,,Wciąż pytasz, czemu tak trudno płacić dobrem za zło? Czy w ciemnej dolinie nie zaznasz lęku i zachowasz imię? Jak płomień zapałki uparcie się tli, nie trać nadziei do końca swych dni. Przychylisz światu kawałek nieba, gdy będziesz dobry, jak kromka chleba. Przyszłość pokaże, gdy powieki zamknie czas, ile warte serce, które biło w nas. Nie pytaj więcej, lecz zacznij od tego, by żyć pięknym życiem, bo nie ma drugiego. Jeżeli serce dasz na spalenie, każda twa iskra wznieci płomienie…(piosenka z filmu ,,Nędzarz i Madame”)”.
Film
Na ,,Żywotach Świętych” wychowywały się kolejne pokolenia Świętych. Przykład ich życia stanowi drogowskaz, jak realizować naukę i wezwanie Jezusa. Film o bracie Albercie Chmielowskim może stanowić pomoc, obraz do wydobycia odpowiedzi na pytanie: dlaczego potrzebna jest ofiara z naszego życia? Co znaczy ofiarować siebie?
Przyjrzyjmy się przemianie Adama Chmielowskiego w Brata Alberta. Postać wiecznego buntownika, który chce dalej, szybciej i więcej. Młodzieńca z fantazją, wielką wrażliwością na sztukę i niebywałym talentem. Powstańca styczniowego z drewnianą nogą. Człowieka, który miał sławę i był rozpoznawalny. Jednak powoli przestaje fascynować go sztuka i hulanki. Bóg wzywa go, a on szuka właściwej drogi. Dokonuje się to wśród wewnętrznych zmagań, w samotności i w ciszy. Jego tragicznych losów dopełnia załamanie duchowe, wydalenie z zakonu jezuitów oraz zamknięcie w zakładzie dla umysłowo chorych. Wkrótce jednak powstaje, jak feniks z popiołów, powraca jako Brat Albert – przyszły święty. Wybrał on świadomie surowe życie ascetycznie. Z hulaki zmienił się w zakonnika wyrzekającego się wszelkiej własności i chwały, oszalały z miłości do drugiego człowieka poświęca się, by pomagać ubogim, by być najmniejszym z najmniejszych. ,,Rzucony na kolana przed majestatem Bożym, upadł na kolana przed majestatem człowieka i to najbiedniejszego, najbardziej upośledzonego, przed majestatem ostatniego nędzarza” (kard. K. Wojtyła). Wybrał taką drogę czynienia dobra. Odnalazł swoje miejsce w Kościele. W poszukiwaniu wolności i szczęścia – poświęcił wszystko, za cenę ofiary z samego siebie.
Jeżeli widzimy w sobie Chmielowskiego, to jest to dobra droga, żeby znaleźć w sobie Brata Alberta. Jednak wymaga to ofiarowania siebie czyli – dawania drugiemu tego, co chcielibyśmy zatrzymać dla siebie, to co w nas najbardziej wartościowe.
Nasze wspólnoty
Żyjemy w konkretnym miejscu, społeczności i parafii. Należymy do różnych wspólnot, razem z braćmi i siostrami w Chrystusie codziennie kształtujemy siebie i naszą duchowość.
Ile każdy z nas musi ofiarować, by zbudować wspólnotę? Nasze wspólnoty są silne naszą siłą, a niedomagają – w miejscach naszych słabości. Życie we wspólnocie wymaga od nas nieustannego ofiarowania się, żaden organizm nie przetrwa długo, jeśli będzie wewnętrznie podgryzany przez pasożyty. Wspólnota powinna być miejscem wymiany dobra, nie zaś żerowania na zaangażowaniu innych. Jeżeli myślisz, że wspólnota nic ci nie daje, to zastanów się, ile ty dajesz wspólnocie?
Ofiarowanie siebie wspólnocie to dokładanie naszej własnej „cegiełki” do wspólnej budowy. Nic ważnego nie przychodzi w życiu bez wysiłku. Podobnie jak nie da się zdobyć szczytu górskiego bez wspinaczki.
Budowanie wspólnoty stanowi swego rodzaju wspinaczkę ku Niebu. W gronie bliźnich, którzy idą w tym samym kierunku. Dobrze jest móc liczyć, że jeśli w pewnym momencie wspólnej wyprawy nastąpi kryzys – jeden z towarzyszy wyciągnie do mnie pomocną dłoń. A czy bracia i siostry ze wspólnoty, do której należę, mogą być spokojni, że i ja posłużę im pomocą w razie potrzeby?
Wspólnota stanowi również przestrzeń do wymiany swoich umiejętności i talentów. Każdy z nas jest niepowtarzalny… „nikt nie ma z nas tego, co mamy razem..” Zaangażowanie w działania wspólnoty wynika z odpowiedzialności. Jesteśmy odpowiedzialni za to, co jest dla nas ważne. Każdy trud, który podejmujemy zbliża nas do celu. Wspólne działania i wysiłki dają radość i motywują do podejmowania kolejnych wyzwań.
Postać Brata Alberta nie stanowi jednej recepty na życie dla wszystkich, dla każdego klucz jest inny. Ale obraz jego życia woła: nie bój się ofiarować siebie, swojego czasu, sił fizycznych i duchowych, zdrowia, talentów, środków materialnych, nie bój się iść drogą wyrzeczenia na rzecz wspólnoty. Niech Maryja uczy nas nieustannie ofiarować to co w nas najcenniejsze. Dopiero gdy zaprzemy się siebie ( por. Łk 9,23), umrzemy dla siebie zyskamy wspólnotę.
dr. Danuta Święcka