Kończy się lato. Pustoszeją pola. Coraz bardziej widoczne stają się przydrożne krzyże. Różnią się stylem i rozmiarem, mogą być z figurą Chrystusa Ukrzyżowanego lub bez niej. Mimo tej różnorodności wszystkie spełniają jedną funkcję – są widocznym znakiem, przypominającym ludziom o ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa. W przestrzeni publicznej podejmowane są dyskusje, że jest za dużo krzyży, że widok krzyża w krajobrazie miasta lub okolicy rani czyjeś uczucia… Krzyż ma intrygować. Obok krzyża nikt nie powinien przechodzić obojętnie. W Baranowiczach br. Kornel Konsek w trudnym czasie pandemii i różnych zmagań człowieka z codziennością wzniósł krzyż inny niż znamy.
Krzyż to miłość
Od czasów starożytnych dla wszystkich chrześcijan krzyż jest symbolem zbawienia przez Boga. Krzyż to znak zwycięstwa, które Jezus odniósł nad grzechem i śmiercią. Źródło naszej nadziei na życie wieczne. Właśnie dlatego zajmuje centralne miejsce w kościołach na całym świecie. Warto przypominać całemu światu, że w krzyżu nie chodzi o cierpienie, bo to nie krzyż zbawia, w krzyżu chodzi o Miłość… O ideę powstania wyjątkowej formy krzyża pytamy jego twórcę, brata Kornela Konska SVD, który jest przełożonym Domu Misyjnego księży werbistów w Baranowiczach:
Skąd pomysł, aby krzyż wyrazić w formie gestu przytulenia?
Idea takiego krzyża już dawno chodziła mi po głowie, ale zawsze brakowało czegoś, co dałoby motywację do jego wykonania. Pomyślałem więc jak nie dziś to kiedy, dziś świat szczególnie potrzebuje Jego objęcia. Krzyż towarzyszy nam w całym naszym ziemskim życiu i zawsze jest blisko nas. Chciałbym, żeby krzyż z gestem obejmującym człowieka stał się dla ludzi jeszcze bliższy, w końcu obejmuje nas ukochany Ojciec.
Kto może stanąć pod tym krzyżem, do kogo jest skierowane jego przesłanie?
Na Golgocie, pod krzyżem stali najbliżsi Pana Jezusa i tłumy obojętnych ludzi. Podobnie pod ten krzyż podejść mogą wszyscy. Krzyż umieściliśmy w takim miejscu, żeby o każdej porze dnia i nocy każdy potrzebujący mógł zbliżyć się, by dać się objąć Jego ramionami.
Kiedy świat ogarnia przerażenie i lęk przed zarażeniem się wirusem, czyli można powiedzieć, że przed drugim człowiekiem, brat proponuje przytulenie się do krzyża…
Tak. W ostatnim czasie często słyszymy od lekarzy i personelu medycznego, że ludzie umierają w zupełnej samotności. Bliscy widzą ich ostatni raz w momencie, jak przyjeżdża po nich karetka pogotowia. Krzyż ten ma być nadzieją, że nie jesteśmy sami, Miłosierdzie, jakie płynie z jego ramion, zawsze nas ogarnia i z największą miłością przytula do siebie.
Dlaczego sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej otrzymało ten szczególny znak Miłości Bożej – Krzyż Miłosierdzia?
Sanktuaria mają ten specyficzny charakter, że ludzie przychodzą do nich, przynosząc i oddając swoje prośby, bolączki, dziękczynienia… a Matka ich słucha i wysłuchuje. A tam gdzie jest Matka, tam i Syn nie szczędzi łask dla wszystkich, którzy o nie proszą. 13 maja to szczególny dzień dla sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, to dzień pierwszych objawień w 1917 roku. Ojciec Kustosz zadecydował, że postawienie Krzyża Miłosierdzia w tym dniu będzie znakiem Bożej Miłości dla wszystkich, którzy staną pod Nim i dadzą się objąć Jego ramionami.
Na jednej ze ścian tej świątyni znajduje się połamany krzyż, który jest znakiem wiary, przebaczenia. W pewnym stopniu można powiedzieć, że ta parafia wzrosła na krzyżu?
Św. Paweł pisał do chrześcijan w Koryncie: „Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. (…) Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi” (1Kor 1,18.22—25). Słowa św. Pawła w tym przypadku są nadal aktualne. Niejeden krzyż na naszej ziemi został ścięty, ale zawsze na tym samym miejscu wierzący stawiali następne i tak już chyba zostanie.
Czy człowiek dzisiaj potrzebuje krzyża?
Bardziej niż kiedykolwiek! Praktycznie każdego dnia obserwuję następujący obraz: kaplicę naszego Domu Misyjnego otwieram codziennie około godziny 6.45. W ogrodzie, przed kaplicą stoi duży krzyż, a za naszym płotem znajduje się przystanek miejskich autobusów. Co rano, w tym czasie ludzi tu jest dosyć dużo. Z przystanku ludzie wchodzą kilka metrów do ogrodu i modlą się pod krzyżem – ten obraz powtarza się codziennie. Widzę, jaki znak krzyża robią na sobie, jedni prawosławny, inni katolicki, a niektórzy tylko stoją i patrzą na krzyż. Mam takie wrażenie, że dla wielu ten czas oczekiwania na autobus to chwila modlitwy, zadumy, bo na więcej na razie ich nie stać.
Warto zauważyć też, że ratunek przynosi nie sam krzyż, ale modlitwy wierzących wznoszone do Boga, ponieważ krzyż nie jest czarodziejską różdżką ani jakimś magicznym przedmiotem. W Katechizmie Kościoła Katolickiego jest napisane, że „Krzyż jest jedyną ofiarą Chrystusa, jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi”(1 Tm 2,5) … ofiarowuje wszystkim ludziom w sposób, który zna tylko Bóg, możliwość dojścia do uczestniczenia w Misterium Paschalnym”. (KKK 618).
Dziękuję za rozmowę
Monika Rogińska