8 czerwca 1999 r. to dzień wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Ełku na Mazurach. Dwa dni wcześniej, przeżywałem swoją pierwszą rocznicę święceń kapłańskich. To nadzwyczajne spotkanie było cudownym prezentem na mój mały jubileusz. Tak się złożyło, że podczas modlitwy eucharystycznej stałem na wprost Ojca Świętego. Dzieliła nas odległość ok. 2 metrów. Zatem, kilkakrotnie nasz wzrok „się spotykał”. To był niesamowity dialog serc. Chociaż nie było słów, czułem ciepło tego spojrzenia i jego ważną treść, jakby wskazywał mi, w jaki sposób mam realizować powierzone mi kapłaństwo.
Dziś, z perspektywy czasu, kiedy został ogłoszony świętym, jestem pewien, że jest właściwym, nie tylko dla mnie, wzorem do naśladowania na drodze kapłaństwa.
Słowa z Ewangelii św. Łukasza, na które powołał się w głoszonej przez siebie homilii w Ełku: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę zatrzymać się w twoim domu (Łk 19, 5) odebrałem bardzo osobiście, jako wypowiedziane do mnie. Usłyszałem przynaglenie, aby zaprosić Jezusa do swojego kapłaństwa – to zadanie, postawiłem sobie jako stały program. Szczególnie, gdy papież zwrócił uwagę na słowo: dziś. Poczułem się zmotywowany, by spraw dotyczących Jezusa nie odkładać na potem, na jutro.
Kolejne słowa, które stały się dla mnie drogowskazem, Ojciec Święty wypowiedział w słowie na zakończenie Mszy św. Kiedy podkreślał, jak wiele zawdzięcza ziemi, na której leży nasza diecezja. Piękno naszej przyrody również i dla mnie jest bliskie, niejednokrotnie pomagało mi w realizacji celów duszpasterskich. A słowo coraggio (odwagi) wołane przez św. Jana Pawła II z ołtarza – „łodzi”, stało się motorem napędowym dla mojego działania.
Dziś, mogę z całą pewnością stwierdzić, że tamto spotkanie w dużym stopniu ukształtowało moje kapłaństwo. Na drodze duszpasterskiej było mi też dane posługiwać w parafii w Studzienicznej, gdzie w czasie wizyty papieskiej w diecezji ełckiej także był św. Jan Paweł II. Wówczas powiedział, że był tam wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i ostatni. Możliwość oprowadzania po sanktuarium pielgrzymów, czy turystów i mówienie o jego obecności przynosiło mi wiele satysfakcji i radości. Dzisiaj Ojciec Święty oręduje za nami.
ks. Zbigniew Chmielewski, Węgielsztyn