Strona główna I. Formacja SERCA ZAMYŚLENIA Jaką jesteś historią…

Jaką jesteś historią…

447
0

Kiedy mijają pierwsze tygodnie nowego roku, komuś może wydawać się śmieszne, że zachęcam do refleksji nad tym, jaką jesteś historią czy książką. Ludzie w pociągu, w kinie, w sklepach, na ulicach… można powiedzieć, że tworzą, niczym nie wyróżniający się tłum, a jednak każdy niesie ze sobą własną, wyjątkową historię. To właśnie nasze opowieści sprawiają, że odróżniamy się od innych. Z czasem odkrywamy, że każde wydarzenie w naszym życiu jest po coś, że wszystko ma sens. Chociaż często bywa, że na początku nie wiemy jaki, trudno nam cokolwiek sensownego dostrzec.

„Złoty chłopiec”

Kiedyś, wydawało mi się, że w najmniej odpowiednim momencie swego życia straciłam pracę. Już wtedy uczyłam się szukać w codziennych wydarzeniach woli Boga, żeby mieć też taką gotowość na przyjmowanie Bożej woli. Nie było i nadal nie jest to łatwe… Dane było mi już wówczas zauważyć, że w tygodniach mojego „bezrobocia”, mogłam nieść pomoc choremu kuzynowi czy wziąć udział w wydarzeniach, jakie miały niesamowite konsekwencje w moim dalszym życiu. Pewnego dnia wracałam do domu inną, niż zwykle, drogą i wtedy spotkałam człowieka, któremu miałam okazję pomóc. Niestety, potrzebna była też interwencja pogotowia. Kiedy czekaliśmy na przyjazd karetki, człowiek ten opowiedział mi swoją historię. Miałam przed sobą „marność ludzką”, a on, w swoich „złotych latach” zapisał się w historii jako polski mistrz olimpijski. Jak sam powiedział: „miałem wszystko, a zarazem nic nie miałem. Dzisiaj w tej swojej bezdomności jestem bardziej człowiekiem, niż wtedy, gdy najwyższe władze w kraju nazywały mnie „złotym chłopcem”… To krótkie spotkanie okazało się dla mnie bardzo cenną lekcją.

Gdy nic nie pasuje

Mój ulubiony kaznodzieja, śp. ks. Pawlukiewicz w jednym z przykładów mówił: „Nasze życie jest filmem, na który spóźniliśmy się jakieś dwadzieścia minut. To straszna męka oglądać film, nie znając początku… Kiedy z wypiekami na twarzy czytamy wyjątkowo wciągającą książkę i nagle okazuje się, że brakuje w niej szesnastu stron, też czujemy się zagubieni. Próbujemy czytać dalej, ale jakoś czujemy, że na tych szesnastu stronach mogło wydarzyć się coś wyjątkowo ważnego. Czy tobie przypadkiem nie wydaje się, że życie twojej rodziny jest książką, w której brakuje dwudziestu stron?  Dlaczego ten ojciec ciągle warczy na mamę? Dlaczego mama bez przerwy się ciebie czepia? Dlaczego twoja siostra ma stale do ciebie pretensję? Czegoś ci tu brakuje w tej historii. Czy jak patrzymy na nasze życie, nie odnosimy wrażenia, że w ogóle nie wiadomo, o co w nim chodzi? Jest jeden sposób, żeby wejść w inną opowieść, która wszystko wyjaśni, ale trzeba się na nią otworzyć. Zrezygnować z patrzenia na wszystko wyłącznie przez pryzmat siebie i posłuchać innych…”

Każda historia ma swój początek

Pomagałam przyjaciółce w porządkowaniu tzw. „staroci”. Przeprowadzała się do „wielkiego miasta”. Jak to przy przeprowadzkach często bywa, wiele rzeczy raptem wydaje się niepotrzebnych. W trakcie pakowania przyjaciółka opowiadała, jak wiele dziwnych sytuacji przeplata się w jej życiu. Swoją opowieść zakończyła stwierdzeniem, że tak naprawdę nic nie osiągnęła i w zasadzie to jej życie jest marne, nawet rodziców nie potrafiła zadowolić swoimi wyborami. Dlatego zdecydowała się na tak radykalną zmianę, jaką ma być nowy kontrakt w firmie i nowe życie. Swoją historię próbowała zrozumieć, a nie znajdując odpowiedzi, popędziła do przodu z hasłem: „jakoś to będzie”. Wśród jej szpargałów znalazłam stary list. Zaintrygował mnie, więc spytałam, czy wie, co to jest. W odpowiedzi usłyszałam, że to nic takiego. Dostała ten list od swojej mamy, przed laty, w dniu swojej osiemnastki, ale nie zamierza go czytać, bo jak mówi: czasem lepiej nie wiedzieć zbyt wiele… Przypomniałam sobie, że też mam takie listy, które pisałam, oczekując narodzin swoich dzieci. Taki ich początek. Zachęcam przyjaciółkę, aby zdobyła się na odwagę i przeczytała go. Może to początek jej historii…

Jak pasujące do siebie puzzle

Nasze życie nabiera zupełnie innego sensu, kiedy spojrzymy na nie przez pryzmat Pisma Świętego. Nieraz podczas czytania jakiegoś fragmentu przychodzi myśl, że teraz to wszystko jasne. Słowo Boże staje się tym brakującym „fragmentem filmu naszego życia”, tym puzzlem dzięki któremu obrazek jest dokończony. A nawet więcej, bo Biblia – to opowieść, w której odnajdujemy historię naszego życia. Niech Słowo Boże żyje w nas…

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here