Strona główna III. Formacja UMYSŁU NA LUDZKIE DYLEMATY Małżeńskie wojenki – czy można ich uniknąć?

Małżeńskie wojenki – czy można ich uniknąć?

384
0

Czy obserwowali Państwo kiedykolwiek parę zakochanych młodych ludzi? Ona cała w rumieńcach, on wpatrzony w nią jak w dzieło sztuki. Wielu naukowców fazę – nazwijmy to – ostrego zakochania – porównuje do ostrego ataku choroby psychicznej, mianowicie – do epizodu hipomaniakalnego. Nie bez powodu święty Walenty – patron epileptyków i obłąkanych – jest też patronem zakochanych! Osoba zauroczona obiektem swych westchnień widzi świat przez różowe okulary – wybranek lub wybranka jest w ich oczach najwspanialsza, najlepsza, bez wad. Nie dostrzegamy złych cech charakteru, nie zauważamy zachowań, które normalnie byłyby dla nas nie do przyjęcia. W stanie pewnego upojenia uczuciami roztaczamy wizję przyszłości – naturalnie usianej różami. Brak domu? Żaden problem – jakoś się kupi, wynajmie, czy coś, a w lecie można pod namiotem mieszkać. Będzie romantycznie. Brak pieniędzy? Weźmie się kredyt, a żywic się można zupkami chińskimi. Oczami duszy widzimy siebie w parze siedzących na umajonej polance, on czyta jej poezję, ona szydełkuje, a na kocyku obok hasają urocze, rumiane i czyściutkie dzidziusie w liczbie dość mnogiej. Idylla. I przekonanie, że tak będzie zawsze, dni będę zawsze słoneczne, a kłótnie? Jakie kłótnie? Jak ja się mogłabym pokłócić z moim najwspanialszym?

A jak to się dzieje potem?

Młodzi zawierają ślub, zamieszkują razem (czasem u teściów jednej ze stron) i na początku wszystko jeszcze toczy się jak w euforii, ale zawsze w końcu przychodzi dzień, w którym rozhuśtane emocje uspokajają się, uczucie blednie w swej intensywności i…opada różowa mgiełka, a za to następuje zderzenie z codziennością. Często jest to jak uderzenie w mur głową dla obydwojga. Wraz z prozą życia, ujawniają się dotychczasowo niezauważane różnice zdań, upodobań, stylu bycia. Okazuje się, wybrana królewna spędza godziny na makijażu, kolekcjonuje buty i torebki, a jej zupa pomidorowa nie smakuje tak, jak u mamusi. Z kolei on zamienił się we flejtucha rozrzucającego brudne skarpetki po całym domu, nie rozróżniającego fuksji od amarantu, a za to wykazującego dziwne podekscytowanie rozgrywkami ekstraklasy.

Następnym wyzwaniem jest pojawienie się potomstwa, które zupełnie absorbuje kobietę, a w miejsce wychuchanej modelki pojawia się dama w dresie, zaabsorbowana pieluchami, chustami, wiecznie z dzidziusiem u boku. I zanim się obydwoje małżonkowie obejrzą, ich drogi zaczynają się dziwnie rozjeżdżać. Obydwoje zmęczeni, coraz mniej rozmawiają ze sobą, ale za to częściej się kłócą i zdarzają się ciche dni.

Czy tak być musi? Czy w każdym małżeństwie musi nastąpić konflikt?  Co robić, Droga Redakcjo?

Powiedzmy sobie szczerze – związków, w których mąż i żona nigdy się ze sobą nie pospierali – nie ma. Nie oszukujmy się – każdy z nas jest indywidualnością, mamy swoje zainteresowania, mamy swoje spojrzenie na świat i hierarchię rzeczy ważnych i nieistotnych. Cóż więc zrobić, aby owe konflikty wydarzały się jak najrzadziej? Jak postępować? Przede wszystkim – każde małżeństwo należy pielęgnować, każdą więź trzeba podtrzymywać. Jest to wielkie wyzwanie w dzisiejszym świecie, w którym mamy coraz więcej obowiązków, coraz więcej zajęć. Jesteśmy zmęczeni i zestresowani i kiedy wracamy do domu po skończonej pracy – nie mamy siły na romantyczności… STOP!!! Pierwsze, co doradzam Państwu – dawajcie sobie czas.

