Przemijanie nabiera dramatyczności wówczas, kiedy główną uwagę skupimy na obecnym kształcie naszego życia. Kiedy zapatrzymy się w siebie i swoje życie, nasz wzrok zostanie przysłonięty problemami, a myśli zasłoni góra ciemności, wtedy popadamy w lęk. Razem z Hiobem możemy płakać nad sobą, powtarzając ,,Człowiek zrodzony z niewiasty ma krótkie i bolesne życie. Wyrasta i więdnie jak kwiat, przemija jak cień chwilowy” (Hi 14,1n). ,,Doprawdy życie wszystkich ludzi jest marnością. Człowiek jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi” (Ps 39,6n). Niestety, ten bezsensowny styl przemijania bywa również wybierany przez nas. Może stać się dla nas prawdziwym nieszczęściem. Jest jednak droga do wiecznej radości do nieba do Boga – jak tam dojść?
Żwirek, piasek czy woda?
Kard. R. Sarah w jednej ze swoich książek opowiedział taką pouczającą historyjkę, która daje wiele do myślenia. Otóż, pewien profesor, przeprowadził dla studentów doświadczenie. Wyjął spod stołu ogromny słój i postawił go na środku, następnie włożył do niego kilkanaście kamieni wielkości piłki tenisowej, wypełniając go po brzegi. Spytał swoich studentów, ,,Czy słój jest pełen?” Wszyscy odpowiedzieli: ,,Tak”. ,,Naprawdę?” Zapytał. Odczekał klika sekund i wyjął spod stołu pojemnik ze żwirem i starannie wysypał go lekko potrząsając słojem. I tym razem zadał pytanie: ,,Czy słój jest pełen?” Jeden ze słuchaczy rozumiejąc jego podstęp, odpowiedział: ,,Prawdopodobnie nie”, ,,Dobrze!” – odparł stary profesor. Znowu schylił się i wydobył spod stołu piasek i wsypał go do słoja. Jak wiadomo piasek wypełnił przestrzeń między żwirem a kamieniami. Po raz kolejny zapytał, ,,Czy słój jest pełen?”. Tym razem studenci bez wahania odpowiedzieli: ,,Nie!”. ,,Dobrze!”, odparł profesor i wziął do ręki dzbanek z wodą i wypełnił nią słój po brzegi. Następnie zapytał zebranych: ,,Jaką wielką prawdę udowadnia nam to doświadczenie?”. Z sali padały różne odpowiedzi, zaś ostateczny wniosek należał do profesora: ,, Jeśli w pierwszej kolejności nie włożymy do słoja dużych kamieni, to potem nigdy nam się nie uda ich włożyć”. Jeżeli w naszym życiu dajemy pierwszeństwo żwirowi, piaskowi to będzie ono wypełnione drobnostkami, czyli bez większego znaczenia i wartości i zapewne nie starczy nam już czasu na sprawy wieczne i nieprzemijające.
Zatem, co w naszym życiu jest dużymi kamieniami? Rodzina, zdrowie, kariera, marzenia, przyjaciele? Co z tego ma wartość wieczną? Po śmierci, spotkamy się z Bogiem. Zatem zdrowy rozsądek podpowiada nam, że teraz w czasie ziemskiego życia jest odpowiedni czas, aby Boga poznać, rozmawiać i zaprzyjaźnić się z Nim. W jaki sposób?
Kamień podstawowy to modlitwa
Dużym kamieniem, który powinien wypełnić nasze życie, odwołując się do doświadczenia ze słojem, powinna być modlitwa. To pozorne nic nierobienie, to bycie z Bogiem, jest czasem najcenniejszym. Wtedy działa w nas Bóg, który wszystko tworzy, odnawia, abyśmy stali się podobni do Niego.
Jak się modlić? Tak jak potrafimy, ale nie może być to czas, kiedy będziemy realizowali siebie i swoje pomysły! W modlitwie nie chodzi o długość, jej rodzaj, ale o nawiązanie osobistej relacji z Jezusem. Tak wiele robimy, tak wiele myślimy, tak wiele mówimy, z wielkim hałasem zajmujemy cały teren naszego wnętrza, gdzie jest zatem miejsce dla Boga? On żyje w nas, ale czy ma swobodę, by żył, działał i wyrażał się? Dlatego najlepszy rodzaj modlitwy to milczenie i słuchanie! Pozwól, by to Duch Święty modlił się w tobie i prowadził cię do spotkania z Jezusem. Patrz z ufnością jak dziecko na Ojca, nawet pośród najtrudniejszych doświadczeń życia. Kiedy będziesz jak Jezus niesłusznie oskarżany, wzgardzony, w Ogrójcu i na Krzyżu.
Każda przyjaźń wymaga czasu, dlatego wchodząc w osobistą relację z Jezusem trzeba dać Mu nieco swobody, czekać na Niego, a może nawet przeprawić się przez pustynię lub iść jak pielgrzym, szukając światła. On pierwszy cię umiłował, dlatego modlić się to pozwolić się kochać i samemu kochać. To patrzeć na Boga i pozwolić, by On patrzył na ciebie.
Modlić się to dbać o ciszę swojego serca, bo milczenie jest drogą do osobistego i wewnętrznego spotkania z milczącą i żywą obecnością Boga, którego poznawać i wielbić będziemy całą wieczność.
dr Danuta Święcka – teolog