Podczas Adwentu często słyszymy wołanie: „Marana tha”- „Przyjdź Panie Jezu”. Może w tym roku włączę się i ja w to wołanie… Grudniowe dni są pełne oczekiwania, ciszy, emocji, tej niepowtarzalnej atmosfery przygotowywania Świąt Bożego Narodzenia. W naszym życiu mamy wiele takich nocy grudniowych za sobą i nie wiemy, ile jeszcze przed sobą. Na to nie mamy wpływu. Jednak ten grudzień, który każdego dnia przeżywamy – jest nam dany. To nasze tu i teraz. Każdy dzień przybliża nas do tajemnicy Bożego Narodzenia.
Szczerość dziecka
Kiedy stałam w długiej kolejce do kasy, usłyszałam ciekawą rozmowę mamy z dzieckiem, które tak na oko mogło mieć najwyżej 5 lat. Chłopczyk dopytywał, po co są te wszystkie zakupy? Dlaczego tak dużo ludzi w kolejce? A kiedy usłyszał, że każdy przygotowuje się na Boże Narodzenie zmartwił się, że oni nie zdążą do Dzieciątka, bo są prawie na końcu kolejki i ci wszyscy ludzie będą przed nimi. Kobieta cierpliwie i z pewnym rozbawieniem odpowiadała na wszystkie wątpliwości swego synka. Po pewnym czasie zajęłam się przeglądaniem swojej listy zakupów. Aż usłyszałam pytanie, które zadźwięczało i w moich uszach: „Jeżeli Jezus urodził się, żebyśmy żyli, to dlaczego jest tylu smutnych ludzi?” – dopytywał maluch. Kobieta uśmiechnęła się i odpowiedziała, że być może nie wszyscy jeszcze się przygotowali na to wyjątkowe spotkanie. „Pamiętasz, że w Betlejem też wiele domów zamknięto przed Maryją i Józefem.”- zapytała. „Ja to bym oddał swoje łóżeczko, gdyby tylko do nas przyszli. Mamo, myślisz, że tacie by się spodobało, żeby oni wszyscy zamieszkali z nami?” Kobieta kiwnęła głową i zaczęła rozglądać się po okolicy, bo maluch był gotowy na serię kolejnych pytań. Kolejka pomału przybliżała się do kasy i już mogła wykładać swe zakupy na taśmę. A maluch, widząc zajętą mamę, odwrócił się do niej tyłem i patrząc na mnie, powiedział: „U nas będzie Boże Narodzenie. I Jezus będzie spał w moim łóżeczku. Pani też może przyjść i popatrzeć, jak pasterze i anioły. A umie pani śpiewać? To będzie najszczęśliwszy dzień w moim życiu” – wyrecytował na jednym wdechu chłopczyk… Opuszczałam sklep z poczuciem, że też chcę mieć taką pewność, jak ten dzieciak, że u mnie też będzie Boże Narodzenie i będzie to najszczęśliwszy dzień w moim życiu.
Zeszycik szczęśliwych chwil
Od dzieciństwa towarzyszą mi opowiastki Bruno Ferrero. Wiele z jego książek trafia do moich bliskich jako prezenty. Jedną z jego historii chciałabym podzielić się z wami. Niech będzie zaproszeniem do świątecznej refleksji:
Pewien turysta zatrzymał się przypadkowo w pobliżu malowniczo położonej wsi. Jego uwagę przyciągnął mały, otoczony drewnianym płotem cmentarzyk. Było w nim pełno drzew, ptaków i pięknych kwiatów. Turysta powoli przechodził pomiędzy rozmieszczonymi wśród drzew grobami. Zaczął odczytywać napisy na płytach. Na pierwszej przeczytał: „Giowani Tawers; żył 8 lat, 2 tygodnie i 3 dni”. Tak małe dziecko pochowano w tym miejscu? – zastanawiał się człowiek. Mężczyzna odczytał napis z sąsiedniej tablicy: „Denis Kork, żył 5 lat, 8 miesięcy, 3 tygodnie”. Znowu dziecko… – rozmyślał. Czytał kolejne inskrypcje. Wszystkie zawierały podobne dane: imię, nazwisko, dokładny wiek zmarłej osoby. Najdłużej żyło dziecko, które przekroczyło 11 lat. Wędrowca ogarnął wielki smutek. Przysiadł na kamieniu i zaczął płakać. Jakiś staruszek, który tamtędy przechodził, popatrzył w milczeniu na płaczącego, a potem zapytał, czy opłakuje on kogoś bliskiego. – Nie, nie mam tu żadnego krewnego – powiedział turysta – Ale co się dzieje w tej pięknej wsi? Co strasznego nęka tę okolicę, że umierają same dzieci? Staruszek uśmiechnął się i powiedział: – Proszę się uspokoić. Nie chodzi tu o żadne przekleństwo. Po prostu jesteśmy wierni starodawnemu zwyczajowi. Gdy ktoś kończy 15 lat, rodzice dają młodemu człowiekowi mały zeszycik, taki jaki mam zawieszony na szyi. Zgodnie z tradycją, każdy z nas, gdy przeżywa coś bardzo intensywnie, otwiera zeszycik i notuje, jak długo trwało to wielkie i głębokie szczęście. Gdy zakochał się… Jak długo trwało to wielkie uczucie? Tydzień? Dwa? Trzy i pół… Czy ciąża i narodziny pierwszego dziecka, ślub przyjaciół. Radość z najbardziej upragnionej podróży. Szczęście towarzyszące spotkaniu z bratem powracającym z daleka. Notujemy, jak długo trwała radość z powodu tych wydarzeń. Godziny, dni… W ten sposób zapisujemy w zeszyciku każdą szczęśliwą chwilę, każdy moment szczęścia naszego życia. Gdy ktoś umiera, naszym zwyczajem, otwieramy jego zeszycik, sumujemy chwile, w których odczuwał pełną i doskonałą radość. Wynik zapisujemy na jego grobie. Jesteśmy przekonani, że jest to jedynie prawdziwie przeżyty czas.
Niech każdy dzień waszego życia będzie tak przeżyty, by mógł zostać zapisany w „małym zeszyciku” prawdziwie przeżytych chwil. Szczęśliwie – nie oznacza – bez cierpienia. Szczęśliwie – to znaczy żyć z Bożym błogosławieństwem.