Strona główna II. Formacja SUMIENIA PEŁNA ŁASKI - CZYSTA TAJEMNICA Utrata

Utrata

917
0

Zawsze, kiedy myślę o Maryi w kontekście utraty czegoś lub kogoś, automatycznie w głowie pojawia mi się bunt. Być może wynika to z tego, że sama boję się utraty tego, co jest mi drogie i nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że strata jest wpisana w naszą rzeczywistość. Maryja była zwykłą – niezwykłą kobietą. Nic więc dziwnego, że poznała smak wszystkich doświadczeń, także tych niechcianych, trudnych i bolesnych. Tak jak Jezus.

A jednak gdzieś w środku czuję, że to nie w porządku. Być może dalekim echem odzywa się we mnie przekonanie, że błogosławiony oznacza szczęśliwy, tak po ludzku, wolny od trosk, niepokojów, problemów i straty. A tu okazuje się, że „błogosławiona między niewiastami” wcale nie miała łatwego życia. Chyba nie przesadzę, mówiąc, że

Pan Bóg „Jej nie oszczędził”.

Najpierw niewytłumaczalna sytuacja z zapowiedzią, że urodzi Mesjasza. Żadnych wyjaśnień, pomocy (ba, to Maryja poszła pomagać Elżbiecie!), ewentualnego oświecenia Józefa. Następnie, daleka podróż ze względu na spis ludności, brak możliwości normalnego noclegu w domu, narodziny Jezusa w jakimś miejscu, przeznaczonym dla zwierząt. Kiedy Maryja wraz  z mężem chciała „postąpić uczciwie” wobec Boga i zaniosła małego Jezusa do świątyni, spotkała starca Symeona, który zapowiedział Jej: „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35). Sympatycznie, nie ma co…

Trudne doświadczenia Matki

Nie wiemy zbyt wiele, jedynie, że jak Jezus miał 12 lat, to rodzice zgubili Go w drodze do domu i znaleźli Go dopiero po 3 dniach. Myślę, że mamy kochające swoje dzieci, nie są w stanie nawet wyobrazić sobie, że nie mają pojęcia, co dzieje się z ich dzieckiem przez 72 godziny, ponieważ zaginęło. A Maryja to przeżyła. W międzyczasie prawdopodobnie umarł Józef, Maryja została sama z Jezusem, który w wieku około 30 lat stwierdził, że przyszedł Jego czas i zajął się podróżowaniem po okolicy i nauczaniem. Jest nawet fragment w Ewangelii, z którego dowiadujemy się, że przyszła Ona spotkać się z Jezusem mimo wielkiego tłumu i poprosiła, by Jezusa zawołać. On jednak odpowiedział: „spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»” (Mk 2, 31-35).

Na koniec jeszcze była świadkiem tego, jak skatowali i ośmieszyli Jej Syna, który został sam, bez tych wszystkich tłumów, przyjaciół i uczniów, którzy tydzień wcześniej krzyczeli: hosanna! I nic nie mogła zrobić.

Pytania bez odpowiedzi

Czy kiedy pochowali Jezusa w grobie, a Ona poniosła największą stratę, czy myślała, że Zmartwychwstanie? Czy się tego spodziewała? Czy szukała analogii do tego, że gdy odnalazł się w świątyni, minęły trzy dni? Może matczynym, obolałym i zdesperowanym, ale wciąż ufającym sercem liczyła na cud? Podobno Bóg nie daje nam więcej, niż jesteśmy w stanie unieść. Jeśli tak jest, Maryja była wyjątkowo silną kobietą. Czasem stajemy przed pytaniami, na które nie ma odpowiedzi, albo jeszcze nie jesteśmy gotowi na to, by ją poznać. Liczę, że pewne rzeczy zrozumiemy, kiedy sami spotkamy się z Bogiem. A może wtedy nie będzie miało to dla nas znaczenia? Wiem jedno: na stratę nie można się przygotować i strach oraz ból istnieją na świecie, nie ominęły też Syna Bożego i Jego Matki. Mimo wszystko życzę nam, byśmy na swoich drogach spotykali je jak najrzadziej, a jeśli się przydarzą – mieli kogoś, kto pomoże nam przez nie przejść i nie pozwoli stanąć w miejscu.

Paulina Żelewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here