W dniach ukazania się tego numeru Martyrii dokładnie mija 40 rocznica pierwszej, historycznej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Bardzo często wracam myślami do wspomnień tej i kolejnych wizyt papieża w Polsce. Z pieczołowitością pielęgnuję w swojej pamięci wszystkie te niezwykłe chwile, które dane mi było przeżyć wraz z moimi Rodakami podczas ośmiu wizyt Ojca Świętego w Polsce – pielgrzymek, będącymi niezapomnianymi narodowymi rekolekcjami. Moje pokolenie jest świadomym świadkiem, uczestnikiem i mimowolnym współtwórcą tych wszystkich wielkich religijnych wydarzeń, doznań i uniesień, których przeżycie zawdzięcza pielgrzymkom papieskim do Polski. Dlatego uważam, że pokolenie JP2, do którego od 1978 roku sam się zaliczam, ma moralny obowiązek – wręcz historyczną misję, aby fenomen atmosfery tych pielgrzymek, ale przede wszystkim głębokich ewangelicznych i społecznych treści przekazanych nam przez papieża – Ojca Narodu, transferować, jako żywi ich świadkowie – kolejnym pokoleniom Polaków.
Po Polsce za Białym Pielgrzymem
Każda kolejna pielgrzymka papieska do Polski była przez Jego Rodaków spełnieniem marzeń długo wyczekiwanego spotkania z Ojcem, który powraca do rodzinnego domu swoich dzieci. Pamiętam z tamtych lat narastającą radość oczekiwania, atmosferę przygotowania duchowego na wielkie święto spotkania, porządkowanie w pośpiechu swoich spraw codziennych, aby wygospodarować i zorganizować czas na pielgrzymowanie z Janem Pawłem II przez Polskę. Najpierw wspólnie z Żoną i moimi przyjaciółmi, a później również z naszymi dziećmi pielgrzymowaliśmy za Ojcem Świętym po Polsce. Goniliśmy czas, pokonywaliśmy przestrzeń, aby wykorzystać każdą możliwość spotkania na pielgrzymim szlaku Jana Pawła II. To były niezwykłe dni, które uczyły nas życia w pokoju i miłości, pionizowały naszą egzystencję i wyznaczały nam nowe duchowe horyzonty. Nie mogę wyprzeć z mojej świadomości obrazów i atmosfery spotkań z papieżem. Cieszę się nimi do dzisiaj i nadal czerpię z nich niezwykłą siłę i mądrość przekazu papieskich homilii, które są busolą wyznaczającą bezpieczne wektory pątniczych szlaków mojego życia. Z dziesiątków homilii, które wysłuchałem na żywo, wryły się w moją pamięć papieskie słowa – drogowskazy, które są kamieniami milowymi w pielgrzymce mojego życia: „… każdy ma swoje Westerplatte… Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować….” (spotkanie z młodzieżą Westerplatte 12.06.1987r.). „.musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali…” ( do młodzieży, Jasna Góra 18.06.2983r) .Te, i wiele innych mądrych i pięknych pastoralnych przesłań winkrustowały się na zawsze w serce, duszę i pamięć, nadając mojemu istnieniu nowego sensu i wartości.
W ocenie ludzkich głów…
Wszystkie spotkania z Janem Pawłem II, a przede wszystkim celebrowane przez Niego Msze św. gromadziły setki tysięcy ludzi. Od wczesnych godzin porannych, bywało że nocnych, na miejsce celebry płynęły niekończące się rzesze pielgrzymów. Nigdy nie zapomnę tego widoku: pierwsze promienie wschodzącego słońca odsłaniają w krajobrazie łąk i pól unoszące się poranne mgły, a z tej magii mgieł wyłaniają się powoli nieskończone strumienie pątników, rozmodlonych i rozśpiewanych – z chorągwiami, krzyżami i transparentami, płynące tysiącami, setkami tysięcy na wyznaczone miejsce Eucharystii. Oczekiwanie na papieża trwało zawsze bardzo długo. Czas oczekiwania wypełniony był modlitwą. Wokół ołtarza gromadziły się nieprzebrane tłumy. Ocean ludzkich głów sięgał horyzontów. Atmosfera tych spotkań była bardzo podniosła. Wyczuwało się radość i niezwykłość chwili. Dźwięki pieśni religijnych przeplatanych modlitwami rozlewały się wśród tłumów i roznosiły się falami w tym niekończącym się morzu serc ludzkich. Ten socjologiczny fenomen w istocie rzeczy stanowił żywy, tętniący jednym krwiobiegiem rozmodlonych serc najczystszy rdzeń Kościoła Powszechnego. To były niezwykłe przeżycia. Temperatura emocji wzrastała wraz z przybliżającym się czasem spotkania… Nadlatujący helikopter z Ojcem Świętym powodował niezwykłe ożywienie, a przejazd papieża pośród tłumów wywoływał ogromy entuzjazm. Czuję do dziś na powłoce mojej skóry przepływający prąd emocji powodujący dreszcze, które – zawsze miałem takie wrażenie, rezonowały ze współobecnymi tłumami pątników…. Nigdy wcześniej, ani później nie odczuwałem tak głębokich przeżyć i uniesień, które wyraźnie współbrzmiały z innymi wiernymi i jednoczyły się w jeden wielki, pielgrzymkowy nurt Kościoła Bożego. Przeżywałem ten magnetyzm Ludu Bożego wielokrotnie. Tak było na Górze św. Anny ( 21.06.1983 r.), w Lubaczowie ( 02.06.1991),w Legnicy (02.06.1997r.).
Pielgrzymując po Polsce dzisiaj…
Jan Paweł II pozostawił nam po swoich pielgrzymkach do Ojczyzny nieocenione dziedzictwo nauki, myśli, ewangelicznych rozważań i społecznych napomnień. Przemierzając dziś pielgrzymkowe szlaki Polski wspominamy Jego obecność i wizyty odbyte praktycznie do każdej diecezji. Jako pilot pielgrzymek, opowiadam swoim pątnikom o tamtych niezwykłych, historycznych dniach. Wspólnie odczytujemy na nowo przesłania, które Ojciec Święty pozostawił nam w czasie tych niezapomnianych narodowych rekolekcji. Cieszymy się ziemskimi śladami pozostawionymi przez papieża w miejscach, w których przebywał. Górale podhalańscy mają swoją Cyrlę ( skąd błogosławił miastu i jego mieszkańcom), Ząb ( skąd najbliżej do Boga). Mają Sanktuarium na Krzeptówkach, pustelnię Brata Alberta, Kasprowy i Morskie Oko. My cieszymy się szlakami papieskimi w diecezji ełckiej. Kiedy odwiedzam z pielgrzymami Sanktuarium w Studzienicznej, Wigry, Augustów i Ełk odczuwam wzruszenie, jakie towarzyszy pielgrzymom nawiedzających te niezwykłe miejsca obecności papieża. Uwielbiam wypłynąć Trytonem na Wigry, zanucić Barkę, wtopić się w ciszę… zamknąć oczy i cieszyć się szczęściem Jana Pawła II, które zapewne towarzyszyło Mu tutaj podczas pamiętnej pielgrzymki…..