Z ks. Bogusławem Szpakowskim SAC, pallotynem, wykładowcą w WSD Księży Pallotynów w Ołtarzewie, filozofem i psychoterapeutą rozmawiamy o życiu wiarą w czasie pandemii, trudnościach odkrywania woli Bożej i odnalezieniu radości wpisanej w czas liturgiczny.
Jak czas pandemii zmienia nas, chrześcijan?
Mamy szansę na zmianę. Czy ona się dokona, to od nas zależy. Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani, aby odczytywać znaki czasu. Dlatego jako ludzie Boga stawiamy sobie odważne pytanie, co Bóg chce nam powiedzieć przez ten kryzys pandemiczny? W moim odczuciu Bóg wzywa nas do pokory i zaufania. Na progu XXI wieku staliśmy się nadmiernie zarozumiali, wierząc, że dzięki naszym osiągnięciom naukowym i technicznym, bezwzględnie panujemy i kontrolujemy rzeczywistość stworzonego świata. A wobec koronawirusa oznaczonego jako SARS-Cov-2 okazało się, iż jesteśmy bezradni. Na COVID-19 zachorowali wierzący i niewierzący, księża i świeccy, a niektórzy z nich odeszli do wieczności. Dla wielu chrześcijan czas pandemii okazał się czasem próby zaufania Bogu. Stąd pojawiły się nowe wątpliwości w wierze, czy Bogu rzeczywiście na nas zależy, czy dla Niego jesteśmy ważni. Wydaje się, że w czasie pandemii bliżej nam do stanu bojaźni i drżenia niż do ufnego powierzenia się Bogu. Dlatego potrzebujemy nawrócenia. Wiarę trzeba budować na skale Słowa Bożego. Jezus nie obiecywał nam raju na ziemi, mówił wprost: „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,23).
W naszych rozmowach słyszymy życzenie, żeby było tak jak dawniej, sprzed czasu pandemii. Jak odczytywać to wydarzenie w perspektywie wiary?
To złudzenie, że będzie tak jak było. Mamy wielką szansę, aby wyjść z kryzysu pandemicznego bardziej pokornymi, mądrzejszymi i otwartymi wzajemnie na siebie. Trzeba z odwagą czynić rzeczy nowe, we wszystkich wymiarach naszego życia osobistego i społecznego. Podejmijmy wyzwanie, aby odbudować życie społeczne w naszych rodzinach, miejscach pracy, miastach i wioskach, troszcząc się wzajemnie o siebie, a także o środowisko naturalne. Czas na odrodzenie naszego życia parafialnego, wspólnot, grup, stowarzyszeń. Wielką pomocą w tym dziele stanowi zwołany przez papieża Franciszka synod, do uczestnictwa którego zaproszony jest każdy mieszkaniec miasta lub wioski. Wyjdźmy z kryzysu pandemii lepsi, bardziej ludzcy.
Dlaczego tak trudno nam cieszyć się z bogactwa liturgii – przeżywanego okresu adwentowego, świątecznego?
Może w czasie pandemii przyzwyczailiśmy się do oglądania liturgii Mszy św. w telewizji. Czas powstać z fotela przed telewizorem, aby uczestniczyć całym sercem w liturgii Mszy św. w kościele. Poranne roraty wybudzają naszą duszę z letargu. Światło zapalane w porannych ciemnościach budzi radość w sercu.
W jaki sposób możemy odzyskać radość chrześcijańską?
Radość wiary jest owocem osobistego spotkania z Bogiem we wspólnocie Kościoła. Słowo Boże karmi nas, rodzi pokój duszy i nadzieję, wzmacnia radość w sercu. W efekcie mamy więcej dobrych myśli i pogodnych uczuć, które motywują nas do działania. Uzyskujemy apetyt na życie, które jawi się bardziej jako sensowne i godne przeżycia. Dzielenie się radością wiary z innymi, udziela się osobom, z którymi wchodzimy w codzienny kontakt. W wierze wędrujemy razem jako Lud Boży.
Szukamy zewnętrznych powodów, żeby nie zauważać drugiego człowieka, a w konsekwencji cierpimy na samotność. Jak temu zaradzić?
Paradoksalnie, w czasie pandemii pomimo noszonych maseczek i zachowywanego dystansu społecznego, staliśmy się bardziej uważni na siebie. Może nawet dopiero teraz dostrzegamy siebie. Jeśli chodzi o samotność, to trzeba ją zaakceptować, ona jest częścią naszego osobistego życia. Oswojona samotność pozwala nam budować bardziej udane relacje międzyludzkie. Dzięki niej nie jesteśmy jak bluszcze, które osaczają innych, by tylko nie doświadczyć bycia sam na sam ze sobą. Każdy z nas odkrywa w sobie samym potrzebę więzi z innymi i potrzebę samotności. Mądrością życia jest umiejętność zachowania równowagi między tymi potrzebami, które pozornie wydają się być sprzeczne. Zapewne w czasie po pandemii nasza potrzeba więzi z innymi znacznie wzrośnie. Warto nie zagłodzić tej potrzeby, gdyż będąc z innymi, radość życia w sercu rośnie.
A zatem, co dzisiaj kryje się pod pojęciem „być człowiekiem”?
Myślę, że być człowiekiem, to znaczy najpierw „być”. Otworzyć okna swojej dyszy na samego siebie i na drugiego. Wsłuchiwać się w siebie i słuchać drugiego. Być obecnym „tu i teraz”. Ćwiczyć się w bliskości, czułości i współczuciu wobec najbliższych nam osób i nowo poznanych. Być człowiekiem to znaczy również nie być obojętnym na drugiego, angażować się i działać dla wspólnego dobra. Lubię wezwanie naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza : „Miej serce i patrzaj w serce !”.
Z naszą świadomością, udoskonaleniami technicznymi, naukowymi… zamiast być bardziej szczęśliwymi oddalamy się od Źródła naszego szczęścia.
Nie pomniejszałbym „małego szczęścia”, małych radości, przyjemności, wspólnej zabawy i towarzyskich miłych spotkań. „Wielkie szczęście” rodzi się w spotkaniu z Bogiem Miłości i Miłosierdzia. On przyjmuje i akceptuje bezwarunkowo każdego z nas, tacy jacy jesteśmy. Bóg pragnie, abyśmy pomimo życiowych utrapień i prób wiary, nieśli w sobie radość i szczęście Królestwa Niebieskiego. Ewangelista Łukasz zapisał słowa Jezusa: „Oto (…) królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). Miejmy odwagę przyjąć Radosną Nowinę.
Jak odkryć Dobrą Nowinę w tegorocznych świętach Bożego Narodzenia?
Dobra Nowina jest dostępna wszystkim pokoleniom od dwóch tysięcy lat. Wystarczy sięgnąć po Ewangelię. Przyjąć Ją jako drogocenny świąteczny prezent. Jeśli osobiście ucieszymy się przyjściem Jezusa do nas w 2021 roku, ucieszymy się również naszymi najbliższymi, przyjaciółmi, sąsiadami, znajomymi, a także obcymi i przybyszami, którzy mogą wnieść w nasze życie dobro, którego nawet się nie spodziewamy.
Dziękuję za rozmowę