Strona główna II. Formacja SUMIENIA NASZ ŚWIĘTY Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

Świadek Bożej dobroci ks. Kazimierz Hamerszmit

368
0

Jestem rodowitą suwalczanką. Ks. prałata Kazimierza Hamerszmita poznałam osobiście w roku 1966, kiedy został mianowany proboszczem i dziekanem parafii św. Aleksandra. Wcześniej słyszałam bardzo dużo dobrego o tym wspaniałym człowieku tj. od momentu przybycia do Suwałk w 1959 r., kiedy pracował w parafii św. ap. Piotra i Pawła. Trudno jest wymienić wszystko, czego dokonał ten wielki, a jednocześnie tak skromny kapłan. Ujmę to w jednym zdaniu – był to człowiek bez reszty oddany służbie Bogu i ludziom potrzebującym pomocy. Podam kilka przykładów, obrazujących troskę ks. Hamerszmita o drugiego człowieka.

I

Mieszkał w Suwałkach mężczyzna o imieniu Aleksander, który uchylał się od pracy, pił alkohol, miał opinię człowieka zepsutego, bezwartościowego. Kiedyś weszłam na podwórko plebanii i zastałam taki widok: Ks. Hamerszmik piłuje drzewo z „Czarnym Olkiem” (tak nazywany był ten człowiek w mieście). Kiedy ks. dziekan zauważył mnie, otrzepał sutannę z trocin i udał się ze mną do kancelarii, zapewniając „Czarnego Olka”, że zaraz wróci. Wielce zdziwiona tym co widziałam, zapytałam: „Czy tu nie ma komu piłować drzewa na opał, tylko ks. proboszcz musi sam to robić?”. Wówczas ksiądz mi odpowiedział, że czyni to w tym celu, ażeby tego człowieka nauczyć pracy. „Przychodzi on ciągle i prosi mnie o pieniądze – mówił – więc chcę spowodować, żeby na nie zapracował.

II

W latach 60-tych Kościół lansował metodę termiczną naturalnej regulacji poczęć.
W związku z tym potrzebne były tzw. doradczynie parafialne, które zaznajamiały kobiety borykające się z tym problemem jak stosować daną metodę. Ks. prałat Hamerszmit zaproponował mnie i żonie ówczesnego organisty w parafii św. Aleksandra p. Wandzie, abyśmy przyjęły tę funkcję. Obie wyraziłyśmy zgodę. Wówczas my i jeszcze jedna pani z parafii św. ap. Piotra i Pawła zaczęłyśmy dojeżdżać na szkolenia w tej dziedzinie do Kurii Biskupiej w Łomży. Zajęcia odbywały się w niedziele. Ks. Proboszcz, mając na uwadze to, że miałyśmy obowiązki rodzinne (ja również pracę zawodową) ułatwiał nam podróże do Łomży, wynajmując nam taksówkę z postoju, która nas dowoziła. Właściciel taksówki (p. Cieślukowski) czekał, aż skończą się zajęcia szkoleniowe w kurii i odwoził nas do Suwałk – tak miał uzgodnione z ks. Proboszczem. A więc nie miałyśmy żadnych problemów z dojazdem i powrotem, a które miały kobiety z innych dekanatów. Godzinami czekały na połączenia  pociągów czy autobusów i nieraz dopiero bardzo późnym wieczorem wracały do domów.

III

Było to w czasie, kiedy ks. prał. Hamerszmit był już na emeryturze. W parafii św. Aleksandra miała odbyć się wizytacja ks. biskupa i w związku z tym poproszono mnie o wykonanie hasła powitalnego. Malowałam już wcześniej podobne hasła, ale o krótkiej treści: „Witaj Arcypasterzu” i wykonywałam je u siebie w domu. Tym razem hasło miało być znacznie dłuższe: „Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie” i w związku z tym do wykonania go potrzebne było duże pomieszczenie. Płótno na hasło, które dostałam z parafii, zapakowałam w torbę i wzięłam ze sobą do biura (pracowałam w Urzędzie Miejskim). Planowałam zostać po pracy i na sali konferencyjnej wykonać hasło. Tak się złożyło, że tylko na chwilę wyszłam z pokoju, gdzie pracowałam sama i ktoś w tym czasie ukradł torbę z płótnem. Wieść o tym szybko rozeszła się po mieście i dotarła do plebanii. Zaraz następnego dnia wszedł do mnie do pracy Ks. Hamerszmit, położył kopertę na biurku i szybko wyszedł. Myślałam, że zostawił pismo do prezydenta miasta. Jednak po otwarciu koperty okazało się, że były w niej pieniądze na odkupienie skradzionego płótna. Ten człowiek przewidywał wszystko, wiedział, że będę musiała wydać pieniądze na odkupienie materiału i że będzie to uszczerbek w moim skromnym budżecie.

Pragnę, aby te świadectwa, choć może nieudolnie przedstawione, które są tylko drobnym dowodem w wielkim dziele czynienia dobra i niesienia pomocy ludziom, charakteryzowały tego człowieka skromnego, życzliwego, o niezwykle łagodnym charakterze i dużej kulturze osobistej.

Mogę z całą pewnością stwierdzić, że ks. prałat Kazimierz Hamerszmit był człowiekiem i kapłanem niepowtarzalnym.

 

Eugenia, Suwałki 1998.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here