Strona główna III. Formacja UMYSŁU OTWÓRZ OCZY, ZACZNIJ MYŚLEĆ Kryzys Kościoła kryzysem świeckości

Kryzys Kościoła kryzysem świeckości

541
0

Kościół uderzany jest już ze wszystkich stron. Z tym się trzeba pogodzić, jest to niestety naturalny porządek rzeczy, obserwowany od dziesięcioleci w krajach Zachodu. Warto jednak, dla naszego wspólnego dobra, zastanowić się, jaka jest faktyczna sytuacja Kościoła katolickiego w Polsce. A później zacząć działać.

Problemów jest coraz więcej. W każdym miesiącu dowiadujemy się o kolejnych aferach, nie tylko takich z lat 90., które mogą być pokłosiem mentalności postsowieckiej, ale nawet takich sprzed lat kilku. Prędzej czy później musimy się zatem pochylić nad tym, dlaczego jest jak jest. Abstrahując od wszelkich ataków zewnętrznych, jedyną drogą do uzdrowienia są działania naprawcze od wewnątrz.

Świeccy w Kościele

„Od wewnątrz” bynajmniej nie oznacza, że zmiany muszą przeprowadzać sami hierarchowie czy księża. Kościołem jesteśmy my wszyscy! Żaden biskup nie ma władzy absolutnej nad naszą wspólnotą. Jest to jedynie przykry spadek epoki słusznie minionej, że wielu z naszych hierarchów czuje się panami w swoich zagrodach. W rzeczywistości to my – świeccy – jesteśmy fundamentem współczesnego wymiaru Kościoła katolickiego.

Wiążą się z tym jednak nie tylko przywileje, ale również obowiązki. Zastanówcie się np. Państwo, kiedy ostatni raz zaprosiliście księdza na kawę, czy rozmowę – taką zwykłą, ludzką, o życiu i świecie. Wszak jedynym bezpośrednim kontaktem z księżmi dla większości z nas jest kolęda. Zastanówmy się jednak nad nią – czy jeśli ktoś „zmusiłby” nas do masowego odwiedzania nieznanych nam de facto osób, na przestrzeni krótkiego czasu, to chcielibyśmy z nimi w ogóle nawiązywać jakieś sensowne relacje?

Człowiek z krwi i kości

Rzadko zastanawiamy się jednak nad osobą kapłana pełniącego posługę. Kryzysem Kościoła obarczamy niski poziom w seminariach. Faktycznie jest on niski (ponad połowa kleryków nie przeczytała w 2020 r. ani jednej książki), jednak trudno się temu dziwić – sami sobie zgotowaliśmy ten los. Spójrzmy na przykładzie.

Mamy Triduum Paschalne. Trzy niezwykle intensywne liturgicznie dni. Księża mają mnóstwo „roboty” – całkiem przyjemnej, z ludźmi. Co się jednak dzieje w niedzielny ranek? My się po rezurekcji rozchodzimy na rodzinne śniadania, jeździmy do dalszych rodzin, ksiądz natomiast zostaje zupełnie sam. Pustka. Każdy człowiek jest natomiast istotą stadną, relacyjną. Gdy sprowadzamy kogoś do wymiaru jedynie wykonującego nam jakieś zlecenia (chrzty, śluby, pogrzeby), uprzedmiatawiamy go.

Rola świeckich

Jak ksiądz ma uczestniczyć efektywnie w życiu wiernych, skoro ci wierni do życia go nie dopuszczają? Jak ma kształcić postawy moralne – również osób młodych – gdy sam nie jest obdarzany przez wspólnotę jakąkolwiek bliskością? Doszliśmy do momentu, w którym kapłan witający się z koleżanką na ulicy, jest wytykany palcami za niewłaściwe relacje. Z całym szacunkiem, to nie jest problem kapłana, tylko Państwa, jeśli tak myślicie.

To ze świeckimi Kościół ma problem. I tylko świeccy mogą go naprawić. Fakt, elitę hierarchiczną mamy, jaką mamy, to się niestety szybko nie zmieni. Jednak, jak wspomniałem, to my – świeccy – jesteśmy kluczem do sukcesu Kościoła. Więcej, mamy nawet wśród hierarchów osoby, które samą swoją działalnością zachęcają do współuczestniczenia w rozwoju tej wspólnoty. Jeszcze więcej! Mamy nawet biskupa pomocniczego, który w Polsce wymieniany jest jako jeden z najlepszych przedstawicieli Kościoła instytucjonalnego.

Do roboty

Wykorzystajmy to. Działajmy. Twórzmy wspólnoty zajmujące się czymś więcej niż różańcem (z całym szacunkiem dla różańca). Wyjdźmy do ludzi z naszą działalnością. Wyjdźmy wreszcie do księży z naszą otwartością. Oni naprawdę mogą być ciekawymi ludźmi! I co ciekawe nawet z naszego egoistycznego punktu widzenia, mają łaskę udzielania Sakramentów.

Inaczej się nie da. Niechaj nie będzie to zatem smutny obowiązek. Rozmawiajmy z księżmi, proponujmy im wspólne działania, zmieniajmy świat u jego podstaw. To od nas bowiem zależy, w jakiej rzeczywistości obudzą się nasze dzieci i wnuki – czy będzie to Kościół powszechny, czy schowany pod ziemią, w obawie przed jakąś zewnętrzną patologią „normalności”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here