Strona główna III. Formacja UMYSŁU Z HISTORYCZNEJ TEKI Działdowo w szponach Selbstschutzu, SS i NKWD

Działdowo w szponach Selbstschutzu, SS i NKWD

715
0

Działdowo to niewielkie miasteczko leżące na pograniczu Pomorza, Mazowsza i Mazur. Po I wojnie światowej przyznano je Polsce. W okresie dwudziestolecia próbowano zrealizować tu tzw. działdowski eksperyment, który miał na celu pozyskanie miejscowych Mazurów dla II Rzeczypospolitej. Jednak wielu „tutejszych” poczuło się Niemcami. Jako tzw. optanci wyjechali do Prus Wschodnich, ale sporo na ziemi działdowskiej pozostało osób, które kultywowały swe niemieckie sympatie.

Po Wrześniu`39

Ta skomplikowana mozaika narodowościowa dała o sobie znać po napaści III Rzeszy Niemieckiej na Polskę. Już 2 września 1939 r. Wehrmacht wkroczył do Działdowa. Miejscowi sympatycy Adolfa Hitlera błyskawicznie zorganizowali paramilitarną formację Selbstschutz. W okazałej „willi Jana Wyrwicza” zorganizowali areszt dla swych polskich sąsiadów. Aresztowali tych, którzy w dwudziestoleciu dali się poznać jako polscy patrioci. Dzień i noc ze środka budynku dobiegały jęki torturowanych. Oblicza się, że tysiące ludzi przewinęło się przez ten ponury obiekt i działdowskie więzienie między wrześniem a grudniem 1939 r. Nie potrafimy precyzyjnie obliczyć ofiar śmiertelnych zamordowanych w piwnicach i na podwórzu.

Obóz jeniecki

W wyniku kampanii wrześniowej w ręce niemieckie wpadły tysiące polskich żołnierzy. Dla nich stworzono sieć obozów przejściowych, w których selekcjonowano do zwolnienia lub dalszej niewoli. Jeden z takich dulagów, kierowany przez Hansa Krause zorganizowano w starych koszarach, które w okresie międzywojennym użytkował 32 pp Wojska Polskiego. Wkrótce po opróżnieniu koszar z polskich jeńców, władzę nad nimi przejął miejscowy Selbstschutz a potem SS.

Utajony ośrodek zagłady

Do Działdowa, teraz nazwanego Soldau, trafiali Polacy z Pomorza i północnego Mazowsza. Gdy wypędzano ich z własnych gospodarstw, w Działdowie oczekiwali na transport do Generalnego Gubernatorstwa. Gdy aresztowano – za nielegalny handel, nieposłuszeństwo wobec „rasy panów” czy np. podejrzenie o współpracę z konspiracją – tu mieli oczekiwać na wyrok, czasem skazujący na karę śmierci, czasem – na obóz koncentracyjny. Funkcjonował tu również obóz pracy. Praca w systemie totalitarnej III Rzeszy była bardzo „praktycznym” sposobem mordowania ludzi przy maksymalizacji zysków z darmowej, choć wycieńczonej siły roboczej. Z iście niemiecką przewrotnością nazwano to miejsce „wychowawczym obozem pracy”, przy czym narzędziami „wychowania” był kij, kły szczutych psów, głodowe racje żywnościowe a często także karabiny niemieckiego komanda śmierci… Oblicza się, że przez niemiecki obóz przewinęło się około 30 tysięcy polskich obywateli. W tysiącach należy liczyć ofiary śmiertelne, zamordowane, rozstrzelane i zmarłe z wycieńczenia bądź chorób.

Kaźń duchowieństwa

Do obozu trafiali też przedstawiciele polskiej inteligencji, księża, polscy Żydzi. Również tacy „przestępcy” poddawani byli szykanom, które prowadziły do śmierci. W ten sposób znęcano się nad duchownymi, osadzonymi w tym miejscu kaźni. Jednym z pierwszych był działdowski proboszcz ks. dr Jan Łubieński. W kwietniu 1941r. zostało tu przywiezionych 36 zakonnic ze zgromadzenia Klarysek w Przasnyszu. Jedną z nich zamordowano. Zginęło około 50. księży. Tragiczny los nie ominął nawet płockich biskupów. Abp Antoni Julian Nowowiejski został zamordowany prawdopodobnie 28 maja 1941r. Razem z nim do Działdowa trafił biskup pomocniczy Leon Wetmański. Być może tylko o kilka tygodni przeżył abp. Nowowiejskiego…

Obóz NKWD

18 stycznia 1945 r. do Działdowa wkroczyła Armia Czerwona. Niegdyś ten moment nazywano „wyzwoleniem”, ale jego prawdziwe oblicze odsłaniają kolejne miesiące historii obozu działdowskiego. Tym razem nadzór nad nim przejęło sowieckie NKWD. Nie wiemy, ilu mieszkańców Pomorza, Warmii i Mazur oraz północnego Mazowsza zostało tu spędzonych pod zarzutem podpisania Volkslisty, współpracy z nazistami czy… przynależności do Armii Krajowej! Według szacunków między lutym a kwietniem 1945 r. wywieziono stąd koleją do ZSRS ponad 15.000 ludzi w dziesięciu eszelonach. Wiemy jednak, że obóz istniał dłużej, a transporty były ekspediowane do sowieckich obozów pracy nie tylko po specjalnie ułożonych szerokich torach, ale także pieszo i na samochodach. Część z deportowanych już nigdy nie ujrzała swojej ojczystej ziemi.

Waldemar Brenda

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here