Strona główna III. Formacja UMYSŁU Z HISTORYCZNEJ TEKI Koniec „krwawego Feliksa”

Koniec „krwawego Feliksa”

801
0

Decyzja zapadła. 16 listopada 1989 r. na placu Dzierżyńskiego w Warszawie pojawił się ciężki sprzęt i pracownicy Wojewódzkiej Dyrekcji Dróg Miejskich. Nie byli sami. Od kilku dni po stolicy rozchodziły się wieści, że „będą zdejmować Dzierżyńskiego”, toteż wokół pomnika Feliksa Edmundowicza na placu, wówczas jeszcze noszącym jego imię, zebrał się spory tłum osób ciekawskich ale i entuzjastycznie nastawionych do idei pozbycia się z centrum Warszawy kontrowersyjnego postumentu.

Między patriotyzmem a internacjonalizmem

Feliks Dzierżyński urodził się w 1877 r w Oziembłowie, w polsko – litewskiej rodzinie szlacheckiej o bogatych tradycjach. W czasach nauki szkolnej szczególnie łatwo przychodziło mu przyswajanie przedmiotów ścisłych, ku czemu zdolności odziedziczył po ojcu Edmundzie. Najgorzej szło z językiem rosyjskim, a przecież w czasach zaborów przedmiot ten wydawał się kluczowy w carskim planie wynaradawiania Polaków. Feliks udzielał się za to w konspiracyjnych kółkach samokształceniowych, narodowo – katolickiej organizacji niepodległościowej oraz…  rodzącej się właśnie Socjaldemokracji Królestwa Polskiego. To właśnie ten kierunek przyciągał młodego Dzierżyńskiego najsilniej. Wielokrotnie aresztowany przez władze carskie, stał się zawodowym rewolucjonistą, ideowo coraz bliżej dogmatycznych haseł bolszewizmu i… coraz dalej od rozumienia potrzeby walki o niepodległość Polski.

W bolszewickiej Rosji

Czas rewolucji rosyjskiej 1917 r. to czas narodzin „krwawego Feliksa” odpowiedzialnego za stworzenie aparatu masowych represji wobec wszystkich, których bolszewiccy totalitaryści uznali za „wrogów ludu”. W 1920 r. wszedł w skład Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, który po zajęciu Warszawy przez Armię Czerwoną miał stać się „polskim” sowieckim rządem.  Bliski współpracownik Lenina i Stalina, Dzierżyński stanął na czele okrytej złą sławą Czeki, której kolejne wcielenia – GPU – OGPU – NKWD – KGB widziały w Feliksie Edmundowiczu swego zwierzchnika i patrona, nawet po jego śmierci w 1926 r. Symbolem tej czci oddawanej przez bolszewików „czerwonemu katowi” były jego pomniki, rosnące jak grzyby po deszczu w sowieckim imperium, często przed lokalnymi strukturami policji politycznej.

W komunistycznej Polsce

Włączenie Polski do sowieckiej strefy wpływów w latach 1944 – 1945 i narzucenie komunistycznego systemu rządów miało też swoje znaczenie dla wymuszonego kultu Dzierżyńskiego nad Wisłą. Do krwawego patrona odwoływały się szkoły milicyjne, jego imię przyjmowały zakłady przemysłowe, nadawano je centralnym ulicom w polskich miastach. W ten sposób 21 lipca 1951 r. przemianowano warszawski pl. Bankowy na pl. Dzierżyńskiego i tego samego dnia dokonano tam uroczystego odsłonięcia pomnika, autorstwa Zbigniewa Dunajewskiego. Na uroczystość przybyli komunistyczni dostojnicy: sowieccy przywódcy Mołotow i Żukow, przedstawiciele „zaprzyjaźnionych” państw i partii oraz polscy namiestnicy rządzący w imieniu Kremla. Przy pomniku powiewały czerwone sztandary, pod wysokim cokołem znalazły się dziesiątki wieńców, a wokół rozciągał się ogromny plac budowy, jakim w owym czasie wciąż była zniszczona przez Niemców Warszawa.

Niechciana „duma”

Na cokole – na którym stanął „krwawy Feliks” – umieszczono napis: „Feliks Dzierżyński to duma polskiego ruchu robotniczego” . W ramach polskiej mutacji kultu jednostki jako autora tej głębokiej „refleksji” wskazano Bolesławo Bieruta. Nie wszyscy jednak w Polsce zgadzali się z takim stwierdzeniem. Ponoć już wkrótce po odsłonięciu na rekach „krwawego Feliksa” pojawiła się czerwona farbą. Próby uszkodzenia monumentu zdarzały się także i później, choć był on niezwykle skrupulatnie strzeżony przez władze.

Śmierć Emila Barchańskiego

Szczególnie głośna była historia Emila Barchanskiego, który wraz z kolegami oblał pomnik farbą i podpalił w lutym 1982 r. Reżim stanu wojennego był skuteczny w tropieniu „przestępców”. Wprawdzie aresztowany szesnastolatek został po przesłuchaniu i pobiciu wkrótce wypuszczony, ale kilka miesięcy później „nieznani sprawcy” przyczynili się do utopienia młodego chłopaka. W owym czasie raczej nikt nie miał wątpliwości, że śmierć Emila była skutkiem zemsty „czekistów”.

Koniec „krwawego Feliksa”?

Los pomnika był już jednak przesądzony. Żadne jawne i ukryte zbrodnie komunistów nie mogły zatrzymać wolnościowego kierunku zmian w Polsce. Reżim gen. Jaruzelskiego odnotowywał rekordowe spadki społecznego zaufania. Szukał możliwości porozumienia z częścią opozycji. To wtedy doszło do „okrągłego stołu” i czerwcowych wyborów w 1989 r. Droga do upadku komunistycznego systemu była otwarta.

Symbolem tych zmian była decyzja władz Warszawy o demontażu pomnika Dzierżyńskiego. Gdy pamiętnego listopadowego poranka sprowadzony dźwig – ktoś na wysięgniku napisał „Feluś, tak musi być” – pociągnął za opasaną linami statuę, ta nieoczekiwanie rozpadła się na kilka części. I wtedy zgromadzeni warszawiacy postanowili katowi wymierzyć sprawiedliwość. Rzucili się z przygotowanymi młotkami do rozrzuconych kawałków rozbijając część z nich na jeszcze mniejsze odłamki. Usuwanie pozostałości pomnika trwało jeszcze do 17 listopada 1989 r.

Ale dopiero w 2017 r. zmieniono ostatnią w Polsce nazwę ulicy jego imienia.

Waldemar Brenda

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here