Strona główna I. Formacja SERCA Z WIARĄ NA TY Lepsza cząstka

Lepsza cząstka

1486
0

Początek nowego rok to dla wielu czas postanowień, decyzji o zmianie nawyków, porzuceniu niezdrowego stylu życia, to okazja na drobne, a czasami radykalne przemeblowanie własnego życia. Jest to dobra sposobność, by dokonać korekt w swoim życiu duchowym, zwłaszcza, jeśli mamy poczucie, że utknęliśmy w jakimś marazmie, schematach, że popadliśmy w rutynę.

Martwisz się i niepokoisz o wiele

 „Martwisz się i niepokoisz o wiele” – słowa te kieruje Jezus do krzątającej się Marty. Ale czy jej krzątanina w takim momencie nie jest zrozumiała? Przecież pragnie, jak najlepiej podjąć w swym domu Jezusa. Jest cała pochłonięta pracą, zabiegana „koło rozmaitych posług”. Chce stanąć na wysokości zadania. Czyni to w dobrej wierze, ale w jej zabieganiu wyczuwalna jest pewna nerwowość i zniecierpliwienie. Chyba nie do końca zadanie, którego się podjęła, przynosi jej radość. Może chciałaby teraz być na miejscu swojej siostry Marii, która siedzi u stóp Jezusa i przysłuchuje się Jego słowom? Może zazdrości jej tej bliskości? Do końca o tym nie wiemy. Jedno jest pewne, że nie mówi o swoich uczuciach wprost. Wyładowuje swoją frustrację na siostrze i Jezusie: „Panie, nic Cię to nie obchodzi, że moja siostra zostawiła mnie samą przy posługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła” (Łk 10,40).

Skąd my to znamy? „Wszystko na mojej biednej głowie. Jestem kompletnie sam ze wszystkim”. Dostaje się wtedy najbliższym, współpracownikom, także Panu Bogu. Ciągle gdzieś biegniemy, załatwiamy, organizujemy, działamy, ale czy dzięki temu jesteśmy szczęśliwsi? Czy odpowiada nam takie życie? Skąd tyle w nas narzekania na trud życia, tyle zmęczenia, frustracji? Skąd tyle zazdrosnych spojrzeń w kierunku tych, którym wiedzie się lepiej niż nam? Gotowi jesteśmy nawet obwiniać Boga: „Czy Bogu jest obojętny mój los, praca, moje przeciążenie? Przecież ja już zwyczajnie się nie wyrabiam. Czy ktoś to wreszcie zauważy, czy się ruszy, żeby mi pomóc?”. Bóg wydaje się być obojętnym wobec naszego cierpienia. Nie docenia wysiłku, trudu. Podobne przeciążenie możemy odczuwać w życiu duchowym. Zaangażowani w życie Kościoła, formację wspólnotową, ewangelizację, mamy poczucie, że nikt tego nie zauważa, nie docenia, że trudzimy się na darmo, podczas, gdy inni nic nie robią. A jaką odpowiedź ma na to Jezus?

Potrzeba tylko jednego

„… potrzeba (mało albo) tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (Łk 10, 42). Czego więc nam potrzeba? Słuchania bardziej Boga niż siebie. Tę lepszą cząstkę wybrała właśnie Maria. Ona oddała się słuchaniu w całości. Nie myślała o tym, co zrobi jutro, za godzinę, za chwilkę, tylko całą sobą była wtopiona w Jezusa.

To, co wprowadza rozdarcie w nasze serce, to albo nasze rozpamiętywanie o przeszłości, o tym, co mogliśmy zrobić lepiej, poczucie winy, że czegoś nie zrobiliśmy, bądź snucie planów na przyszłość. Do nas należy jedynie teraźniejszość i w nią powinniśmy zaangażować się w pełni, przekonani, że jest to właśnie Boża wola na ten czas. Lepsza cząstka, którą pochwala Jezus, to całkowite oddanie Jemu tego, co się robi w danej chwili.

Maria w odróżnieni od Marty znalazła swoją własną cząstkę. Ona nie chwyta się za wszystko, co możliwe, odnalazła swoje miejsce na tym świecie – przy Jezusie –  i daje jej to poczucie szczęścia. Nie patrzy z zazdrością na miejsca, które zajmują inni.

W relacji z Jezusem odkrywa się nie tylko to, kim On jest, ale też to, kim my jesteśmy. Przebywanie w obecności Boga daje moc do codziennego zaangażowania. Ta bliskość pozwala na odkrycie swoich najgłębszych pragnień i na podejmowanie takich działań, które są z nimi zgodne. W dojrzałej religijności nie chwytamy się za wszystko, lecz potrafimy wybierać to, co jest wolą Bożą. Nie kierujemy się tym, czego oczekują od nas inni lub co próbuje nam narzucić świat ze swoją logiką i priorytetami. Obierając pewną cząstkę życia, nie próbujemy być ,,zbawicielami” świata, troszcząc się o wszystkich i wszystko. Potrafimy odpuszczać sobie pewne sprawy. Robię to, bo tego chcę, bo tak rozeznałem, bo uważam, że właśnie w tym miejscu postawił mnie Bóg i tu mam do wypełnienia swoje zadanie. A skoro wybrał je dla mnie Bóg, to jest ono najwłaściwsze i nie muszę z zazdrością patrzeć na tych, którzy według tego świata zajmują miejsca o wiele lepsze od mego. Już nie irytuję się na innych… Już nie posądzam Boga o niesprawiedliwość…, bo zaakceptowałem swoje miejsce na tym świecie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here