Warto czasem odpuścić perfekcyjne przygotowanie świąt na rzecz czasu spędzonego z najbliższymi. O istocie Świąt Bożego Narodzenia i dobrym przygotowaniu się do nich rozmawiamy z ks. dr Radosławem Rybarskim, asystentem w instytucie psychologii w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. Jana Pawła II.
W domach trwają przedświąteczne porządki. Czy w tym zawirowanym świecie, czas nieraz tylko kilkudniowych rekolekcji w parafii czy choćby on-line to mało, czy dużo na uporządkowanie własnej duszy?
Czas na uporządkowanie duszy to tak naprawdę zadanie na każdy dzień, zadanie formacji stałej, rozwoju duchowego, rozwoju ludzkiego – Chrystus mówi po prostu – czuwajcie, nie mówi o jakimś szczególnym czasie, w którym to jesteśmy do tego wezwani, ale jest to odwołanie do codzienności bo – nie wiecie, kiedy Pan przyjdzie. Człowiek czuwający to człowiek świadomy obowiązku porządkowania duszy, czyli przyglądaniu się swoim relacjom z Bogiem, z innymi. Rekolekcje są szczególnym czasem jeszcze bardziej intensywnego porządkowania duszy. Jeżeli w czasie rekolekcji, poza uczestnictwem we mszy, wysłuchaniem konferencji rekolekcyjnej, znajdę czas na dłuższą modlitwę, adorację Najświętszego Sakramentu, lekturę i medytację Pisma Świętego, to te dni są wystarczającym czasem, czasem odnowy.
Adwentowy czas łaski jest dla nas niewątpliwie czasem refleksji…
„Pan jest cierpliwy w stosunku do was” – to słowa zaczerpnięte z II czytania z II niedzieli Adwentu. Warto rozważać prawdę o tym, jaki jest Bóg, jak działa, jak na nas patrzy. Jego cierpliwość, wrażliwość, czułość, która wyraża się w dziele pochylenia nad człowiekiem w tajemnicy wcielenia nawraca, daje nadzieję, jest źródłem radości. Tyle razy upadaliśmy, tyle razy powracaliśmy do Niego, a On nie przestaje być cierpliwy dla nas.
Czy w czasie Adwentu można zajrzeć w każdy kąt swojego własnego „ja” i zobaczyć, co się w nim znajduje? Pogłębić swoją relację z Bogiem?
Powiedziałbym, że nie można, ale trzeba. Zajrzeć w kąt własnego „ja” rozumiem jako poznawanie prawdy o Bogu, sobie, prawdy o tym, jaki jestem w relacji z innymi. To jest czas, w którym muszę zweryfikować również moją dojrzałość osobowościową. Muszę sobie odpowiedzieć na proste pytanie, jakim jestem człowiekiem? Nie ma dojrzałej religijności bez dojrzałej osobowości. Człowiek niedojrzały osobowościowo będzie wykrzywiał swoją pobożność, swoją relację z Bogiem, będzie się okłamywał, usprawiedliwiał albo poniżał, przejawiał niezdrowe skrajne zachowania, pielęgnował fałszywe przekonania. Będzie daleki od prawdy. Taki człowiek nie podejmie pracy nad sobą. Im bliżej światła, tym bardziej dostrzeżemy to wszystko, co wymaga w nas uporządkowania. To jest czas rekolekcji.
Co powiedzieć tym, którzy twierdzą, że ten czas to tylko taka pobożna albo intelektualna gadanina?
Sytuacja trudna, bo wyobrażam sobie tych, którzy tak mówią jako ludzi, którzy zrobią wszystko, żeby w sferze religijnej nic nie robić, nie zaryzykować, nie rozwijać się. Nie chcą zmienić swojego nastawienia, obojętnej postawy wobec spraw związanych ze sferą religijną, podają swoją motywację do podjętych decyzji, zachowań – usprawiedliwiają się. Stąd używają słów takich, bądź podobnych do tych, aby dyskredytować aktywność religijną np. stwierdzeniem o niepotrzebnej gadaninie. Potrafimy wykształcić takie strategie, które w sposób bardzo „twórczy” będą zakłamywały i usprawiedliwiały naszą bylejakość w różnych sferach funkcjonowania. Sfera religijna jest szczególnie podatna na spłycenia, kłamstwa, tworzenia ją na „swój obraz i podobieństwo”, a to jest postawa daleka od potrzebnego obiektywizmu.
Jak można zachęcić ludzi, szczególnie młodych, do przyjścia, powrotu do Kościoła, aby mogli na nowo zakochać się w Chrystusie?
