Zmartwychwstanie – zwycięstwo życia nad śmiercią, noc pokonana przez dzień, ciemność, która wypełnia się ogromnym blaskiem, to tylko niektóre z określeń, których używamy, mówiąc o Niedzieli Wielkanocnej. Ale czy kiedykolwiek odniosłeś te słowa do swojego życia ? Czy zmartwychwstały Jezus rozświetla Twoje ciemności? Czy Jezus wyprowadza Twoją duszę ze śmierci do życia?
Powiem jedno, On na pewno chce to zrobić!
Duchowa pustynia
Zastanówmy się, co tak właściwie kryje się pod tym skrótem myślowym.
Gdy myślę o pustyni, widzę wszechogarniającą pustkę, samotność, ogromne pragnienie.
Człowiek, który znajduje się sam na środku pustyni, zapewne czuje żal, tęsknotę za cywilizacją.
Podobnie jest z pustynią duchową, uczucia, które nam towarzyszą podczas tego stanu łudząco przypominają te na prawdziwej pustyni. Psalmista ukazuje ten stan w psalmie 42.
„Jak łania pragnie wody ze strumieni
tak dusza moja pragnie Ciebie Boże
Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego
kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?”(Ps 42, 2 – 3)
W symbolice biblijnej pustynia towarzyszy wielu wezwanym do wiary.
Przez pustynię przechodził Abraham, tam zaczęła się również historia Mojżesza, tam udaje się Eliasz. Bóg mówi również przez proroka Ozeasza o Izraelu jako swojej oblubienicy, którą z miłości wyprowadza na pustynię:
„Chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca” ( Oz 2, 16)
My również jesteśmy wezwani na pustynię. Z miłości.
Droga oczyszczenia
Każdy z nas ma w swoim życiu czas pustyni, czas, w którym wydaje się nam, że nagle wszystko traci swój sens, wiara wydaje się być trudniejsza niż zwykle, a uczucia blakną.
W takim momencie najważniejszą rzeczą, którą należy pamiętać, jest to, że nieczucie Boga nie oznacza, że rzeczywiście Go nie ma.
Wiary nie definiują uczucia.
Czy, gdybyśmy widzieli/czuli Boga cały czas, czy potrzebna byłaby nam wtedy wiara?
Wiara to wybór, świadoma decyzja.
I wydaje mi się, że właśnie po to Bóg wysyła nas na nasze pustynie, abyśmy to zrozumieli i przeszli swoją własną drogę oczyszczenia z oczekiwań, z wyobrażeń, a przyjęli prawdziwego Boga.
Nowe serce
Bóg chce dla nas jak najlepiej i choć czujemy się opuszczeni i bezsilni, to wcale tak nie jest. Każdy z nas został zaopatrzony w siłę, o której istnieniu często nie zdajemy sobie sprawy. Droga, którą kroczymy, ma nas zaprowadzić do NIESKOŃCZONEJ MIŁOŚCI, jedyne co musimy zrobić, to zaufać temu procesowi.
Czasem będziesz czuć, jakby twoje serce rozpadało się na kawałki, ale o to właśnie chodzi,
o wyzbycie się starego „ja”, a przyjęcie nowego stworzenia z nowym, żywym sercem z ciała, a nie z kamienia.
Nowy (cierpliwy) człowiek
Pierwszym krokiem do przemiany jest cierpliwość.
Ta, jak i każda inna zmiana wymaga czasu. Współczesny człowiek przyzwyczaił się do automatycznych rezultatów, a Boga często traktuje jak wróżkę, która spełni każdą jego zachciankę natychmiast. Natomiast Bóg działa inaczej. Jego działania wypełniają Jego plan względem nas. Dlatego nasze zaufanie wiąże się z cierpliwym oczekiwaniem na owoce tego procesu i Jego łaskę.
Bądź cierpliwy i trwaj w Miłości.
Idź i żyj
Kiedy już wyzbędziemy się starego człowieka, ze starymi schematami i ramami zachowań, zostaje nam tylko ŻYĆ. Żyć w blasku Jezusa, pozwolić Mu wejść w każdy zakamarek Twojej duszy i napełnić Cię światłością.
Zwycięstwo życia nad śmiercią. To się dzieje, każdego dnia, jeśli pozwolisz Mu działać.
Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał i sprawi, że twoja sprawiedliwość zabłyśnie jak światło, a słuszność twoja – jak południe. ~ Ps 37, 5-6
Joanna Kulesza