O podejściu do wiary w Boga, o budowaniu z nim relacji, o dojrzałym wyznawaniu chrześcijańskich wartości powiedziano już niezliczoną ilość kazań, napisano setki książek, poprowadzono dziesiątki konferencji. Ciągle o tym samym – więzi z wielkim Bogiem, który zniża się do małego, grzesznego, człowieka, niewiele rozumiejącego, gubiącego się, grzeszącego, zapominającego o miłości i wynikającym z niej miłosierdziu.
W tym kontekście przejęła mnie pewna piosenka. Bardzo łatwo ją odnajdziesz, wpisując w wyszukiwarce internetowej „Owca w kosmosie”. Możesz w niej usłyszeć takie słowa: „Im ja dalej, tym Ty bliżej”, „Wierzę w Ciebie, bo Ty wierzysz we mnie”. Słowa te mówią o grzeszności człowieka, o tym, że im człowiek bardziej zapomina o Bogu, oddalając się od niego tym Bóg, z taką samą intensywnością jest jeszcze bliżej człowieka. To dosłownie wcale nie oznacza, że aby poczuć bliskość Boga, należy grzeszyć. Jednak nasz grzech powoduje, że Bóg walczy o nas jeszcze bardziej, bo jak sam powiedział: „nie potrzebują lekarza zdrowi, leczy Ci którzy się źle mają (…) nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9, 12-13). Te słowa wskazują relacje, kontakt, zależność. W książce „Zapach Boga” znajdujemy takie słowa kardynała Konrada Krajewskiego: „Bóg nie boi się porażek (…) nie boi się grzechów. Nie boi się, że znów go odrzucę. Nie boi się, że znów go wyśmieję”. On będzie próbował tyle razy, ile będzie trzeba, na pewno łatwo nie odpuści. Jest cierpliwy, nie unosi się pychą, wszystko znosi i wszystkiemu wierzy.
Walka o świętość
Każdy dzień naszego życia to walka na polu bitwy, którym jest wolność. I właśnie tu pojawia się nasz problem. Z wolnością możemy zrobić tak naprawdę wszystko, co nam się tylko podoba. Jest to wielki dar. Wspomniany wcześniej kardynał Krajewski pisze, że „wolność daje nam wszystko to, co jest potrzebne do bycia świętymi”. Jednak mam nieodparte wrażenie, że my na tym polu bitwy, na tym ringu, często zakładamy złe rękawice. Rękawice przyjemności, łatwych i lekkich rozwiązań. Rękawice braku odpowiedzialności. Obieramy taktykę szybką i krótkowzroczną. Kierujemy się egoizmem. Nie wykorzystujemy dobrze wolności. Walka ta może wyglądać trochę tak, jakby wcale nie zależało nam na zwycięstwie, którym jest świętość.
Wakacje
Zastanawiałem się, czy wakacyjny tekst to dobry moment na taką głęboką refleksję. Łatwiej napisać o szukaniu Boga w naturze, w drugim człowieku. Jestem jednak przekonany, że każda chwila, każda okoliczność jest idealna na to, aby mówić o tym, że Bóg jest zawsze gotowy na pojedynek z naszymi grzechami. Pozostając w sportowej nomenklaturze, obejmuje taktykę opartą na miłosierdziu i w każdej chwili ma na nas i dla nas jakiś przemyślany plan. Wakacje, które dopiero się rozpoczęły, to wiele okazji na to, aby inaczej spędzać wolny czas. Pokus może być o wiele więcej. Wolny czas sprzyja zaniedbaniom, pielęgnowaniu lenistwa. Zapominamy o Bogu, o tym, że od niego nie ma urlopu, nie ma wakacji. Grzech staje się mniej wyraźny, usypiamy w sobie czujność. Niebezpieczeństw jest wiele i fakt ten musi wzmocnić czujność.
Myślę, że na wakacyjny czas bardzo dobre będzie przesłanie, oparte na słowach wspomnianej piosenki – im bardziej grzeszę, tym on bardziej czeka i kocha. Niech one staną się motywacją do podnoszenia głowy wysoko każdego dnia i wlewają w nas nadzieję, że nawet jeśli na ringu naszego, życia wygrywa ludzka słabość i grzech to zawsze możemy dać Bogu szansę na rewanż. Rewanż, na który on zawsze zaprasza i czeka.