Trzeba zrobić wszystko, żeby wiedzieli, że Kościół to sprawa Boża, że to nie jest tylko to, co się widzi, tylko instytucja, tylko że jest rzeczywistą i realną Oblubienicą Jezusa. Acha, ale w pytaniu jest przecież słowo „jak”. To trudne, jedno z głównych i palących zadań, jakie stoi przed współczesnym Kościołem. Nie ma rozwiązania prostego, nie wiem. Jedyne co przychodzi mi na myśl i staje się też dla mnie wyrzutem to to, że mamy być bardzo czytelnym znakiem naszej miłości do Kościoła. Jeżeli chcemy go naprawiać, to musimy zacząć od siebie. Musimy być mocno przekonani, że w Kościele działa Jezus, że to Jego sprawa i dzieło.
Czego dowiadujemy się o byciu chrześcijaninem z tajemnicy Bożego Narodzenia?
Wszystkiego czego nam do życia najbardziej jest potrzebne – Boga, a ten Bóg jest w tajemnicy narodzin swojego Syna Bogiem takim bliskim. Jeżeli zdam sobie z tego sprawę, że On jest taki bliski, taki czuły, cierpliwy, troszczący się, to w obliczu tego faktu nie mogę się nie zmieniać. Na miłość odpowiada się miłością.
W czasach wielkiego kryzysu rodziny, rosnącej liczby rozwodów i rozbitych małżeństw, Boże Narodzenie w prosty sposób przypomina, czym jest rodzina. Jak powinien wyglądać ten czas? Co tak naprawdę jest najważniejsze w świętach?
Łatwo w tym momencie o takie górnolotne słowa, które wskazują na rzeczywistość, którą trudno uchwycić, taką wyidealizowaną, trudną do zrealizowania. Można również łatwo zacząć powtarzać slogany o jakiejś tam magii świąt. Potrzebujemy konkretnych obrazów i wskazań. Warto pomyśleć o tym, co musieli zobaczyć, czego musieli doświadczyć pasterze, kiedy dotarli do Betlejem i zobaczyli Maryję, Józefa i Jezusa. Taki obraz niech nas przekonuje o tym, co powinno być najważniejsze. Każdy inaczej będzie odbierał tę scenę, każdy zwróci uwagę na inny szczegół tej sceny, coś w tej scenie stanie się może i wyrzutem. Dla jednych Jezus w centrum, dla innego harmonia i spokój, jakie tam panowały, dla jeszcze innych spełnienie św. Rodziny pomimo niedostatków, jeszcze dla innych odpowiedzialność i męstwo św. Józefa. Takie powinny być święta, abyśmy po nich czuli się bardziej podobni do św. Rodziny, choćby ceną miało być uświadomienie sobie najtrudniejszej prawdy o nas samych.
Swego czasu duża sieć meblowa, działająca także w Polsce, w swoim katalogu ozdób świątecznych zmieniła określenie „Boże Narodzenie” na „zimowa impreza”. W jaki sposób chrześcijanie mogą bronić religijnego charakteru świąt Bożego Narodzenia?
Przychodzi mi na myśl taka bardziej zmożona aktywność katolików w przestrzeni internetu i publikowanie tam ciekawych obrazków, różnych tekstów traktujących i przypominających o tym co w tym czasie jest najbardziej istotne. Furorę w tym okresie robi często publikowany obrazek przedstawiający Nowonarodzonego oraz napis, że nie wypada obchodzić urodzin, nie wspominając Jubilata czyli Kogoś, Kto dał wszystkiemu początek i bez Niego to świętowanie nie ma sensu.
Gdyby miał Ksiądz wrócić pamięcią do czasów dzieciństwa, z czym kojarzą się Księdzu Święta Bożego Narodzenia?
Rodzina, rodzina i jeszcze raz rodzina, przy stole gromadziliśmy się liczniej niż teraz. Część ważnych dla mnie osób, mam tu na myśli dziadków, już umarła, część rozjechała się po świecie. Taki beztroski czas. Skłamałbym, gdybym napisał, że nie oczekiwało się na prezenty również. Wspomnieniami wraca się do tamtego czasu.
Na koniec, jakie życzenia chciałby Ksiądz przekazać naszym czytelnikom?
W tych bardzo dziwnych czasach, kiedy jesteśmy jeszcze bardziej niepewni o jutro, jeszcze bardziej zalęknieni, życzę świadomości obecności Tego, który przychodzi, aby stoczyć walkę z tym co najgorsze i tę walkę wygra. Życzę wszystkim po prostu Bożego Narodzenia w naszym życiu.
Dziękuję za rozmowę
rozmawiała Renata Różańska