Strona główna III. Formacja UMYSŁU NASZ GOŚĆ Dostrzec piękno życia

Dostrzec piękno życia

812
0

Piotr Kwiatek – doktor psychologii, zakonnik, kapłan, psychoterapeuta, rekolekcjonista i wykładowca. Człowiek „pozytywnie zakręcony”. Efekty swojej pracy przekłada także na słowo pisane, czyli książki. Wszystkie pozycje wydane są w wydawnictwie Serafin.

W swoich publikacjach zwrócił Brat uwagę na coś, co jako człowieczeństwo gdzieś zagubiliśmy, a co jest nam naturalnie do życia potrzebne – czyli na szczęśliwszą stronę życia, świata. W jaki sposób na nowo nauczyć się dostrzegać to lepsze, piękniejsze oblicze świata?

Wierzę, że warto stale przypominać, zarówno sobie jak i współczesnemu człowiekowi, o tym, że nasze życie, nie składa się z samych trudności i porażek. Owszem, problemy były, są i będą, tak samo jak błogosławieństwo i dobro. Jednak to od nas zależy wokół czego będziemy się koncentrować i czym karmić. Żyjący na przełomie XVIII/ XIX wieku francuski historyk i polityk, François Guizot, powiedział: „Mniej lękać się trzeba siły zła, niż słabości dobra”. Poprzez publikacje, warsztaty z psychologii pozytywnej i wiary, posługę rekolekcjonisty oraz wykłady, próbuję wzmacniać i eksponować siłę dobra. Dziś, zło czy negatywność wciąż bardziej pociąga i angażuje. Dobro jest atrakcyjne i mocne, ale potrzeba, jak Jezus mówił zapalać je na świeczniku a nie chować pod dywan.

Sama nie lubię sytuacji, w których przyłapuję się na narzekaniu, a jednak przychodzi to mi łatwiej niż znajdowanie powodów do radości, poczucia zadowolenia z tego co robię, co mnie spotyka. Czy można się nauczyć pozytywnego przeżywania swojej codzienności i czy wiara ma na to jakiś wpływ

Wiara jest ogromną siłą, ukierunkowującą człowieka na źródło i ostateczne dobro – Boga. Pomaga nam ona żyć tutaj i zmagać się z tym co nieznane i trudne. Człowiek wierzący, posiada więcej powodów do szczęścia i do pokoju serca, w każdym czasie, także wtedy kiedy na morzu naszego życia pojawiają silne sztormy.  Wiara daje nadzieję, że z Jezusem wszystko jest możliwe. Trucizna narzekania i koncentrowania się wokół negatywności, niestety tak samo może zatruwać serce człowieka wierzącego jak i niewierzącego. Jeśli wiara nas nie uszczęśliwia albo nie jest lekarstwem na nasze narzekanie, krytykowanie, ocenę negatywną, to warto zapytać się o jakość tej naszej wiary. Czy jest w niej doświadczenie Zmartwychwstałego, Boga nadziei, Dobra, Zwycięzcy?

Czy powinniśmy przekonywać ludzi, którzy narzekają, by spróbowali spojrzeć na życie w pozytywnej perspektywie? Jak możemy zmienić ich punkt przeżywania codzienności?

Ludziom, którzy narzekają, nie powinniśmy rozwiązywać problemów, gdyż narzekanie jest pewna formą manifestacji niemocy. Często narzekamy na coś, czego nie możemy zmienić: np. na pogodę czy zachowania innych ludzi. Kiedy wejdziemy w pokusę albo pułapkę rozwiązania malkontentom ich realnych lub pozornych problemów, to wzmacniamy ich poczucie bezradności i niemocy. Po drugie, kiedy podsuwamy określony pomysł na rozwiązanie problemu, wcale nie oznacza to, że osoba narzekająca gest ten doceni, a poradę zastosuje. A w sytuacji klęski kto ponosi winę – ten kto podpowiadał, jak wyjść z problemu czy ten, który narzekał na problem?

Zatem czy można pomóc tym, którzy kompulsywnie narzekają? Kwestia jest dość skomplikowana, gdyż dotyczy ona osobowości drugiego, sytuacji w jakiej się znajduje, osób, które są w jego otoczeniu,  a także otwartości umysłu. To ostatnie jest bardzo ważne, bo bez otwartości człowiek nie tylko nic nie zmieni, ale nie dostrzeże problemu. Gdzieś przeczytałem, „że umysł ludzki działa jak spadochron”, tj. tylko wtedy, kiedy jest otwarty. Czyli, aby komuś pomóc nie narzekać, trzeba mu pomóc dostrzec problem. To jest pierwszy i podstawowy etap walki z narzekaniem. Zobaczyć problem nie u innych, ale u siebie. Nie jest łatwo zrezygnować z narzekania, bo z nim wiążą się określone potrzeby psychiczne i korzyści społeczne. Oto kilka z nich: osoby narzekające otrzymują uwagę, są w centrum, są zauważone. Narzekanie pomaga nawiązać i podtrzymywać komunikację, ułatwia też wejście w relacje, przynosi poczucie ulgi, odpowiada na potrzebą katharsis (oczyszczenia). Nawyk narzekania jest powiązany z autoprezentacją. Dlatego praca nad narzekaniem jest pracą nad sobą. Pięknie oddaje to księga Syracha „kto ma wiedzę, nie narzeka”. I nie chodzi tutaj o wiedzę intelektualną, choć w przypadku narzekania dobrze jest poznać złożoność tego fenomenu, ale bardziej chodzi o poznanie siebie. Jakie są moje potrzeby, oczekiwania, w skrócie, co realnego ukrywa się pod moim narzekaniem? Narzekanie więcej mówi o człowieku, niż o jego problemie.

