Co robić w sytuacji, gdy małżonkowie nie mogą żyć ze sobą w zgodzie? Wolno im, bądź nie wolno myśleć o rozwodzie, gdy mają małe dzieci? Czyż pozostanie ich razem, mimo wszystko, nie byłoby najlepszym rozwiązaniem? Czy, jeśli nie ze względu na nich samych, to ze względu na potomstwo, nie powinni przepracowywać swoich trudności, mieszkając dalej wspólnie pod jednym dachem?
Każdy szanujący się psycholog, odpowiedź na te pytania, zacznie od stwierdzenia: To zależy. Bo nawet jeśli jesteśmy pełni ideałów, to musimy przyznać, że zdarzają się sytuacje, w których separacja lub rozwód rodziców są konieczne. Bywa tak np. w przypadku rodzin doświadczających przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnej, skutków uzależnienia, czy innych form patologizacji relacji. Gdy jedno z małżonków jest sprawcą, to drugie zazwyczaj funkcjonuje w roli ofiary lub w postawie współuzależnienia. Bardzo trudno wtedy o jakiekolwiek ingerencje naprawcze związku czy ochronę dzieci. Na dodatek konsekwencje prawne małżeństwa uniemożliwiają nieraz korzystanie z różnych form pomocowych czy odgrodzenia ofiar od osób znęcających się. Wtedy nawet katolicki ksiądz, czy chrześcijański psycholog zaleci separację lub rozwód. (Oczywiście, z jednoczesnym uświadomieniem, że oznacza to niemożność ponownego wiązania się, dopóki sąd biskupi nie stwierdzi o nieważności zawartego wcześniej małżeństwa.)
Cierpienie dzieci
To oczywiste, że dla dzieci najlepiej jest, gdy wzrastają w rodzinie pełnej i o zdrowych więziach. Każdy stały brak jednego z rodziców jest raną. Rozwód zaś niesie za sobą kolosalne konsekwencje dla psychiki i rozwoju dziecka, co udowadnia prof. Judith Wallerstein, prowadząca badania naukowe nad rozwodami.
Czasem, na przykład jest tak, że dziecko bierze na siebie winę za rozejście się rodziców, mimo że to nielogiczne. Ale psychika dzieci, które przecież nie mają wystarczającego aparatu pojęciowego, próbuje sobie wytłumaczyć nagłe zniknięcie mamy lub taty. A tęsknota przeplatana lękiem o odrzucenie tworzy w nich fałszywe przekonanie, że to np. dlatego rodzice się rozwiedli, że były niegrzeczne lub że źle się uczyły albo że w przeddzień procesu sądowego zbiły szklankę czy popchnęły młodsze rodzeństwo… Potem, żeby sobie kompensować poczucie winy, wchodzą w różnego rodzaju mechanizmy obronne, utrudniające im prawidłowe funkcjonowanie społeczne. Na dodatek patchworkowe rodziny, w których przychodzi im żyć po tym, jak ich rodzice wchodzą w nowe związki, z których rodzą się kolejne dzieci, wymagają od nich niezłej akrobatyki relacyjnej. To wszystko sprawia, że potrzebują często wsparcia specjalistów na drodze swojego rozwoju, a jako dorosłe stają się pacjentami gabinetów psychologiczno-terapeutycznych.
Kwestia terapii
Niektóre osoby, podejmując terapię w wieku dorosłym, odkrywają, że największy żal mają do matek, że nie rozwiodły się z pijącymi i bijącymi ojcami. Ich dzieciństwo było koszmarem, a konsekwencje psychiczne skutkowały nieumiejętnością tworzenia zdrowych związków małżeńskich. Z drugiej strony, bywają klienci psychoterapeutów, których rodzice rozwiedli się w ich wczesnym wieku, żyjący w przekonaniu, że skoro tak, to oni również z pewnością nie będą umieli być wierni do śmierci drugiej osobie. Jakby nie patrzeć – i tak źle i tak niedobrze.
Bywają też optymistyczne sytuacje. Często bowiem do gabinetu terapeutycznego przychodzi najpierw jedna ze stron małżeństwa w kryzysie, która to na dzień dobry oświadcza, że myśli o rozwodzie, bo nie może wytrzymać ze swoją drugą połówką. Na dodatek to tylko jej zależy, by coś z tym zrobić. Jednak po kilku miesiącach pracy z psychologiem – wzrasta samoświadomość i perspektywa patrzenia na problem poszerza się. Nierzadko, gdzieś po drodze zachęcona wprowadzonymi w życie zmianami dołącza do terapii drugie z małżonków. Można mówić wtedy o zwycięstwie tych dwojga, którzy pomimo trudności, postanowili powalczyć o stworzoną przez siebie rodzinę.
Szukając rozwiązania
Wśród miejsc duchowego wsparcia dla osób przeżywających trudności relacyjne w swoich związkach można polecić: Spotkania Małżeńskie (www.spotkaniamalzenskie.pl), Wspólnotę Sychar (www. sychar.org), Strumienie Życia (www.strumieniezycia.pl). Oczywiście, sam udział w prowadzonych przez nie rekolekcjach uzdrowienia nie wystarczy. Proces naprawy relacji małżeńskich jest długotrwały i pracochłonny. Jednak programy proponowane przez wyżej wymienione wspólnoty bywają pomocne w rozpoczęciu pracy nad sobą. Bywają też miejscem uświadomienia sobie potrzeby podjęcia terapii osobistej i małżeńskiej, co skutkuje nieraz nie tylko uniknięciem rozpadu rodziny ale i znaczną poprawą jej funkcjonowania.
Joanna Kalisty