Strona główna II. Formacja SUMIENIA BYĆ DAREM Delikatnie przez człowieka

Delikatnie przez człowieka

608
0

Czerwcowy tekst to myśli na pograniczu refleksji i świadectwa z codzienności. Obserwując rzeczywistość, mam przekonanie, że wielu z nas, ja również, aby dostrzec cudu działania Pana Boga, szuka w życiu czegoś takiego „wprost” – namacalnego i niepodważalnego, czegoś co po ludzku nie jest wytłumaczalne. Uzdrowienia, nawrócenia, ocalenia z wypadku. Prosimy o to, modlimy się w tych intencjach. A jednak myślę, że powinniśmy pomodlić się nie o to, aby to „coś” się wydarzyło, ale o to, by to „coś” dostrzec. Tak było i tym razem …

Każdy, kto zna mnie bliżej, wie, że jestem człowiekiem, którego można porównać do sowy. Dzień to czas kiedy realizuję codzienne czynności: praca, zakupy, czas z rodziną, posiłki. Jednak jeśli coś mogę przesunąć na później, to przesuwam to na godziny nocne. Mogę przedłużyć wieczór do późnych godzin nocnych. Tłumaczę sobie, że w nocy jest cisza i działam bardziej efektywnie, co jest kompletną bzdurą. Po takim „długim wieczorze” gorzej z porankiem. Naturalną rzeczą jest, że zarwana noc powoduje senność o świcie. Ciężka głowa, której nie jest w stanie podnieść nawet mocna kawa. Zaspane oczy, które otworzy tylko chłodny prysznic. Takie działanie, krótkoterminowo jest do zniesienia, jednak w dłuższym okresie męczy, powoduje frustracje i rodzi bunt.

Proście, a dam

Powtarzałem, że bardzo bym chciał to zmienić. Kuriozum tej sytuacji polega na tym, że mimo chęci pospania dłużej, bardzo lubię poranki – rosę na trawie, rześkie powietrze, wschód słońca chyba bardziej niż zachód. Zdecydowanie wynika to z tego, że początki są przyjemniejsze od końca. Każda próba ustawienia budzika na wczesno poranne godziny kończyła się porażką. Potrafiłem wyłączyć budzik odsunięty od łóżka klika metrów, nawet o tym później nie pamiętając.

Po wielu latach dostrzegłem, że otrzymałem to, o co prosiłem. Codziennie rano budzi mnie mój syn – bywa, że nawet wcześniej niż wschodzi słońce. Wyraża wtedy prośbę, że chce się ze mną bawić i spędzić ten poranny czas, zanim udam się do pracy. Paulina, moja żona, mimo chęci wstania zamiast mnie, wyręczenia mnie w tej zabawie, wtóruje synowi, mówiąc „Woła Ciebie, on chce być razem z Tobą”. Więc wstaję… Bóg w tych momentach, przychodząc przez nich, realizuje moje prośby. Posługuje się człowiekiem.

Jak z Eliaszem

Może czytasz to i myślisz, że każdy kto ma dzieci, tak ma i nie ma w tym niczego szczególnego. Jednak zatrzymałem się nad tym dłużej, przemyślałem to głębiej i jestem przekonany, że to coś niezwykłego. Codziennie zdumiewało nas, że Jaś (tak ma na imię syn) budzi mnie szeptem: „Tato chodź…, Tato wstań…”, często przy tym głaszcząc mnie po głowie czy ramieniu. Szept. Delikatność. Subtelność. Prawie cisza. Zestawiłem te wydarzenia z codziennego poranka z wydarzeniami, których doświadczył Eliasz, do którego Bóg przyszedł nie w wichrze, nie w ogniu a właśnie w spokojnym, delikatnym powiewie, nie mam wątpliwości, co dzieje się każdego ranka (1 Krl 19, 9-15).

Reakcja

Co robiłem, słysząc szept? Budził się we mnie bunt. Zmęczony jestem. Zarwałem noc, bo musiałem wykonać jakiś obowiązek. To nie wynik przyjemności czy imprezy, a obowiązku i konieczności. Muszę też odpocząć. Nierzadka była myśl „Pobawi się sam…”. I faktycznie po kilku wezwaniach pobudkowych Jaś nie narzucał się. Odpuszczał… Czy nie jest często tak, że Bóg przychodzi do nas, w lekkim powiewie, nie robiąc – w naszym życiu tornada? A my tego lekkiego powiewu nie dostrzegamy albo przyjmujemy go za normalność. Na szczęście kiedy nie budziłem się, Jaś następnego dnia podejmował kolejną próbę…

Jestem przekonany, że często tak jest, że dostajemy coś, o co prosimy, ale tego nie dostrzegamy. Nie widzimy, bo nie chcemy tego widzieć, nie potrafimy czytać znaków, wydarzeń, tych delikatnych i subtelnych. Codzienność przyjmujemy bez analizy i zastanowienia się. Rozejrzyj się, popatrz. Może On przychodzi też do Ciebie. W pracy, w szkole, w domu, w rodzicielstwie, w małżeństwie. Może otrzymujesz więcej niż myślisz, a ciągle narzekasz, ciągle chcesz więcej, ciągle czekasz na fajerwerki. Do mnie przyszedł w szepcie mojego syna, w prośbie mojej żony. Spełnił moje marzenia o porannym śpiewie ptaków. Co Ci mogę poradzić? Otwórz szerzej oczy!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here