniąc odbiorców uczestnikami i świadkami rozgrywających się w tym świecie wydarzeń. Słowo ma moc twórczą i w pewnym sensie stwórczą, gdyż jest słowem wyznania własnej wiary i dania osobistego świadectwa oraz dialogu ze światem. Znaczy ono nie tylko swoim brzmieniem, ale i zamilknięciem.
Ps. Obszerniej o języku Karola Wojtyły piszę w artykule w bieżącym numerze Kwartalnika Kulturalnego „Nowy Napis” wydawanego przez Instytut Literatury.