Tym razem, chciałabym zachęcić do refleksji nad ciekawą historią o mnichu i wędrowcach. Pewnego dnia człowiek podróżujący z jednej wioski do drugiej spotkał po drodze mnicha, pracującego w polu. Podróżny ukłonił się i zagadnął: Jeśli nie masz nic przeciwko temu, chciałbym ci zadać pytanie. Opuściłem właśnie wioskę w górach i idę do wioski w dolinie, by tam zamieszkać, ale zastanawiam się, jak tam jest?- Opowiedz mi, jak ci się mieszkało w górach? – poprosił mnich. – Och, tam było okropnie. Ludzie byli niechętni podróżnym, z nikim nie można było normalnie porozmawiać. Starsi moralizowali, młodzi unikali rozmów, dzieciaki robiły głupie dowcipy… Powiedz mi, czego mogę się spodziewać po ludziach z doliny?- dopytywał podróżny. Na co mnich odparł: – Bardzo mi przykro, lecz jestem przekonany, że w dolinie doświadczysz tego samego, co w górach. Podróżny zwiesił głowę w desperacji i powlókł się dalej. Kilka miesięcy później inny podróżny wędrował z wioski w górach ku wiosce w dolinie. Także napotkał mnicha i spytał o to samo. Mnich zadał również jemu to samo pytanie, co pierwszemu wędrowcowi. – A jak tam było? W odpowiedzi usłyszał: Ach, wspaniale. Czułem się częścią wielkiej rodziny. Starsi z chęcią służyli radą, dzieci śmiały się i żartowały ze mną, ludzie byli otwarci i hojni. Smutno mi opuszczać to miejsce, będę je zawsze z radością wspominać. No, powiedz mi ojcze, jak jest w dolinie? Na co mnich odpowiedział: – Jestem przekonany, że w dolinie doświadczysz tego samego, co w górach. Ucieszony podróżny powędrował dalej.
Dobre nastawienie
Interpretacja tej historii może być dla każdego z nas inna. Do mnie dotarło, jak ważne jest moje nastawienie do przeżywanych sytuacji. Bogactwo naszych doświadczeń w dużej mierze oparte jest na nastawieniu. Pewnie, że łatwiej jest, kiedy jestem przekonana, że otaczają mnie ludzie życzliwi, pragnący mojego dobra. Jednak, kiedy dopuszczam podejrzenie, że w jakimś środowisku są osoby dla mnie niechętne, we wszystkim będę doszukiwała się potwierdzenia na swoje odczucia. W taki sposób można się tylko unieszczęśliwić. W środowisku wzajemnej akceptacji i zrozumienia łatwiej jest zdobyć się na przebaczenie sytuacji, w której ktoś mnie skrzywdził, ale też łatwiej jest dostrzec dobro tam, gdzie ono rzeczywiście jest, bez podejrzeń o obłudę.
Perspektywa nowego
I z tej perspektywy, nadchodząca wiosna przyszła do mnie z nowymi pokładami sił, chęci i energii. Zmiana nastawienia do różnych sytuacji, w skrócie mówiąc – do życia, pozwoliła na nowe porządki także duchowe. Postawiłam sobie nowe pytanie: Co ja mogę zrobić więcej od tego niż muszę? Do tej pory, byłam dumna z tego, że radziłam sobie ze swoimi obowiązkami. Jednak dobre rekolekcje pokazały, że to, co wykonuję dobrze, z moich codziennych obowiązków, wcale nie przynosi mi dodatniego bilansu. To dopiero jest wyjście na zero. Zanim odpowiem na to pytanie, pozwolę mu popracować we mnie.
Na zmiany zawsze jest czas zwłaszcza, gdy są to zmiany na lepsze. Czasem może potrzeba nawet „zejść z góry”, zmienić punkt patrzenia, aby coś w sobie nowego odkryć. Aby też dać miejsce nowym perspektywom.