Jak dostrzegać, czy w ogóle można zobaczyć w trudnych okolicznościach, jak np. choroba, brak pracy, ból, brak perspektyw…, coś dobrego, co możemy nazwać błogosławieństwem Bożym?

Jestem zwolennikiem tezy, że w trudnych okolicznościach można dostrzec dobro i być za to wdzięcznym. Oczywiście jest to trudniejsze, niż w czasie okoliczności pozytywnych. Warto sobie uświadomić, że wdzięczność jest jak splot mięśni, który musi być ćwiczony i wzmacniany. I nie chodzi o to, aby wbrew sobie, logice czy emocjom, które przeżywamy w czasie cierpienia pchać się w dziękowanie za ból czy inny rodzaj niedogodności. Jednak, często spokojne trwanie na tej trudnej drodze pomaga nam dostrzec większe dobra, które pomału wyłaniają się za linię horyzontu. W myśl zasady, że „wdzięczność jest jak magnes. Im bardziej wdzięczny jesteś, tym więcej masz rzeczy, za które możesz być wdzięczny” (Iyanla Vanzant).

Czy możemy być wdzięczni Bogu za te trudne wydarzenia w naszym życiu, na które nie mamy wpływu?

Dobro jest zawsze obecne w naszym życiu, warto go szukać, znaleźć i za nie być wdzięcznym. Zwłaszcza teraz szczególnie mocno uświadamiamy sobie kruchość życia,  doświadczamy niepewności jutra oraz ogrom cierpienia. Przeżywanie tych wydarzeń z Bogiem, nawet takich jak pandemia, pomaga trwać w nadziei. W tym znaczeniu czasem tylko z Bogiem coś możemy przeżyć nie tylko jako „coś”, ale coś ostatecznie dobrego, bo wiemy, że na końcu każdego scenariusza znajdziemy Go „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele, idę przygotować wam mieszkanie”. Dla chrześcijanina źródłem nadziei i wiary jest Bóg, któremu warto zawsze dziękować w myśl słów św. Pawła „Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ef 5,20).

Dlaczego okazywanie wdzięczności jest tak bardzo ważne w naszych relacjach z innymi ludźmi?

Współczesne badania podkreślają, że to nie ci, którzy otrzymali, są szczęśliwi, ale ci, którzy okazali wdzięczność, wzmocnili swoje poczucie szczęścia. I jest to dość oczywiste odkrycie, gdy przyjrzymy się naszej pogoni zdobywania szybciej i kupowania więcej. Droga do szczęścia polega na zatrzymaniu się i docenieniu tego, co się ma i kim się jest. Docenić i nadać znaczenie swojemu życiu, zauważyć, że jest ono już błogosławione. Kolejną istotną cechą wdzięczności jest to, że jest ono relacyjne, czyli rozwija się w relacji dawca – odbiorca. Wdzięczność, to postawa prospołeczna, a wyrażając wdzięczność, wzmacniamy motywację do dobra, które jest jedną z postaw moralnych. Odkryto również, że wdzięczność poprawia jakość pracy i podnosi poczucie własnej wartości, neutralizuje toksyczną potrzebę porównywania się z innymi. To także przekłada się na korzyści w relacjach, łagodzi emocje negatywne takie jak: zawiść, zazdrość, skupienie na sobie. W wielkim skrócie wdzięczność to zestaw witamin dla naszego organizmu, ale także dla dużego organizmu społecznego.

Jak wykształcić w sobie umiejętność zauważania, doceniania i przeżywania dobra obecnego już w naszym życiu?

Praktyka czyni mistrza. Zaczyna się od małych kroków, na przykład proponuję ćwiczenie, aby trzy razy w tygodniu wypisać na kartce od 3-ch do 5-ciu rzeczy dobrych. Nie muszą to być wielkie wydarzenia, ale prozaiczne jak na przykład wyjście na spacer, obejrzenie dobrego filmu, czy wypicie dobrej kawy. Aby zauważyć, trzeba się zatrzymać. Trudno jest zachwycać się krajobrazem i doceniać go z okna pędzącego pociągu. Zatrzymać się, zauważyć, a następnie nadać znaczenie – oto kroki, które należy podjąć. Robert Emmons amerykański badacz tematu wdzięczności, mówi, że aby wykształcić wdzięczność, potrzeba zaangażować przestrzeń kognitywną (poznawczą). Być wdzięcznym, to być refleksyjnym, to znaczy nadać znaczenia. Zatrzymaj się, doceń, nadaj znaczenie i w końcu wyraź je. Nie zatrzymuj tego dla siebie. Wdzięczność rozrasta się, kiedy jest przekazywana jak każdy dar duchowy.

Nie jest łatwo w obecnych czasach być wdzięcznym Panu Bogu. Jak dostrzegać, że „szklanka jest w połowie pełna a nie pusta”?

Myślę, że w życiu chodzi o dostrzeganie prawdy, na którą składa się brak jak i posiadanie. Zawsze będzie nam czegoś w życiu brakować, ale jednocześnie będziemy też obfitować w innych wymiarach. To jest całość. Nie każdy dzień musi być cudowny, ale w każdym dniu można odnaleźć coś dobrego i pięknego. Wdzięczność to taka zdolność obfitowania, kiedy jest na to czas, ale także umiejętność nietracenia ducha, kiedy przechodzimy przez trudny okres. Jak św. Paweł mówi „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony”. Wdzięczność tego nas uczy.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Renata Różańska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here