Strona główna Bez kategorii HORTITERAPIA NA CZTERY PORY ROKU SPACER PO OGRODZIE  W TOWARZYSTWIE MARYII

SPACER PO OGRODZIE  W TOWARZYSTWIE MARYII

379
0

Jesień to pora zbiorów warzyw i owoców, pora robienia przetworów na zimę, ale również czas na jesienne porządki i przygotowanie ogrodu na czas zimy.

Kochani! W tym numerze wychodzimy do Was z propozycją hortiterapeutycznych porządków nie tylko ogrodu, ale i skorzystania z darów ogrodu, jako miejsca do przemyśleń o życiu i stanie swojej duszy. Dlaczego to takie ważne? Odpowiedź jest prosta – każdy człowiek to CUD. Boże dzieło życia składa się z ciała, umysłu i duszy. Aby nasze zdrowie było pełne, potrzebna jest równowaga. Umęczone ciało nie odzyska zdrowia, jeśli dusza będzie cierpieć, bo przecież liczy się wola do życia, a tę każdy z nas buduje sam lub z pomocą. Chcemy być Wam pomocni w zdobywaniu wiedzy o leczniczej mocy roślin i dlatego zachęcamy do spojrzenia na jesienny ogród, jak na spichlerz Rodziny Bożej.

W październikowy czas jesień jak z rogu obfitości sypie nam swoje dary, które zacznijmy rozumieć, jako pomocne w działaniu ku chwale Pana Boga. To wszystko, co otrzymujemy od Boga, możemy codziennie używać do zaspokojenia potrzeb duszy, głodu ciała ale i do polepszenia swej sprawności fizycznej. Wystarczy wziąć koszyk i wyjść do ogrodu.

Pamiętajmy, że szczególnie jesienią musimy zadbać też o nasz stan ducha, czyli o zdrowie naszej psychiki. Cisza i spokój, równowaga między duchem, ciałem i umysłem to liczy się bardzo. Październik jest miesiącem różańcowym. Zachęcamy Was do zrobienia z jesiennych darów ogrodu własnego różańca, który będzie ofiarowany za zdrowie członków rodziny. Jak to zrobić? To naprawdę jest proste.

Wolno, powolutku, otwieramy furtkę… rozejrzyjcie się, co dzieje się w ogrodzie. Drzewa i krzewy liściaste zaczynają mienić się niezwykłymi barwami – toną w żółci, czerwieni, fioletach… (a kolory to już są nasze narzędzia w hortiterapii). Kwitną jeszcze jesienne kwiaty – marcinki, rozchodniki, wrzosy i chryzantemy, nasturcje, aksamitki, szałwie szkarłatne, petunie, nagietki, astry chińskie, werbeny, dalie, malwy, mieczyki, rdesty pnące, bluszcz i lwie paszcze, a na krzewach i drzewach dojrzewają owoce. Cieszmy się nimi w słońcu i w kroplach deszczu. Przecież to są cuda Boże, cudownie błyszczą, zdobnie upiększając berberys, jarzębinę, kalinę, głóg, różę, cis czy irgę. Chociaż dni są coraz krótsze, to w ogrodzie jest mnóstwo powodów do radosnej zabawy, której dostarczają małe i zarazem smaczne orzeszki buku oraz obficie sypiące się kasztany, żołędzie dębu i skrzydlaki klonu. To wszystko cieszy oczy – wpływa na poprawę nastroju ( hortierapia bierna).

Kasztany służą, jak wiadomo do robienia kleju, ale bardziej kojarzą się z konstruowaniem przy pomocy zapałek prześmiesznych jesiennych ludzików, a klonowe skrzydełka – tzw. noski – przyczepiane do nosa, sprawiają wiele frajdy.

Natomiast żołędzie i jarzębina przywracają wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to na lekcji religii robiliśmy z nich różańce, które w październiku ozdabiały w Kościele obraz Matki Boskiej. Czy ktoś z Państwa to jeszcze pamięta? Napiszcie do nas, prosimy bardzo.

Warto odtworzyć tę tradycję, bo to wszystko, co znajduje się w ogrodzie, możemy wykorzystać do zrobienia ogrodowego różańca.

Uruchamiamy więc wyobraźnię, już pracuje głowa i pracują ręce (przechodzimy z hortiterapii biernej w czynną formę ogrodoterapii). W koszyku jest pełno darów jesieni, czerwienią się korale jarzębiny… powolutku nakładamy na drucik żywe paciorki różańca, w palcach tętni krew, w dłoni czuć sok krążący w owocach – to jest życie, dar Boski dla świata przyrody i ludzi.

Aby wprowadzić się w odpowiedni stan ducha, trochę faktów historycznych, otóż wprowadzenie tradycji różańcowej przypisuje się św. Dominikowi. Do XVI wieku praktyka modlitwy na różańcu była zróżnicowana. Dopiero papież Pius V nadał jej jedną, obowiązującą formę.

Przyczynkiem do tego była zwycięska bitwa morska pod Lepanto, 7 października 1571, kiedy to wojska Imperium Osmańskiego zostały pokonane przez Ligę Świętą (związek państw katolickich zorganizowany przeciwko muzułmańskiej Turcji). Pius V przypisał to zwycięstwo wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny i rok później ogłosił dzień 7 października świętem Matki Boskiej Zwycięskiej. Kolejny papież, Grzegorz XII zmienił nazwę na święto Matki Boskiej Różańcowej.

Oficjalnego ogłoszenia października, jako miesiąca Maryjnego dokonał jednak znacznie później, w roku 1885 papież Leon XIII.

Nazwa różaniec pochodzi od łacińskiego słowa rosarium, które oznacza ogród różany, dlatego zapraszamy wszystkich czytelników pisma „Martyria” do spaceru po ogrodzie w towarzystwie Maryi, najlepiej z różańcem wykonanym z materiałów zebranych w ogrodzie.

Do dzieła Kochani! Zrobienie własnego różańca, to także zwycięstwo wiary nad niewiarą, że mogę ze zwykłych niepozornych rzeczy, owoców i tego co jest pod ręką, zrobić coś cudnego…

Czekamy na zdjęcia Waszych cudownych ogrodowych różańców – bo wierzymy, że będą po prostu najpiękniejsze, a my je opublikujemy w piśmie.

Renata Januszewska i Zofia Wojciechowska

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here