Wiele we mnie, ale nie tylko we mnie, emocji po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Te wszystkie wydarzenia, które mają miejsce, są jedyne w swoim rodzaju i ciężko je opisać. Jestem kobietą, żoną, mamą i córką Boga. Nie jestem autorytetem, ale chciałabym się wypowiedzieć, bo czuję, że za wiele we mnie emocji. Jestem człowiekiem, dla którego pisanie to pasja, ale też sposób na poukładanie sobie myśli w głowie.
Po napisaniu tekstu, piszę dopiero ten akapit i mam mieszane uczucia. Czy dobrze robię i czy mam prawo mówić o tym… Chcę tylko dodać jedną rzecz. Jeśli potrzebujesz pomocy, możesz skontaktować się ze mną. Pomogę ci tak jak umiem. Bez oceniania.
A jak aborcja
Stanowisko w sprawie aborcji w Kościele Katolickim jest dla wierzącego i praktykującego jasne. I bez żadnych ALE. Aborcja jest grzechem. Jest zabójstwem nienarodzonego dziecka. Najbardziej bezbronnego i najmniejszego daru Bożego. Kiedy odpowiadamy twierdząco przed Bogiem w trakcie ceremonii zaślubin, że przyjmiemy potomstwo z miłością i wychowamy je w wierze katolickiej, to nie rzucamy słów na wiatr. Tylko się tego trzymamy. Bo przysięgamy jako ludzie dorośli, świadomi swoich obowiązków i tego co mówimy. Nie bez kozery, mamy nauki przedmałżeńskie i spisywany jest protokół przed ślubem – ksiądz zadaje nam pytania a my zobowiązani jesteśmy odpowiadać szczerze i zgodnie z prawdą.
Wiele ludzi próbuje obarczyć winą Kościół. I naśmiewa się z tego, co nam nakazuje. Ale Kościół to my. Kościół to nie tylko budynek i księża w nim pracujący, ale też wierni. Bez wiernych nie ma Kościoła. Dlatego nie wiem po co Ci, którzy ogłaszają się ludźmi wierzącymi i praktykującymi, plują jadem, po co to robią? I jak widzą siebie w tym miejscu? Kim się w nim czują? Bo albo jestem katolikiem i dla mnie jest czarne i białe, co mogę a co nie. Albo nie jestem katolikiem, dokonuję apostazji i jest mi to obojętne, co nauka Kościoła mówi.
B jak bohaterstwo
Znamy wielu historycznych bohaterów. Nie brakuje ich również dziś – cichych w dniu codziennym. Chociażby rodziców dzieci ciężko chorych, które nie chodzą, nie mówią – są jak roślinki. Są też bohaterowie, którzy pożegnali właśnie swoje nienarodzone/ narodzone dziecko, bo urodziło się z wadą genetyczną lub brakiem mózgu. Dla mnie jako kobiety, matki, ciężko jest nawet myśleć o tym, jak czuje się kobieta, która jest w ciąży i wie, że jej dziecko albo doczeka porodu, albo umrze w jej łonie. Zamiast wybierać łóżeczko, wózek i ubranka – dokonuje wyboru trumny i ubranek do pogrzebu. Która zastanawia się czy chociażby przez chwilę będzie jej dane zobaczyć maleństwo, które nosi w sobie. To musi być okropny, nie do opisania ból wewnętrzny, egzystencjonalny i moralny. Żaden człowiek o zdrowych zmysłach sam tego nie przeskoczy. Będzie potrzebna góra wsparcia bliskich, kierownika duchowego, psychologa i pomoc innych instytucji. Jedynie kobieta nosząca w sobie to życie i jej mąż są świadomi tego, jak wielki to ból. Nikt inny kto tego nie przeżył, nie zrozumie. I nikt nie ma prawa tym ludziom narzucać swojego zdania i tego, co mają zrobić, jak przeżyć i co czuć. Bo to zwykłe bestialstwo i totalnie nieempatyczne zachowanie.
C jak człowieczeństwo
Odkąd wybuchła cała ta fala protestów i strajków, w mediach, w social mediach, w rozmowach ludzi doszło do rozłamu. Po raz kolejny nasze społeczeństwo zostało podzielone na dwoje. Nie w wyborach. Nie w tym co czujemy. Ale w tym jak się zachowujemy wobec drugiego człowieka. Pro life`rzy to dziś „banda moherów zmanipulowanych przez czarnych” (w delikatny sposób mówiąc), aborcjoniści to „kretyni, którzy robią z siebie pośmiewisko na ulicach” a to dziecko, które Bogu ducha winne, chce być z mamą i w niej się rozwijać to „muminek” według Kai Godek i „zlepek komórek, który nic nie czuje”. Jak??!! Jak mamy żyć ze sobą, kiedy rzucamy do siebie takie słowa?! Gdzie jest miłość, o której Jezus mówił przez swoje życie i nawet nam ją pokazał?! Do czego zmierzamy?
Jako Katolicy nie z nazwy, ale przede wszystkim uczniowie Jezusa, powinniśmy „wyjść do protestujących z kubkiem herbaty” (do tego namawiał nas ostatnio ojciec Adam Szustak w swoim blogu) a dla kobiet cierpiących zaproponować pomoc w ciągu dnia w postaci rozmowy, kubka kawy, zrobienia zakupów, obecności, a jeśli nie mamy takiej możliwości pomóc, w przekazaniu miejsc, do których mogą napisać i zgłosić się. Poniżej w tabelce podane są miejsca, które oferują wsparcie. Zebrała je Karolina Guzik- bloggerka i dziennikarka.