O śmierci ! Gdzie jest twe zwycięstwo?
Ostatnie chwile ziemskiego życia świętych i błogosławionych ukazują nam prawdę o śmierci. I choć nie zawsze ich ostatnie tygodnie, dni, godziny wyglądały identycznie, to łączyła ich radość ze spotkania z Bogiem. Ich sposób umierania i okoliczności odejścia uświadamiają nam, że śmierć jest rzeczywiście spotkaniem z Kimś.
Jakie życie – taka śmierć.
Choroba św. Teresy z Lisieux powoduje ból nie do zniesienia. Płuca zupełnie zniszczone gruźlicą, oddychanie to niewyobrażalna męka. W tym cierpieniu św. Teresa kieruje wzrok na obrazek Maryi: „Święta Dziewico, ty wiesz, jak się duszę! Brakuje mi ziemskiego powietrza, kiedyż Pan mi da powietrze niebieskie?” Doświadcza cierpienia, jakiego istnienia nawet nie przeczuwała. Jedyne wytłumaczenie, które znajduje, to ofiara jaką podjęła dla zbawienia dusz. Kocha wszystko, co pochodzi od Boga, nawet jeśli jest to trudne. „Jestem jak zmęczony wędrowiec, wykończony, który osiągnąwszy kres swej drogi, upada na ziemię. Jednak ja wpadam w ramiona Dobrego Boga”. Agonia dwudziestoczteroletniej karmelitanki trwa kilka godzin. Pod wieczór spogląda na matkę przełożoną i pyta: „Moja matko, czy to już jest agonia? Czy już umieram?” Przełożona odpowiada, że być może Bóg chce jeszcze trochę zaczekać. „A zatem, naprzód! Naprzód! Nie chciałabym mniej i krócej cierpieć”. Potem patrząc na krzyż, mówi: „Ja Go kocham! Mój Boże, kocham Ciebie!” Umiera. Oczy pozostają nieruchome, pełne życia i miłości. Twarz uśmiechnięta i porywająco piękna.
Św. Faustyna Kowalska, gdy słyszy od lekarza diagnozę – gruźlica płuc, stan ciężki – czuje głęboki spokój, „gdyby śmierć w tej chwili nastąpiła, nie powiedziałabym jej – poczekaj, bo mam jeszcze sprawy do załatwienia. Nie, ale z radością powitałabym ją, bo jestem gotowa na spotkanie z Panem nie tylko dziś, ale od chwili, w której całkowicie zaufałam miłosierdziu Bożemu”. Tęskni za spotkaniem z Jezusem twarzą w twarz. „O, weź mnie do siebie, Panie, jeżeli jest taka wola Twoja. Ty wiesz, że umieram i umieram z tęsknoty za Tobą, a umrzeć nie mogę. Śmierci, gdzie jesteś?” Wyczekuje śmierci, bo już za życia w sposób mistyczny doświadczyła nieba. Tęskni za niebem, ale nie chce przyspieszać śmierci, jest zupełnie zdana na wolę Boga, bo wie, że jest ona samym dobrem. „Ty wiesz, że nie chciałabym ani o minutę umrzeć wcześniej, tylko tak, jakieś postanowił przed wiekami”. Jej stan ducha dobrze oddaje jej ostatni list, który pisze na sześć tygodni przed śmiercią do matki generalnej: „zdaje mi się, że jest to ostatnia nasza rozmowa na ziemi; czuję się bardzo słabiutka i piszę drżącą ręką, cierpię tyle, ile znieść jestem zdolna. Jezus nie daje ponad siły; jeżeli cierpienia są wielkie, to i łaska Boża jest potężna. (…) Tęsknota coraz większa ogarnia mnie za Bogiem, śmierć mnie nie przeraża, dusza moja obfituje w wielki spokój. (…) Do widzenia, Najdroższa Mateczko, zobaczymy się w niebie u stóp Tronu Bożego. A teraz niech się sławi w nas i przez nas Miłosierdzie Boże”. Św. Faustyna umiera, mając 33 lata.
Przed śmiercią św. Jan Paweł II niezwykle cierpi. W tchawicy ma rurkę. Przy każdym posiłku krztusi się i dusi. Boli niemiłosiernie, ale nie skarży się. „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca” – mówi słabym głosem. Na chwilę przed śmiercią, trzymany za rękę przez osobistego sekretarza, wypowiada „Amen”. Do samego końca jego twarz jest łagodna, pogodna. Promienieje.
Tak umierają wielcy, tak umierają święci.
Zaślubiny
Bł. Chiara Badano żyje w latach 1971 – 1990 r. Swoim życiem daje świadectwo całkowitego zawierzenia Jezusowi. Niespodziewanie w wieku 17 lat słyszy diagnozę: nowotwór złośliwy kości. Po trwającej dokładnie 25 minut wewnętrznej walce mówi Jezusowi „tak”. I nigdy już go nie cofnie. Jej życiowym mottem są słowa: „Jezu, jeśli Ty tego chcesz i ja chcę”. Kiedy cierpienie jest ogromne, nie zgadza się na przyjęcie morfiny: „Odbiera mi trzeźwość myślenia, a ja mogę ofiarować Jezusowi wyłącznie cierpienie”. Ofiaruje je głównie za ludzi młodych. Jest gotowa do rozpoczęcia nowego życia, za którym bardzo tęskni: „Nie mogę się doczekać, kiedy pójdę do nieba”. Przygotowuje się na śmierć jak na spotkanie z Oblubieńcem. Prosi o uszycie białej sukienki z czerwoną wstążką. Wybiera muzykę, śpiew i czytania liturgiczne. Ustala, jakimi kwiatami ma być przystrojony kościół. Chiara pragnie, aby jej ceremonia pogrzebowa przypominała wielkie radosne święto. „Nie płaczcie nade mną. Ja idę do Jezusa. Na moim pogrzebie nie chcę ludzi płaczących, lecz głośno śpiewających”– prosi. Pragnie najbardziej jak to możliwe, złagodzić cierpienie swoich bliskich. „Bądź szczęśliwa, ponieważ ja jestem szczęśliwa” – szepce do mamy tuż przed śmiercią. To są jej ostatnie słowa. „Udowadnia swoim uśmiechem i wielkimi jaśniejącymi oczyma, że śmierć nie istnieje. Jest tylko życie” – stwierdza jej lekarz. Zgodnie z życzeniem Chiary jej pogrzeb do złudzenia przypomina uroczystość zaślubin. Bez smutku, bez rozpaczy. Komentatorzy mówili o atmosferze nieba, radości i o tym, że wielu tego dnia wybrało Boga.