Strona główna III. Formacja UMYSŁU WARTE PRZEMYŚLENIA   Cichy zabójca

  Cichy zabójca

922
0

Mimo, że kolejny miesiąc minął nam z mrugnięciem oka i kalendarz wskazuje nam listopad, to chcę trochę wrócić do ważnego, myślę, tygodnia, który swój symboliczny dzień miał dziesiątego października. Był to tydzień obchodów zdrowia psychicznego.

Jestem przekonana, że ten tydzień wspaniale wpisuje się w tematykę listopada. Coś o śmierci, coś o życiu. Niestety, wciąż zbyt stygmatyzowana. Depresja.

Ja nie zmyślam. Jestem chory

Przychodzi niespodziewanie, do każdego, w różnym wieku, w innej sytuacji życiowej i nie zna się na statusach społecznych. Depresja. Choroba jak każda inna. Nie wymyślanie, nie lenistwo, nie muchy w nosie. Tylko choroba. Na którą są leki, są specjaliści, są oddziały szpitalne i jest leczenie.

Świadomość o tej chorobie jest potrzebna, bo inaczej osoby, które chorują, wciąż będą słyszeć, żeby wziąć się w garść. A może „pobiegaj sobie, pouprawiaj jakiś sport – to ci przejdzie”, „zajmij się nareszcie czymś pożytecznym, a nie się nad sobą użalasz”. Osobie niepełnosprawnej, nie powiemy, żeby wstała z wózka, bo się wywróci. Osobie z rakiem nie powiemy, żeby sobie wyszła z domu, to jej się poprawi. Tak samo nie można osobie z depresją mówić, żeby przestała wymyślać. Bo jest chora. Chory bardzo by chciał żyć, cieszyć się z życia. Ale przede wszystkim bardzo by chciał, żeby była choć jedna osoba w jego otoczeniu, która nie będzie oceniać. Która po prostu będzie.

Historie z życia wzięte

Jolka jest osobą wierzącą. Bardzo. Ma pracę, rodzinę i najlepszego przyjaciela – psa. Ale często chodzi smutna. Uśmiecha się do innych, rano próbuje nakładać maski, żeby inni nie widzieli. Czasami udaje jej się przykryć to, że jest nieszczęśliwa, że ma dosyć życia. Ale są dni, kiedy nie umie. Nie ma siły już dłużej walczyć. Rany na rękach można zamaskować chociażby apaszką. Ot, taki dodatek do ubioru. Niestety, oczy mówią wszystko. Po kilku latach walki wewnętrznej, oddawania wszystkiego Bogu, decyduje się na terapię. Dostaje leki, co tydzień chodzi na rozmowy. Dziś, rok po rozpoczęciu leczenia, ma się lepiej. Jest silniejsza. I mimo tego, że kiedyś jedynym rozwiązaniem dla niej było zakończenie życia, dzisiaj wie, że to jest choroba, która była silniejsza od niej. Jednak Jolka dzisiaj nad nią panuje. I Bogu dziękuje, że ma prawdziwych przyjaciół.

Agnieszka ma narzeczonego, dobrą pracę i właśnie kończy studia. Nikt by nigdy nie powiedział, że ona ma jakieś problemy. Wiecznie tryska energią, uśmiecha się. A jak zacznie się śmiać, to wszyscy naokoło też. Ale tylko Agnieszka wie, jak się czuje, kiedy gasną światła. No, może jej narzeczony też. Resztkami jeszcze tego, czego nie zabrała jej choroba, wie, że musi walczyć. Zapisuje się na terapię. Zaczyna brać leki. Po roku traci znów sens wszystkiego. Nocami wykrzykuje do Boga „ile jeszcze?!” Wciąż zostaje bez odpowiedzi… W końcu trafia na spowiednika, który za pokutę każe jej wracać na terapię. Mija już trzeci rok. Tabletki zaczynają współdziałać z leczeniem. Powoli, krok po kroku, z wielkim wysiłkiem po kolejnej bitwie z depresją, Agnieszka zaczyna wychodzić na prostą. Ale czy znowu za chwilę nie zobaczy zakrętu? Albo górki? Tego nie wie. Wie natomiast, że jest już silniejsza i ma sojuszników do walki.

Baśka ma rodzinę, męża, pracę. Do pełni szczęścia brakuje tylko dziecka. Walczy o nie jak lwica, można by powiedzieć, kiedy lekarz jej mówi, że są małe szanse. W końcu, wydarza się cud i Baśka zachodzi w ciążę. Szargają ją hormony, ale przecież każda tak ma, prawda? W końcu nadchodzi ten dzień, kiedy dziecko przychodzi na świat. Jednak nie tak miało być. Jak wytłumaczy już pytającym kobietom z otoczenia, że syn przyszedł na świat przez cesarskie cięcie. Że jej ciało ją zawiodło. Mija kilka tygodni, a huśtawka nastrojów nie ustaje. Jest coraz gorzej. Mija rok, a ona czuje się tak samo źle jak wcześniej. Zaczyna cierpieć jej małżeństwo. Baśka idzie do lekarza, bo postanawia coś z tym zrobić. Dostaje leki i skierowanie na terapię. Ma nadzieję, na lepsze jutro.

Świadomość

Takich historii, jak te opisane wyżej, jest całe mnóstwo. Są u dzieci, młodzieży, dorosłych i staruszków. Każdy, absolutnie każdy, może zachorować na depresję. Tylko żebyśmy jej nie pomylili z krótkim epizodem gorszego humoru. Bo to nie jest tak, że depresja jest i za moment sama znika. Noga inwalidzie też cudownie nie odrośnie. Depresja trwa miesiące, a nawet lata. I zazwyczaj ci, którzy wiecznie się uśmiechają, są chorzy.

NIE BÓJ SIĘ PROSIĆ O POMOC. JESTEŚ WAŻNY/ WAŻNA. I PAMIĘTAJ, ŻE TO JEST OK. MASZ PRAWO DO TEGO CO CZUJESZ. MASZ PRAWO SZUKAĆ POMOCY.

Uwaga: jeśli masz osobę chorą na depresję w swoim otoczeniu – bądź. I szukaj pomocy. Dla niej i dla siebie. Chociażby online na https://wyleczdepresje.pl/ lub pod różnymi numerami telefonów, np. 22 654 40 41; 800 70 2222.

Justyna Narewska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here