Strona główna II. Formacja SUMIENIA W szkole Jezusa - BIERZMOWANIE Co przed nami?

Co przed nami?

1146
0

Nowy rok za pasem. Lista postanowień noworocznych spisana? Rośnie w sercu nadzieja, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni? Chyba wszyscy mamy taką nadzieję. Według wszechobecnych internetowych memów nic gorszego niż rok 2020 nie może się ludzkości przytrafić. Zmęczenie sytuacją odbiegającą od tego, do czego przywykliśmy, bardzo daje się we znaki.

Jezus pojawił się w Izraelu w czasie bardzo trudnym dla kraju. Okupacja rzymska, obcy system prawny i administracyjny, dodatkowe podatki powodowały niepokoje polityczne, frustrację mieszkańców oraz waśnie wśród sąsiadów. Na „cenzurowanym” był każdy, na kim ciążył chociaż cień podejrzenia o współpracę z okupantem. Uciśniony naród czekał na Mesjasza. Niektóre środowiska miały nadzieję, że ten, który ma przyjść, będzie przywódcą, że obudzi naród do powstania przeciwko Cesarstwu Rzymskiemu. Miał być Zbawicielem, który naprawi istniejącą sytuację, przepędzi Rzymian, a Izrael zatriumfuje, odzyskując niepodległość. Ta nadzieja na zmianę była w narodzie ogromna. Tymczasem Chrystus proponuje coś zupełnie innego. Przypowieść o sługach czuwających nie wzywa do powstania i buntu, a zwraca uwagę na to, że człowiek jest powołany do czegoś więcej niż to, co jest tu i teraz:

„Niech wasze biodra będą przepasane, a lampy zapalone. Wy zaś bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, który ma wrócić z wesela, aby zaraz mu otworzyć, gdy przyjdzie i zapuka. Szczęśliwi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy przyjdzie. Zapewniam was, że przepasze się, posadzi ich przy stole i, obchodząc, będzie im usługiwał. Szczęśliwi, jeżeli przyjdzie o drugiej czy o trzeciej straży i tak ich zastanie! Zważcie na to, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjdzie złodziej, nie pozwoliłby mu włamać się do swojego domu. I wy też bądźcie gotowi, bo w chwili, kiedy się nie spodziewacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.

Wtedy Piotr zapytał: „Panie, czy mówisz tę przypowieść do nas, czy do wszystkich?”. Pan odpowiedział: „Kto jest tym wiernym i rozsądnym zarządcą, którego pan ustanowi nad swoją służbą, aby we właściwym czasie rozdawał należne porcje pożywienia? Szczęśliwy sługa, którego pan zastanie przy tej czynności, gdy powróci. Naprawdę mówię wam, że powierzy mu zarząd nad całym swoim majątkiem. Lecz jeśli ten sługa pomyśli sobie: „Mój pan opóźnia swoje przybycie” i zacznie bić sługi i służące, jeść, pić i upijać się, to jego pan nadejdzie w nieoczekiwanym dniu i o nieznanej godzinie. Wtedy odsunie go i umieści wśród niewiernych.

Sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował ani nie postąpił zgodnie z jego wolą, będzie surowo ukarany. Ten zaś, który jej nie poznał, a uczynił coś godnego kary, zostanie ukarany łagodniej. Od tego, któremu wiele dano, wiele też będzie się wymagać, a komu więcej powierzono, od tego też więcej będą żądać”. (Łk 12, 35-48)

Jezus wiele mówi o oczekiwaniu na niespodziewane przyjście Gospodarza. Bohaterowie jego przypowieści nie mają pewności, kiedy się to stanie.

Kto jest postawiony za przykład oczekiwania? Ten, który zachowuje się tak, jakby Pan mógł pojawić się w drzwiach w każdej sekundzie.

Bardzo często zapominamy, że nasze życie nie kończy się grobem tu na ziemi. Problemy, które przytłaczają nas każdego dnia spychają tę myśl na dalszy plan i często żyjemy, jakby rzeczywistość życia po śmierci mogła jeszcze na nas zaczekać. Dominuje uczucie, że mamy jeszcze czas na to, by zbliżyć się do Boga. Przytłacza nas rzeczywistość, jej problemy, obowiązki, odpowiedzialność. To dobre i prawidłowe, że podejmujemy walkę z życiem i jego trudnościami, bo zostaliśmy powołani do tego, by być w życiu aktywnymi. Jednak z przypowieści wynika, że aktywność ta ma dotyczyć również, jeśli nie przede wszystkim, walki o życie wieczne.

A jest to walka każdego dnia. W ostatnich rozważaniach nad przypowieściami zachęcałam do walki o modlitwę. Do walki, bo to czasem jest autentyczna walka. Walka ze zniechęceniem, z lenistwem, znudzeniem, czy poczuciem, że nie widać konkretnych efektów modlitwy, cudów, których oczekujemy. Chrystus natomiast czyni prawdziwe cuda przez naszą wytrwałość i nieustanne szukanie kontaktu z Nim. Nie rezygnujcie z niej. Największym cudem może się okazać ten, który zadzieje się w czyimś sercu.

Trend do podejmowania noworocznych postanowień, o którym wspomniałam na początku możemy zaaplikować sobie w formie postanowienia czuwania. Wyjątkowym czasem czuwania był Adwent. Mimo, że się skończył i świętujemy pamiątkę Narodzin Mesjasza, nie odpoczywajmy od bycia aktywnymi w szukaniu Boga. Zwłaszcza teraz, kiedy bierzmowanie jest coraz bliżej, a połowa roku przygotowań za nami, ta troska o prawdziwą relację z Chrystusem może zaowocować cudem w sercu, autentycznym pragnieniem przyjęcia darów Ducha Świętego. Można do noworocznych postanowień czuwanie i rozpocząć ten rok tęsknotą za Bogiem, by być jak sługa, który nieustannie jest gotowy na powrót swego Pana.

Magdalena Frąckiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here