Po pierwsze – czas dla rodziny – wybierzcie się na wycieczkę – choćby miał być to spacer po okolicy po niedzielnej Mszy świętej. Warto wybrać się w miarę możliwości z pociechami do jakiejś okolicznej atrakcji turystycznej, spędzić czas razem na grach planszowych w domu lub na zabawie – zależnie od pogody i czasu, jaki możemy przeznaczyć. Taki odpoczynek odstresowuje, a zarazem umacnia więzi między małżonkami i ich dziećmi. Nie musi to być nawet całe popołudnie – jeśli nie ma na to czasu – już kilka godzin rodzinnych, bez biegu od jednego zajęcia do drugiego daje bardzo wiele. Jeśli finanse i okoliczności sprzyjają – nie gotujcie, pójdźcie na obiad na zewnątrz, choćby nawet i do baru mlecznego, malej pizzerii. Ewentualnie zamówcie dania na wynos lub z dostawą do domu. Jeśli tak się nie da – zróbcie obiad razem. To może być naprawdę dobrze spędzony czas!

Drugie – znajdźcie czas dla siebie nawzajem. Tak, wybierzcie się na randkę, jak za dawnych lat – pan niech się odstroi w swój garnitur, pani niech uskuteczni makijaże i spędźcie czas tylko ze sobą. Dziećmi na pewno pięknie zajmie się teściowa albo ktoś z rodziny lub życzliwa przyjaciółka czy sąsiadka.

Trzecie – czas dla siebie. Tak – małżonkowie powinni czasem odpocząć od siebie. Dlatego, niechże kobieta czasem ma dzień, który spędzi na przykład na plotkach z koleżankami. Piękna damo, nie żałuj mężowi wspólnego oglądania meczu z kolegami. Czasami trzeba po prostu zatęsknić za sobą nawzajem.

Czwarte – to podział obowiązków domowych – i wzajemna sobie w nich pomoc.  Pewnie prace w domu są zaliczane do typowo kobiecych (np. pranie, prasowanie, gotowanie), a inne do męskich – naprawy sprzętów, wymiana żarówek … Ale małżonkowie i w tych sprawach powinni w miarę możliwości wspierać się nawzajem. Mężczyzno! Honoru twego nie splami wyprasowanie koszuli. Kobieto! Wbicie w ścianę gwoździa nie jest ponad Twe siły!!!

A jeśli jednak wojna?

Załóżmy, że doszło do różnicy zdań. Jak rozładować te sytuacje? Każdy z nas w sytuacji sporu reaguje inaczej – jedni zamykają się w sobie, inni reagują furią, czasem krzycząc lub zachowując się agresywnie. Obie te postawy tak naprawdę tylko potęgują sytuacje wzajemnego niezrozumienia i nawarstwiają problemy, nie prowadząc do ich rozwiązania. Jak zatem podejść do sytuacji konfliktu w sposób modelowy? Otóż, sytuację sporną trzeba przedyskutować. Ale nie wtedy, kiedy emocje górują – w takiej chwili łatwo o nierozważne słowa, ale rzadko kiedy podejmuje się rozsądne decyzje. Zapraszam Państwa, abyście usiedli przy stole, przy herbacie i porozmawiali, po kolei przedstawiając swoje racje, szukając punktów zbieżnych, identyfikując kwestie sporne i zastanawiając się nad sposobami ich rozwiązania. Dobrze jest spisać je sobie na kartce, wypunktować, przemyśleć i dopiero potem – już na spokojnie – ustalić plan działania. Uwaga! Odradzam zarówno rozwiązywanie konfliktów ‘na gorąco’, kiedy jeszcze w nas buzują emocje, jak i… rozwiązywanie ich przy rodzinnych posiłkach. Często widzimy obrazek, kiedy rodzina zasiada do stołu i zaczyna się – wyciąganie problemów, bolączek dnia, pretensji. Nie róbmy tego!!! Niech pora posiłku będzie wolna od tych momentów, nie podejmujmy wtedy trudnych zagadnień. Niech nie będzie to dla naszych dzieci moment strachu, że rodzice przy stole zaczną się spierać, kłócić, krzyczeć. Jedzmy spokojnie, cokolwiek by się nie działo.

 

Co, jeżeli wszystko zawiodło?

Czasami zdarza się, że nieporozumienia się tak nawarstwiają, że wydaje się, że nie da się już z nich wyjść, że nie da się pogodzić. Tak być nie musi. Warto wtedy szukać organizacji wspierających małżeństwa w sytuacjach kryzysowych – często działają one przy parafiach, są też organizacje ogólnopolskie, np.  wspólnota Sychar dla małżeństw przechodzących kryzys https://sychar.org/  – warto skorzystać z jej pomocy.  Reasumując – nie unikniemy konfliktów w małżeństwie – ale miara naszej dojrzałości do życia rodzinnego, a także i miłości jest to, jak będziemy je rozwiązywać.  Szukajmy tego, co nas połączyło – a nie co dzieli!!!

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here