W czasie, kiedy było bardzo dużo ludzi represjonowanych należących do Solidarności ś.p. ksiądz prałat Hamerszmit w kościele skierował do ludzi prośbę, aby „ci, którzy mają możliwość udzielenia wypoczynku letniego ludziom represjonowanym, zgłosili swoją chęć niesienia pomocy.”
Mieliśmy dom w Przerośli w pobliżu jezior i lasu, dlatego zgłosiłam telefonicznie, że jesteśmy gotowi przyjąć skierowane osoby na okres letnich miesięcy.
Śp. ks. prałat K. Hamerszmit osobiście przychodził do nazego domu w celu omówienia spraw. Skontaktował mnie z p. Aleksandrem Seredyńskim, który w imieniu księdza prałata pomagał ludziom przebywającym w naszym domu w Przerośli. Pomoc dotyczyła dostarczania żywności; ludzie ci nie mieli ani pracy, ani pieniędzy.
I tak 5 lat przez 3 miesiące w roku, rodziny kierowane przez Komitet Prymasowski dzięki poświęceniu się ś.p. księdza Hamerszmita miały możliwość spokojnego wypoczynku.
Do Przerośli kierowani byli ludzie z całej Polski, głównie byli to dziennikarze, pisarze, prawnicy, ale też zwykli ludzie. Ich nazwisk nie jestem w stanie wymienić, ponieważ skierowania niszczyłam.
Najbardziej zapamiętałam wdowę po górniku zabitym z kopalni „Wujek” z dwojgiem małych dzieci. Dzieci pierwszy raz w życiu miały możliwość odpoczynku nad jeziorem i w lesie, mały chłopiec – sierota, który bał się wszystkiego, opowiadał tak: „mój tata zginął za niewinność, a zabili go zomowcy”.
Pamiętam też pewną panią adwokat, od której odszedł mąż w czasie, gdy ona siedziała w więzieniu (za obronę ludzi represjonowanych). Miała dwoje małych dzieci i kiedy dostała skierowanie z Komitetu do Przerośli, poprosiła męża, żeby pojechał z nimi na wakacje. Ten wspólny pobyt w Przerośli przywrócił dzieciom ojca i męża dla tej pani, a ona sama, wyjeżdżając mówiła, że stał się cud.
Któregoś dnia w Przerośli była przeprowadzana rewizja, odbywały się aresztowania. Szukano drukarni, ulotek, ale kończyło się wszystko szczęśliwie. Zawsze była wyczuwana opieka Boska, a to za zasługą ś.p. księdza prałata Hamerszmita.
Ze ś.p. księdzem prałatem rozmawiało się szczerze, nie odczuwało się nigdy dystansu. Był bardzo czuły i bezpośredni. Zawsze starał się wytłumaczyć, odpowiedzieć na wszystkie pytania, pocieszał.
Kiedy modliłam się przy katafalku śp. księdza prałata Hamerszmita, miałam uczucie, że nie modlę się za Księdza, a do Księdza, a On mnie słucha.
Irena, Suwałki 1996