Strona główna II. Formacja SUMIENIA NASZ ŚWIĘTY Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

515
0

Ks. prałata Kazimierza Hamerszmita poznałam w 1959 roku, jako proboszcza parafii św. Piotra i Pawła w Suwałkach. Uczył mnie lekcji religii w Płocicznie, miałam wówczas 10 lat.

Cieszył się wielkim uznaniem wśród nauczycieli, mieszkańców i dzieci. W czasie przerwy bawił się z nami, śpiewając różne piosenki i uczył zabaw ze swoich lat szkolnych. Do szkoły, odległej o 10 km od parafii, przyjeżdżał na lekcje religii motorowerem, a w okresie zimy, kiedy nie było warunków, aby dojechać, szedł pieszo, podwożony przez miejscowych gospodarzy. Przychodził zmęczony, ale zawsze uśmiechnięty i pełen entuzjazmu, zawsze z cukierkami lub innymi łakociami, które dzielił między wszystkich. Interesował się rodzinami wielodzietnymi w mojej miejscowości i w różny sposób im pomagał. W parafii organizował zbiórkę ubrań i pieniędzy, które rozdawał ubogim. Do takich rodzin należała moja, licząca dziesięcioro rodzeństwa.

Do kościoła św. Piotra i Pawła, chodziłam często pieszo, ponieważ autobusy jeździły bardzo rzadko. Po Mszy świętej porannej ksiądz zabierał dzieci i dorosłych do swego domu i prosił gosposię, żeby zrobiła herbatę oraz kanapki z dobrą wędliną. Było nas zawsze 10 -15 osób. Dorosłym z biednych rodzin dawał pieniądze, mawiając, że to „na chlebek”. Byłam świadkiem, kiedy śp. ks. prałat mówił do swojej gospodyni, pożycz mi choć 100 złotych, bo już nic nie mam.

Kiedy uczyłam się w szkole średniej w Suwałkach i nie miałam, czym wracać do domu, ani pieniędzy na stancję, zaproponował, żebym zamieszkała w pokoju z gosposią. Mieszkałam tam rok. Widziałam wiele serdeczności do wszystkich ludzi, a szczególnie starszych i ubogich.

W święta roczne lub imieniny dostawał wiele korespondencji z podziękowaniami i wdzięcznością za dobroć, wtedy mawiał „będę to czytał i odpisywał chyba trzy miesiące”. Kiedy zmarła nam mama, ksiądz Kazimierz był już w innej parafii, ale za własne pieniądze przyjechał do Płociczna, aby poświęcić zwłoki i pochował za darmo. Był wielkim wsparciem w naszym bólu. A za trzy lata zginął tragicznie tata, którego również pochował bez żadnych opłat. Co miesiąc, póki było to konieczne, dawał pieniądze i wspierał w inny sposób. Oprócz tego przez dwa lata opłacał internat siostrze, która uczyła się poza Suwałkami, w innym przypadku musiałaby przerwać naukę. Mojemu rodzeństwu i mnie udzielał ślubu również bez żadnych opłat, mawiał „pieniądze wam się przydadzą”.

Dwa lata przed śmiercią ks. prałata, prosiłam, żeby pojechał do teścia z Panem Bogiem. Pomimo, że czuł się niezbyt dobrze, były wówczas zaspy na wsi, zgodził się pojechać i pojednać z Bogiem teścia, który nie był kilka lat u spowiedzi.

Można wiele pisać o Jego wielkim sercu, pokorze i miłosierdziu do osób ubogich i potrzebujących. Dla mnie był i będzie wzorem do naśladowania, a pamięć o nim pozostanie na zawsze. O tym wielkim kapłanie nie da się zapomnieć.

 

 

 

 

Henryka – Suwałki 1998

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here